Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
migrator migrator 15.04.2010

Sasin: to narodowa pielgrzymka

Jacek Sasin uznał to, co dzieje się przed Pałacem Prezydenckim, za narodową pielgrzymkę. Tysiące ludzi czekają w kolejce, aby oddać hołd zmarłej parze prezydenckiej.

Minister Sasin powiedział w Programie Trzecim Polskiego Radia, że Pałac będzie otwarty do soboty do godziny 17. Wtedy przed trumnami pary prezydenckiej zostaną odprawione egzekwie, po których zostaną one przeniesione do Archikatedry Warszawskiej. Tam metropolita warszawski, arcybiskup Kazimierz Nycz, odprawi nabożeństwo żałobne w intencji Lecha i Marii Kaczyńskich. Obecnie w kolejce przed Pałacem trzeba czekać 8 godzin. Sasin nie wykluczył, że do soboty czas ten ulegnie zmianie.

W Pałacu Prezydenckim są też wystawione trumny z ciałami czworga poległych pracowników Kancelarii Prezydenta, w tym jej szefa, Władysława Stasiaka. Są one w Sali Hetmańskiej. Ludzie przechodzący do trumien pary prezydenckiej przechodzą przed nimi i oddają hołd poległym.

Jacek Sasin oświadczył, że wszystkie instytucje państwowe pomagają w tych dniach pracownikom Kancelarii Prezydenta. Skalę przygotowań do sobotnich i niedzielnych uroczystości żałobnych porównał do pielgrzymek Jana Pawła II. Minister wyraził przekonanie, że sobotnie uroczystości żałobne w Warszawie będą miały należytą wagę i zgromadzą wiele osób.

Czekają wiele godzin

Osoby chcące uczcić pamięć pary prezydenckiej czekają na wejście do Pałacu Prezydenckiego 8-9 godzin. Kolejka do Pałacu ciągnie się przez Krakowskie Przedmieście, wokół kolumny Zygmunta i dalej aż za ulicę Miodową. Cały czas dochodzą kolejne osoby, w tym również zorganizowane grupy szkolne.

Pożegnać parę prezydencką przyjechali ludzie z całej Polski. Są tu osoby w strojach góralskich, a także przedstawiciele regionu kurpiowskiego, młodzież, dorośli i starsi.

Na wejście do Pałacu czeka duża grupa wrocławian, którzy przyjechali do Warszawy kilkunastoma autokarami. Z Wrocławia wyjechali w środę około godziny 18, a na miejscu byli o 2 w nocy. Są wśród nich przedstawiciele tamtejszej Solidarności oraz miejscowych parafii.

Wśród oczekujących jest też grupa strażaków z Wadowic.

"Czuliśmy się w obowiązku tu przyjechać. To obowiązek płynący prosto z serca. Tacy ludzie giną tak nagle, w takich okolicznościach, w takim miejscu. Trudno, by to Polaków nie poruszyło. Ciśnie się na usta maksyma +Życie oddać prawdzie+. O tę prawdę walczył prezydent i oddał za nią życie" - powiedział PAP jeden z nich.

Wielu mieszkańców Warszawy i okolic, po całonocnym oczekiwaniu, w czwartek rano udaje się prosto do pracy i szkół.

Ci, którzy obecnie wychodzą z Pałacu, ustawiali się w kolejce o godz. 21-22 w środę. W nocy doskwierał im chłód, wielu z nich ogrzewało się w pobliskich kościołach.

"Jesteśmy wytrwali w dążeniu do celu. Nie można było tego tak zostawić" - mówią.

rk,PAP,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)