Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Mateusz Brożyna 28.05.2019

F1: dziwne decyzje Williamsa. Robert Kubica pokazał, że nadal to potrafi [KOMENTARZ]

- Mieliśmy pecha w wyścigu. Takie jest Monako - powiedział Robert Kubica po Grand Prix Formuły 1 na ulicach księstwa. Polski kierowca Williamsa zajął 18. miejsce, ale gdyby nie błąd Antonio Giovinazziego (Alfa Romeo) i niekorzystne decyzje brytyjskiego zespołu, team z Grove mógłby sprawić kibicom niespodziankę. 

W 2019 roku kierowcy rywalizują w 70. sezonie mistrzostw świata Formuły 1. Po ośmiu latach przerwy wraca jedyny polski kierowca w historii F1 Robert Kubica. Portal PolskieRadio24.pl z tej okazji przygotował specjalny serwis, w którym można znaleźć wszystkie najważniejsze informacje związane z wydarzeniami na torach.  

formuła 1 serwis 1200.jpg
F1 - ROBERT KUBICA W WILLIAMSIE - Serwis specjalny

Dwa podia w Monako

Jeszcze przed rozpoczęciem weekendu z F1 na ulicach Księstwa Monako Kubica nie ukrywał, że będzie to ciężki wyścig, a on sam nie wie, jak będzie wyglądał jego powrót na tor w Monte Carlo. Polak już w przeszłości udowodnił, że potrafi jeździć na ulicznych obiektach i jak nikt inny, w takich warunkach radzi sobie doskonale. To w 2008 roku Kubica w samochodzie BMW Sauber stanął na drugim stopniu podium, pokonując między innymi Brazylijczyka Felipe Massę w barwach Ferrari. Wygrał wtedy aktualny mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton, który reprezentował zespół McLarena. 

Na kolejny świetny wyścig w Monako Kubica musiał czekać dwa lata. Krakowianin swoją klasę pokazał w 2010 roku, kiedy zajął trzecie miejsce. Triumfował duet Red Bulla: Australijczyk Mark Webber przed Niemcem Sebastianem Vettelem. Do Monte Carlo Kubica wrócił po dziewięciu latach nieobecności... 

Nie mogłem doczekać się powrotu, kiedy wsiądę do samochodu na torze w Monako. (...) Oczywiście z powodu braku przyczepności i problemów z dociskiem, jazda po ulicach Monte Carlo nie należy do najłatwiejszych. Pozytywnym aspektem jest to, że po dziewięciu latach nieobecności tutaj, pierwsze okrążenia nie były takie złe. Jednak kiedy staramy się podkręcić tempo, jest nam o wiele trudniej. Musimy zrównoważyć ryzyko oraz zachować stabilność i porządek - przyznał kierowca Williamsa po pierwszych sesjach treningowych. 

PAP Leclerc 1200.jpg
Mercedes bije rekordy F1. Ferrari walczy o przetrwanie [KOMENTARZ] 

Solidne tempo Kubicy

Start wyścigu w Monte Carlo ułożył się na korzyść Kubicy, który ruszył zdecydowanie lepiej od swojego zespołowego partnera, Russella. Polak wyprzedził Brytyjczyka, jak również Giovinazziego. Każdy kibic Formuły 1 wie, że taki manewr na ulicach księstwa, jest praktycznie niemożliwy, o czym później przekonał się Charles Leclerc z Ferrari. Z początku rywalizacja układała się po myśli Polaka, w pewnym momencie był nawet na 15. pozycji, będąc między innymi przed Sergio Perezem (Racing Point), Nico Huelkenbergiem (Renault) czy zmagającym się z uszkodzonym samochodem Leclerciem. Polak dysponował solidnym tempem, jak również zaprezentował precyzyjną jazdę po wąskich ulicach Monako. 

Problemy pojawiły się w momencie, gdy na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa i wprowadzono wirtualną neutralizację. Kubica był przed Russellem, ale mimo to w Williamsie podjęto decyzję, że to Brytyjczyk zjedzie na pit stop i w konsekwencji Russell skorzystał na "darmowej" zmianie opon. Decyzja była o tyle dziwna, że to Polak znajdował się wyżej w klasyfikacji wyścigu. Trudno stwierdzić, dlaczego zespół z Grove przyjął taką, a nie inną strategię... 

- To było długie Grand Prix, żeby zarządzać ogumieniem, a na dodatek miałem pecha podczas wyścigu - takie jest Monako. Wyścig rozpoczął się całkiem dobrze. Gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, sądziłem, że powinienem zjechać do boksów, ale tak się nie stało. Giovinazzi uderzył mnie w La Rascasse i straciłem tam sporo czasu, ale tak to już jest - powiedział Kubica.

PAP Collage Niki Lauda 1200.jpg
Pojedynek z Huntem i tragedia Nuerburgringu. F1 żegna Laudę

Brak zjazdu do boksów nie był, jak się okazało, jedynym problemem polskiego kierowcy. Podczas 16. okrążenia na nawrocie La Rascasse próbę wyprzedzenia Kubicy podjął Giovinazzi. Włoch nie zmieścił się między barierami ochronnymi a FW42 Polaka. Samochód Williamsa obrócił się, przez co Kubica stracił swoją lokatę. Sytuację wykorzystał między innymi Russell, który przesunął się do przodu o kilka pozycji. Kubica musiał zjechać na pit stop, gdzie założono mu twarde opony, ale Polak przybliżył się już do środka stawki i kontynuował rywalizację na 19. miejscu. 


Z czasem Kubicy udało się odrobić stratę do włoskiego kierowcy zespołu Alfa Romeo. Polak wykorzystał pit stop Giovinazziego i awansował na 18. pozycję, na której ostatecznie dojechał do mety. Kierowca Williamsa nie chciał komentować sprawy z sytuacją w La Rascasse. Natomiast rozgoryczenie Kubicy było słychać chwilę po zakończeniu Grand Prix Monako, gdy zakomunikował przez radio: "Myślałem, że kierowca, który jest z przodu, ma priorytet w strategii". 

***

Większość kibiców Williamsa nadzieje pokładała w Monte Carlo, gdzie wąskie ulice księstwa mogły być szansą dla najwolniejszych samochodów w stawce. Nie inaczej było w przypadku Russella i Kubicy. Lepiej wystartował Polak, ale na decyzjach zespołu zyskał Brytyjczyk, który skorzystał na wirtualnej neutralizacji oraz kolizji Kubicy i Giovinazziego. W świat poszła informacja, że Polak kolejny raz dojechał jako jeden z ostatnich, mimo że miał szansę na sprawienie niespodzianki i udowodnienie, że nadal potrafi wykonywać swoją pracę na najwyższym poziomie. 

Kolejny raz wyścig padł łupem obrońcy tytułu Brytyjczyka Lewisa Hamiltona, który na mocno zużytych oponach pośrednich pokonał 68 okrążeń, mimo że za plecami kierowcy Mercedesa jechał Holender Max Verstappen z Red Bulla, atakujący lidera klasyfikacji generalnej. Pozycja Kubicy na ulicach księstwa nie jest pełnym obrazem dyspozycji, jaką pokazał kierowca Williamsa. Oby to była zapowiedź pozytywnych zmian, które zobaczymy w Kanadzie. 


Mateusz Brożyna