Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
migrator migrator 27.04.2010

"Po CASIE nie mamy sobie nic do zarzucenia"

Siły powietrzne i MON zapewniają, że po katastrofie CASY zrobiono wszystko, co należało. „Nie mamy sobie nic do zarzucenia, poza tym, że pracowaliśmy po szesnaście godzin. Przepraszamy więc nasze rodziny – mówił gen. dyw. Anatol Czaban szef szkolenia sił powietrznych.

Tego samego dnia godzinę wcześniej poseł koła Polski Plus, Ludwik Dorn, wzywał do dymisji szefa MON Bogdana Klicha. Oskarżał go, że po katastrofie CASY nie wyciągnął wniosków, a do "dramatycznych zaniedbań" doszło zwłaszcza w zakresie szkoleń pilotów. Rezultatem, jak mówił Dorn, była „czarna seria katastrof”, w tym Bryzy i MIG-24.

MON: wiele zmian po Mirosławcu

Płk Wiesław Grzegorzewski z biura prasowego MON przekonywał, że siły powietrzne zrobiły wszystko, co zaleciła komisja badająca katastrofę samolotu CASA. Na doposażenie i modernizację przeznaczono 2,7 mld złotych. 17 lotnisk spełnia obecnie wymagania lotnictwa cywilnego, wcześniej były to tylko 3 lotniska „Wykonano 67 zadań naprawczych, 25 zleconych protokołem komisji, 36 jakie nałożył dowódca sił powietrznych po audycie na lotniskach sił zbrojnych” – wyliczał. Przekazał, że cały personel lotnictwa uczestniczył w specjalistycznych kursach w latach 2008-2009. Postanowiono też, że dowódca sił zbrojnych nie może latać razem z zastępcą, wprowadzono certyfikat kontrolera lotniczego i licencję lotnictwa wojskowego.

Czaban: Dorn potrzebuje doradcy

Gen. Anatol Czaban, szef szkolenia sił powietrznych z naciskiem mówił, że po tragedii pod Mirosławcem nastąpił prawdziwy progres. Podkreślał, że zainwestowano w trzy kluczowe obszary: sprzęt, ludzi i system motywacyjny, który pozwala utrzymać kadrę, bez ponoszenia ogromnych kosztów nowych szkoleń.

Czaban nie zostawił suchej nitki na pilocie, który doradza Dornowi, mjrze Arkadiuszu Szczęsnym. „Mam prośbę do Dorna. By zachować jakiś poziom i kulturę współpracy, mógłby znaleźć eksperta lotniczego”- mówił krytycznie Czaban. Powiedział, że obecny doradca posła, mjr Szczęsny przez 18 lat zmienił 9 jednostek, „a nie zmienia się ich w przypadku ludzi, którzy wnoszą coś od siebie” i że nie zasługuje na miano eksperta ws. szkoleń pilotów. „Odszedł do cywila, napisał morze donosów, komplikował życie wielu osobom, była powoływane komisje w tej sprawie” – mówił Czaban.

Czaban powiedział też że przez dwa lata od tragedii pod Mirosławcem nie doszło do tak poważnych zdarzeń lotniczych. Zaznaczył, że katastrofy Bryzy i Mi-24 wydarzyły się w innych rodzajach sił zbrojnych - Wojskach Lądowych i Marynarce Wojennej

Nikt nie ląduje poniżej warunków minimalnych

Gen. Anatol Czaban powiedział też, że nie zna przypadku, by pilot wojskowy lądował poniżej minimalnych warunków pozwalających na lądowanie.

Przekonywał, że wojsko odeszło od systemu szkolenia, w którym wybór lotniska zapasowego powodował kłopotliwe pytania pod adresem pilota, który wykonał taki manewr.

Szef szkolenia Sił Powietrznych powiedział także, że piloci 36. specjalnego pułku lotnictwa transportowego, do którego należał samolot Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia w Smoleńsku, szkolą się w różnych sposobach podejścia do lądowania, także z wykorzystaniem systemów naprowadzania starszych typów, ponieważ pułk wykonuje loty na różne lotniska, także gorzej wyposażone.

O pilocie spod Smoleńska

Czaban mówił, że pilot Tu-154, który rozbił się w Smoleńsku, mógł zaczekać w powietrzu na poprawę pogody lub polecieć na inne lotnisko.

"Pilot miał cztery wyjścia. Mógł zaczekać. Mógł polecieć na inne lotnisko i wrócić, jak się poprawi pogoda, mógł polecieć na inne lotnisko, gdzie będzie transport, mógł też wrócić do Warszawy" - mówił Czaban na wtorkowej konferencji prasowej.

Wyraził przypuszczenie, że kontrola lotów nie tyle poleciła załodze, by nie lądować, co sugerowała zmianę decyzji. Według generała, skoro lotnisko nie było zamknięte, pilot miał prawo przypuszczać, że warunki atmosferyczne nie są aż tak złe, jak podaje wieża. Czaban wyraził przekonanie, że katastrofa 10 kwietnia doczeka się "stuprocentowego wyjaśnienia".

ag / PAP