Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Klaudia Dadura 06.12.2018

Nowoczesna się sypie. Kto spłaci jej dług, gdy dojdzie do likwidacji partii?

Nowoczesna jest na skraju upadku. Straciła klub. Nie ma też pieniędzy na spłatę milionowych długów. Kto za nie zapłaci, gdy partia zostanie zlikwidowana? - Odpowiedzialność spadłaby na tych, którzy udzielili usługi oraz na ówczesnego pełnomocnika (Michała Pihowicza - przyp. red.) - mówi nam obecny skarbnik Nowoczesnej Mirosław Pampuch. 

Problemy finansowe Nowoczesnej od dawna nie są tajemnicą. Według portalu Onet.pl do końca roku partia ma spłacić 900 tys. zł. Chodzi o zobowiązanie wobec telewizji Polsat za spoty wyborcze w kampanii parlamentarnej. Na spłatę jednak nie ma szans, bo partia nie otrzymuje subwencji przez błędy formalne ówczesnego skarbika partii, a prywatnie męża posłanki Kamili Gasiuk-Pihowicz - Michała Pihowicza. Nowoczesna negocjuje z Polsatem, by dług rozłożyć na raty. - Jesteśmy dobrej myśli. Ale o szczegóły proszę pytać Polsatu - kwituje skarbnik Mirosław Pampuch. 

To nie wszystkie długi Nowoczesnej. Partia ma jeszcze prawie 2 mln kredytu, który zaciągnęła na wybory w 2015 r. w banku PKO BP. Ugrupowanie - co prawda otrzmuje datki od swoich sympatyków - ale to kropla w morzu potrzeb. Jak mówił Adam Szłapka, sekretarz N., w Radiu Plus, w zeszłym miesiącu partia otrzymała około 60 tys. zł. 

- Kto spłaci dług Nowoczesnej, jeżeli doszłoby do likwidacji partii? - pytał dziennikarz. 

- Musiałbym dokładnie sprawdzić. Część pozostanie na pełnomocniku finansowym, który zaciągnął zobowiązania (Michale Pihowiczu), a część przejdzie na skarb państwa - odpowiedział Szłapka. Oznacza to, że za część zobowiązań zapłaciliby podatnicy. 

Polityk nie podał jednak jak dług miałaby rozłożyć się na wskazane podmioty. O szczegóły zapytaliśmy więc wspomnianego już Mirosława Pampucha. - Trudno mówić o podatniku, bo gdyby doszło do takiego scenariusza, odpowiedzialność spadłaby na tych, którzy udzielili usługi oraz na pełnomocnika - stwierdził Pampuch.  

Frustracja i wzajemne oskarżenia posłów .N

O tym, że sytuacja finansowa Nowoczesnej jest poważna, świadczą wiadomości wymieniane między politykami na prywatnym forum, które opublikował portal wp.pl. "Nie daje się przelewów jednej osobie na takie kwoty w takiej organizacji. (...) Partia powinna mieć porządne ubezpieczenie od takich omyłek ludzkich i gdybyśmy mieli profesjonalne biuro rachunkowe, to byśmy takie ubezpieczenie mieli" - napisała Paulina Hennig-Kloska, rzeczniczka partii. 

Powodów do frustracji posłów Nowoczesnej jest jednak więcej. Po odejściu siedmiu członków, Nowoczesna straciła w Sejmie klub. Aby go uratować, Nowoczesna chce współpracy z Polskim Stronnictwem Ludowym i Unią Europejskich Demokratów.  "Namówić PSL i UED do koalicji. Jakikolwiek układ, ale pozostawiający PO samą sobie" - czytamy. Padły też wzajemne oskarżenia o brak szacunku wobec siebie oraz nie branie pod uwagę głosu struktur.

Czy posłowie Nowoczesnej spodziewają się kolejnych odejść? - Nie wiem, czy takie są planowane. Na pewno będziemy walczyć o to, by przywrócić klub. Rozmawiamy z różnymi ugrupowaniami - mówi nam Pampuch. - W sobotę spotykamy się, by omówić ostatnie wydarzenia - dodaje.

kad