Wśród osób, które przyszły by oddać hołd ofiarom katastrofy w Smoleńsku, byli nie tylko Polacy.
Przez cały dzień pod ambasadę RP w Waszyngtonie przychodzili przedstawiciele Polonii oraz Amerykanie, którzy z różnych powodów czują się związani z Polską. „Mieszkałem w Krakowie na początku lat 90-tych. To co mnie najbardziej uderzyło w tej tragedii to fakt, że ludzie którzy zginęli lecieli na obchody masakry w Katyniu. To szczególnie trudne".
„Byłem amerykańskim attache handlowym w Warszawie w latach 2001-2004. Pamiętam jak Polacy zachowali się po 11 września. Do dziś mam przed oczami kwiaty i znicze przed ambasadą USA. Teraz ja przyniosłem kwiaty i składam Wam wyrazy współczucia".
Do budynku ambasady RP w Waszyngtonie przychodzili także nasi sąsiedzi - Czesi Słowacy i Rosjanie. „Nazywam się Lena. Jestem nauczycielka Rosyjskiego. To straszna tragedia. Sercem jestem z Polakami oraz bliskimi osób, które zginęły".
rk,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)