Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Rafał Kowalczyk 27.05.2010

"Powinniśmy orientować się na Chiny, a także Rosję"

Janusz Korwin - Mikke jest kandydatem na prezydenta z ramienia Wolności i Praworządności - partii, której jest prezesem. Opowiada się za jasnym podziałem kompetencji premiera i prezydenta, za silną prezydenturą a także za zawodową armią.

Monika Gniewaszewska: Gdyby Pan wygrał wybory to, co po pierwsze chciałby Pan zmienić jeśli chodzi o ustawy?

Janusz Korwin-Mikke: Przede wszystkim trzeba naprawić system sprawiedliwości. Jeżeli obywatele nie mają gwarancji, że wyrok będzie sprawiedliwy, a nawet więcej, mogą się spodziewać, że będzie niesprawiedliwy to trzeba to zmienić. Poza tym wyroki sądów są niewykonywane, a system prawny absurdalny. Do tego korupcja, którą łatwo wyeliminować, ale niektórym posłom na tym po prostu nie zależy. Dlaczego? Podam przykład: Jeżeli poseł zajmie się ustawą hazardową, albo medialną, wstawi odpowiedni wyraz, tak jak to było z "i czasopisma", dostanie za to 100 tysięcy, to poprawa systemu prawnego po prostu mu się nie opłaca. A prezydent może wyjść z inicjatywą zmiany systemu sprawiedliwości i ulepszyć prawo. Po drugie wojsko. Siły zbrojne są w fatalnym stanie. Nikt nie wie, kto dowodzi armią, gdy na przykład na Polskę ktoś napadnie. Gdy byłem członkiem komisji obrony narodowej, zadałem pytanie: kto dowodzi armią w razie ataku na nasz kraj? Żaden z generałów obecnych na sali, a było ich około dwudziestu nie wiedział. Padły cztery różne odpowiedzi: prezydent, minister obrony narodowej, szef sztabu. Trzecia sprawa to radykalne uproszczenie systemu podatkowego. Dochodowy możemy całkowicie zlikwidować, bo to jest w gestii poszczególnych państw wchodzących w skład Unii Europejskiej. Także ja jestem za tym by znieść podatek dochodowy.

M.G. Jakby się miały kształtować stosunki na linii rząd - prezydent, jeśli zostałby Pan prezydentem?

J.KM.: Oczywiście będę chciał wzmocnienia pozycji prezydenta. Nawet gdybym był premierem, postulowałbym za silniejszą pozycją głowy państwa.

M.G.: A teraz, gdy rządzi PO - dogadywałby się Pan z rządem?

J.KM.: Tak, nawet myślę, że dość łatwo. Dlatego, że pan Donald Tusk, który w tej chwili jest trochę odsunięty na boczny tor, też jest liberałem.

M.G. Idealne stosunki rząd - prezydent. Jak je Pan sobie wyobraża?

J.KM.: W tej ustawie trzeba przede wszystkim podzielić kompetencje. Nie może być tak, że przyjeżdża ktoś zza granicy i prezydent i premier chcą go witać. Trzeba przyjąć jasną zasadę: króla i prezydenta wita prezydent, premiera wita premier.

M.G. Jakiej wielkości armię zawodową powinna mieć Polska?

J.KM.: 150 - 160 tysięcy. To miałaby być armia zawodowa. Jest jednak jedno ale. Młody człowiek, w wieku 14, 15 czy 16 lat, w ramach szkoły, dwa tygodnie poświęciłby na naukę jeżdżenia czołgiem, strzelania z armaty, czy strzelania z pistoletu, który potem otrzymałby na własność, by móc bronić na przykład swoją rodzinę. Następnie dokonywałby wyboru, czy chce wstąpić do armii zawodowej czy nie.

M.G. Czy USA nadal powinny być naszym najbliższym sojusznikiem, jednym z bliższych, czy powinniśmy się jednak kierować w stronę Unii?

J.KM.: Jesteśmy w Unii w Europejskiej i Polska nie ma wiele do powiedzenia jeśli chodzi o stosunki z USA. Myślę, że powinniśmy się mocno zastanowić, nad tym, co będzie po rozpadzie Unii, który moim zdaniem, nieuchronnie nadchodzi. Wydaje mi się, że powinniśmy orientować się na Chiny, a także Rosję.

M.G. No właśnie jak powinny wyglądać nasze stosunki z Rosją?

J.KM.: Powinniśmy układać dobre stosunki z Rosją, podobnie zresztą jak z Niemcami. Powinniśmy być zarówno dla Rosji jak i Niemiec partnerami w każdej sprawie.

M.G. Czy NATO spełnia swoje zadanie?

J.KM.: W tej chwili już nie, właściwie nie bardzo wiadomo, po co istnieje NATO.

M.G. To może powinien powstać jakiś sojusz obronno - militarny w ramach UE?

J.KM.: Moim zdaniem Polska powinna była podpisać dwustronny traktat, taki jaki ma Izrael i nie posyłać żadnych wojsk do Iraku czy Afganistanu, bez podpisywania takiego traktatu.