Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Karol Kozłowicz 23.10.2017

Protest rezydentów. Minister zdrowia: determinacja do zmian jest obustronna

- Nie ma między nami niezgody, determinacja do zmian jest obustronna, pozostaje jeszcze kwestia odpowiedzialności, czyli jak ich dokonać - mówi, odnosząc się do protestu lekarzy rezydentów, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Wprost".

- Dla pracowników służby zdrowia, ale także dla większości obywateli jest oczywiste, że zaniedbania są gigantyczne, narosły od lat. (...) W chaotycznym systemie łatwo było realizować nie do końca etyczne interesy. Do tego trzeba dodać trwające od lat niedofinansowanie. Dlaczego lekarze rezydenci znaleźli się na pierwszej linii? Nie chcę snuć domysłów - powiedział Radziwiłł, pytany o trwający od blisko czterech tygodni protest rezydentów. 

- Patrzę na swoje życie i wiem, że każde pokolenie ma takie marzenie w młodym wieku, żeby cos zmienić, przyczynić się do czegoś ważnego. (...) Mam nadzieję, że pobudki tych lekarzy są uczciwe, widzą dookoła, że jest źle, i chcą to zmienić. I my zmieniamy wiele, a przy okazji naruszamy różne interesy - dodał.

czytaj więcej
Głodówka rezydentów w Szpitalu Pediatrycznym w Warszawie
"Realny projekt zmian" vs. "niezrealizowane zapowiedzi". Spór o strajk rezydentów.

- Nie ma między nami niezgody - zaznaczył. Przypomniał, że on i jego współpracownicy wielokrotnie spotykali się z Porozumieniem Rezydentów OZZL, ostatni raz 28 września, tuż przed protestem. "Determinacja do zmian jest obustronna, pozostaje jeszcze kwestia odpowiedzialności, czyli jak ich dokonać. Nie wystarczy mieć marzenia i chcieć, trzeba jeszcze móc. Z perspektywy ministra zdrowia sytuacja jest bardziej skomplikowana niż z perspektywy protestujących. Jedyną różnicą miedzy nami jest kwestia tempa zmian" - ocenił Radziwiłł.

TVP Info 

"Determinacja rządu jest ogromna"

Przyznał, że nie podoba mu się upolitycznienie protestu i aktywność opozycji, "która w dużej mierze jest odpowiedzialna za to, z czym ci młodzi ludzie dziś podejmują walkę". Jednak, jak dodał, to, co się dzieje, ma też ten dobry skutek, że służba zdrowia trafia na pierwsze strony gazet i mówi się, że nie da się prowadzić reform bez zwiększenia finasowania. - Determinacja rządu jest ogromna - zapewnił. W tym kontekście wskazał m.in. na większe nakłady na zdrowie, wprowadzenie ustawy o minimalnych wynagrodzeniach pracowników medycznych i sieć szpitali. 

Pytany o skutki tej reformy, zwrócił uwagę na rozładowanie tłoku w szpitalnych oddziałach ratunkowych, zmiany w organizacji nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. - Kolejnym efektem, który powinien wkrótce się ujawnić, będą skutki obowiązku szpitali sieciowych zaopiekowania się pacjentem w swojej poradni specjalistycznej lub rehabilitacyjnej po wypisaniu ze szpitala. Wcześniej pacjenta pozostawiano samemu sobie - mówił Radziwiłł.

Na pytanie, czyje interesy naruszają zmiany w służbie zdrowia, Radziwiłł przypomniał, że od 2007 r., pod rządami PO-PSL planowo urynkawiano system ochrony zdrowia. - U nas reguły rynkowe pojawiły się w chaosie, (...) nie wiem, skąd się brały, nie chcę snuć teorii spiskowych, ale faktem jest, że przy okazji komercjalizacji szpitali i w ogóle służby zdrowia, pojawiło się mnóstwo prywatnych podmiotów i holdingów. Owszem, wykonują one wiele usług dla pacjentów. Zaczęto jednak mówić o rynku usług medycznych i sprowadzono go tak naprawdę do handlu procedurami. Efektem tego, niestety i nieuchronnie, zaczęła być pogoń za procedurami szczególnie atrakcyjnymi, które są prostsze do wykonania i mniej ryzykowne. Jednocześnie unikano tych mniej atrakcyjnych. Ci, którzy świadczyli te pierwsze, dorabiali się w biednej polskiej służbie zdrowia wielkich majątków - podkreślił minister.

koz