Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 28.10.2009

„Policja ukrywała dowody”

Marcin Popowski: Moja wiedza może zaszkodzić wielu policjantom z Komendy Głównej Policji.
Policja ukrywała dowody(fot. sxc.hu)

Policja ukrywała dowody w sprawie Krzysztofa Olewnika - zeznał detektyw Marcin Popowski przed sejmową komisją śledczą ds. Olewnika. Gdy szef komisji Marek Biernacki (PO) zapytał, czy detektyw ma na to dowody, Popowski odparł: "fizycznie nie".

Sprawa porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika to przykład zamiatania błędów pod dywan, nadzór pracy policji to fikcja – ocenił Popowski. Uważa on, że jego wiedza była przyczyną aresztowania go na ponad 9 miesięcy pod zarzutami, które uznaje za sfingowane przez prowadzących sprawę policjantów z CBŚ.

- Inicjatywę wielu uczciwych funkcjonariuszy organów ścigania krępują często interesy ich przełożonych. Nadzór pracy policji często jest fikcją, niekiedy także fikcją jest nadzór w prokuraturze - powiedział Popowski we wstępnym oświadczeniu. Zgłaszał wiele pretensji pod adresem prowadzącego sprawę Olewnika funkcjonariusza CBŚ Grzegorza K.

Według Popowskiego, jego rozmówcy z "branży" detektywistycznej i policyjnej wiele razy dziwili się "jak tak niekompetentny człowiek dostał tyle władzy". To K. miał forsować tezę o samouprowadzeniu Krzysztofa Olewnika.

Popowski jest jednym z nielicznych prywatnych detektywów, których prace pozytywnie ocenia rodzina Olewników. O innym - Krzysztofie Rutkowskim - Włodzimierz Olewnik powiedział, że "oszukał go na milion złotych".

Jak zeznał Popowski, swoją pracę wykonywał za darmo, gdyż go ciekawiła. W tamtym czasie pisał doktorat, a dzięki pomocy Olewnikom zbierał ciekawy materiał.

Popowski oświadczył, że przed laty był związany z warszawskimi strukturami SLD i stąd znał polityków tego ugrupowania - m.in. Ryszarda Kalisza czy Jerzego Dziewulskiego, który skontaktował go z rodziną Olewników. - Dziś wiem, że moja wiedza przekazana Włodzimierzowi Olewnikowi może zaszkodzić wielu policjantom z Komendy Głównej Policji i z Biura Spraw Wewnętrznych KGP. Wiem też, że Włodzimierza Olewnika nakłaniano do obciążania mnie - mówił detektyw.

Popowski przyznał, że nie wierzy, by sprawa Olewnika "z takimi ofiarami i takimi kosztami" trwała do dziś, gdyby nie było w niej drugiego dna. - Ona do dziś nie jest do końca czysta, nie wszystko jest jasne - powiedział Popowski.

W zeznaniach detektywa pojawił się wątek rosyjskiego agenta, radcy rosyjskiej ambasady, oraz padliny wprowadzanej na polski rynek mięsny. Miało się to skończyć sankcjami Rosji na polskie mięso. O tym wszystkim Popowski miał się dowiedzieć od oficera WSI (jego dane Popowski chce podać na tajnym posiedzeniu komisji).

Według tych informacji agent miał za pośrednictwem polityka SLD Andrzeja Piłata (b. wiceministra infrastruktury) szukać dojścia do polskich służb sanitarnych, a jednocześnie - za pośrednictwem firmy masarskiej Włodzimierza Olewnika - miała zostać wprowadzona na rynek padlina. - Weryfikował pan te informacje? - pytał Popowskiego wiceszef komisji Zbigniew Wassermann. - Nie weryfikowałem, bo sprawa była poważna - odpowiedział detektyw.

Obecnie Popowski jest oskarżony o nakłanianie policjantów do około 30 przypadków ujawniania mu informacji ze śledztwa, ale nie o członkostwo w zbrojnym gangu i handel narkotykami, o czym informowano pod koniec 2006 r., gdy Popowski został zatrzymany i gdy spędził 9 i pół miesiąca w areszcie.

Detektyw Marcin Popowski zaprzeczył przed sejmową komisją śledczą ds. Krzysztofa Olewnika, by "wyciągał" informacje od policjanta z CBŚ Mirosława G.. Według Popowskiego, on jedynie przekazywał G. swoje informacje.