Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 11.03.2019

Skandal w Salt Lake City. Rosjanie zakpili z kibiców i rywali. Kuliżnikow "odpalił z kałasznikowa", a potem strzelił dyscyplinie w skroń

Podczas okraszonych wieloma rekordami świata, kończących sezon łyżwiarski zawodów Pucharu Świata w Salt Lake City doszło do niespotykanej sytuacji z udziałem rosyjskich sprinterów. "Ośmieszasz siebie i swoją dyscyplinę" - grzmieli inni panczeniści. - Tak nie postępują mistrzowie - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Artur Nogal.

Wiktor Ahn 1200.jpg
Dezerter ze statusem bohatera mówi dość. Wiktor Ahn zatęsknił za ojczyzną

Finałowe zawody Pucharu Świata w sezonie 2018/2019 w łyżwiarstwie szybkim rozgrywane były na jednym z najszybszych torów łyżwiarskich na świecie. Sami zawodnicy, jak i kibice tej dyscypliny nastawili się na niesamowite wyniki w Salt Lake City. Do położonego na wysokości 1450 m n.p.m. toru zjechała elita panczenów i już w pierwszym dniu zawodów rozwiązał się worek z rekordami. 

W sobotę rekord świata poprawiali kolejno: nazywany "Kałasznikowem" Paweł Kuliżnikow na 500 m – 33,61, Martina Sablikova na 3000 m – 3,52.01, na 1000 m Kjeld Nuis 1,06.18 oraz Birittany Bowe również na 1000 m - 1,11.61.

Drugi dzień zawodów także był emocjonujacy. Rekord świata na 1500 m poprawiła Miho Takagi, Japonka złamała granicę 1,50.00, pokonując ten dystans w czasie 1,49.84, poprawiając o 1,01 osiągnięcie Heather Bergsmy (Richardson) z 2015 roku. Szybciej niż wówczas Amerykanka w niedzielę pojechały zresztą cztery panczenistki.

W niedzielę na tym dystansie padł rekord świata także wśród mężczyzn, cieszył się z niego Holender Kjeld Nuis, który pokonał 1500 m w 1,40.18, czym o 0,84 poprawił rezultat Denisa Juskowa sprzed 16 miesięcy. Rosjanin był tym razem trzeci, ale triumfował w klasyfikacji PŚ.

Tego jeszcze nie jechali

Podczas gdy łyżwiarze przed zawodami ostrzyli sobie łyżwy, kibice na całym świecie ostrzyli też zęby na finałowy bieg sprinterski na 500 m. W ostatniej parze rywalizacji na tym dystansie stanął bowiem świeżo upieczony rekordzista świata na 500 m Paweł Kuliżnikow oraz jego kolega z reprezentacji Rusłan Muraszow. Panowie jednak zakpili sobie z publiczności i zaprzeczyli sportowemu duchowi rywalizacji. Przejechali dystans w iście spacerowym tempie, uzyskując dwa najsłabsze czasy, gorsze od reszty stawki o kilka sekund. Publiczność na torze buczała, a eksperci szukali w pamięci podobnej sytuacji i nie znajdowali, bo w przeszłości nikt nie zdecydował się na taką postawę. 

W wywiadzie telewizyjnym tuż po biegu Kuliżnikow stwierdził, że odpuścił, bo czuł jeszcze w nogach sobotnią rywalizację. Dodał, że gdyby startujący tego dnia przed nim Tatsuya Shinhama pobił jego sobotni rekord świata... toby się jednak postarał mu go odebrać. Japończyk pojechał jednak 33,790 (pobił swój rekord życiowy) i nie zagroził Rosjaninowi, który zgodnie ze swoim postanowieniem mógł zlekceważyć niedzielny występ. 

Większość komentatorów i ekspertów odebrała to jako prowokację bądź demonstrację. 

Paweł Abratkiewicz 1200 f kolejne poprawione
W Polsce go nie chcieli, zatrudnili Rosjanie. Abratkiewicz szkoli i zdobywa kolejne medale MŚ i IO [WYWIAD]

- To nie była manifestacja, Muraszow był kontuzjowany, a Kuliżnikow po prostu odpuścił - wyjaśnił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl zachowanie Rosjan Paweł Abratkiewicz, trener kobiecej reprezentacji Rosji. 

Zapytany o postawę Kuliżnikowa i Muraszowa Artur Nogal nie krył zdziwienia. - Rekordziście i mistrzowi świata takich rzeczy nie wypada robić - stwierdził reprezentant Polski i dodał, że cały świat czekał na bieg Pawła Kuliżnikowa, a ten zakpił ze wszystkich. 

Polski sprinter skomentował także postawę Muraszowa. - Jeśli ma się kontuzję, to jest czas, żeby to zgłosić. Wtedy robi się ponowne losowanie i może wystartować inny zawodnik. Nawet jeżeli w Salt Lake City było tylko dwunastu najlepszych na świecie specjalistów na 500 m, to jednak przy odpowiednio wcześniejszym zgłoszeniu mógłby się ktoś chętny do startu znaleźć, nawet ktoś z dystansu 1000 m - wyjaśnił nam Nogal. 

W komentarzach po starcie Rosjan pojawiły się opinie, w których nawiązywano do dopingowej przeszłości Kuliżnikowa (został przyłapany na stosowaniu meldonium) i wskazywano, że teraz należy go ukarać za niesportowe zachowanie. Były holenderski panczenista Mark Tuitert zwrócił się do niego: "Ośmieszasz siebie i swoją dyscyplinę", a jego rodak Erben Wennemars dodał, że "ten pokaz był całkowicie bezcelowy". 

Artur Nogal 1200.jpg
PjongCzang 2018: Artur Nogal "nieudacznikiem"? Dwie sekundy z życia sprintera to nie wszystko

Łyżwiarstwo szybkie nie jest tak popularną na świecie dyscypliną jak na przykład piłka nożna. Może w Holandii na zawody panczenistów przychodzą tłumy, ale to wyjątek, dlatego zachowanie Kuliżnikowa i Muraszowa jest szkodliwe i niezrozumiałe. Ciekawe, co powiedzieliby fani lekkoatletyki, gdyby Usain Bolt pobił rekord świata na 100 m, a kilka czy kilkanaście godzin później, gdy miałby wystąpić po raz kolejny i cały świat skierowałby wzrok na bieżnię, Jamajczyk z uśmiechem by się po niej przespacerował? 

Kuliżnikow pobił w sobotę niesamowity rekord świata, wystrzelił jak z kałasznikowa i przyciągnął uwagę kibiców na całym świecie. Dzień później strzelił dyscyplinie kulkę w łeb.   

Aneta Hołówek, PolskieRadio24.pl