Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Karina Duczyńska 04.01.2018

"Szczęście na czterech łapach". Jak zmieniło się życie 13-letniego Morrisa?

Nikt nie wie, dlaczego trafił do schroniska, ale spędził w nim osiem lat. Niedawno, jako 13-latek, odnalazł nowy dom. - To on zdecydował, że chce zostać ze mną. Zaakceptował mnie, a ja wiedziałam, że sobie poradzę - mówiła Anna Skibicka.

Oficjalny baner akcji "Szczęście na czterech łapach" Oficjalny baner akcji "Szczęście na czterech łapach"

Morris to średniej wielkości kundelek, który w schronisku bardzo się zmienił - z radosnego, pełnego energii zwierzęcia stał się cichym, wycofanym i smutnym kłębkiem nerwów. - Ciężko było go zauważyć. Bo jak zobaczyć psa, który na widok człowieka natychmiast się chowa - wspominała Anna Skibicka, właścicielka Morrisa, która na co dzień jest wolontariuszką w Schronisku na Paluchu w Warszawie. - Nasze pierwsze spacery to - dosłownie - wyrywanie rąk ze stawów smyczą. Przerażające przeżycie, bo pierwszy raz zobaczyłam zwierzę, które tak bardzo nie chce nigdzie wyjść.

Jak tłumaczyła, psy przebywające w schronisku mają bardzo mały kontakt z człowiekiem. Wolontariuszy, w porównaniu do liczby zwierząt, jest niewielu. Nie ma szans na to, by mogli pobawić się z każdym psem wystarczająco długo. - Na początku widać, że za każdym razem, gdy pies wychodzi z boksu na spacer, jest przekonany, że już do niego nie wróci. A okazuje się, że jednak wrócić musi. I to jest wielki psi dramat - mówiła Anna Skibicka.

Dziś, gdy Morris od pół roku ma własny kąt w nowym domu, sytuacja zaczęła się zmieniać. - To, że mnie jako właścicielki, nie ma przez osiem godzin dziennie, bo wychodzę do pracy, i tak dla tego psa jest mniej traumatyczne niż samotne siedzenie w klatce przez kilka dni - opowiadała Anna Skibicka. Jak podkreślała, rzeczywistość potwierdziła jej słowa. - Okazało się, że pies, którego dotychczas nic nie interesowało, zaczął się bawić zabawkami. Jego niesamowicie uradowana mina, gdy wracamy ze spaceru, a on pokazuje mi całym sobą: zobacz, to jest mój dom - przynosi mi dziś ogromną radość - mówiła i tłumaczyła, że psy ze schroniska to wyjątkowo wdzięczni podopieczni. - Z bardzo wielu domów, w których mieszkają adoptowane psy, dostajemy takie sygnały. Zwierzęta dotychczas zamknięte w sobie potrafią się bawić, a kiedy trzeba sygnalizują, że chcą wyjść. Te psy po kilku latach spędzonych za kratami bardzo szybko odnajdują się w nowej sytuacji. Zachowują się, jakby tych lat nigdy nie było. Są bardzo wdzięczne i bardzo mocno kochają.

***

Portal Polskieradio.pl dołącza do grona przyjaciół Schroniska na Paluchu. Wspólnie ruszamy z cyklem "Szczęście na czterech łapach", zachęcającym warszawiaków i nie tylko do adopcji bezdomnych zwierząt. W ramach cyklu przez pół roku, co dwa tygodnie na stronie internetowej Polskiego Radia pojawiać się będą teksty i materiały wideo przedstawiające historie podopiecznych Schroniska na Paluchu.

kd/mg