Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Michalak 27.05.2019

Premier: będzie trochę żal wysyłać moje znakomite grono koleżanek i kolegów do Brukseli

- Jest przepis, że w ciągu dwóch tygodni po ogłoszeniu wyników wyborów nowi europarlamentarzyści muszą pozbyć się swoich poprzednich funkcji, to zarysowuje perspektywę czasową - powiedział premier Mateusz Morawiecki, odpowiadając na pytanie o termin rekonstrukcji rządu.
Posłuchaj
  • Premier Mateusz Morawiecki o zmianach w rządzie po wyborach (IAR)
Czytaj także

Premier podkreślił, że rezultat PiS w niedzielnych eurowyborach 45,38 proc. to "najwyższy wynik jakiejkolwiek partii w jakichkolwiek wyborach od 1989 roku".

- Wyraźnie Polacy zaufali nam i to bardzo mnie cieszy, bo to jest też pół miliona więcej niż Prawo i Sprawiedliwość otrzymało wcześniej, we wcześniejszych wyborach parlamentarnych i 900 tys. głosów więcej niż w wyborach samorządowych. Naprawdę jest się z czego cieszyć - podkreślił szef rządu.

szydlo-pap-1200.jpg
Rekordzistką Beata Szydło. Zobacz dwanaście najlepszych wyników w Polsce

Spośród ministrów mandaty europosłów uzyskali wicepremier Beata Szydło, szef MSWiA Joachim Brudziński, minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, szefowa MEN Anna Zalewska, a także minister w KPRM Beata Kempa i rzecznik rządu Joanna Kopcińska.

Premier pytany w poniedziałek w TVP, czy "nie żal mu", że część ministrów, którzy zdobyli w wyborach do PE mandaty europosłów odejdzie z rządu, odpowiedział, że start w eurowyborach to był ich wybór. - Rzeczywiście osiągnęli znakomity sukces, więc dojdzie do pewnych zmian w Radzie Ministrów - powiedział.

- Jest przepis, że w ciągu dwóch tygodni po ogłoszeniu wyników wyborów nowi europarlamentarzyści muszą pozbyć się swoich poprzednich funkcji, więc to zarysowuje pewną perspektywę czasową - powiedział Morawiecki, pytany o termin rekonstrukcji rządu.

Szef rządu, zapytany o przemyślenia i szczegóły dotyczące rekonstrukcji Rady Ministrów, powiedział, że nie ma jeszcze konkretnych propozycji kierownictwa PiS w tej sprawie.

Premier: rekordowa frekwencja świadczy, że demokracja w Polsce ma się świetnie 

Mateusz Morawiecki wyraził też zadowolenie z rekordowej - jak podkreślił - frekwencji w wyborach do PE. - To była rewelacyjna frekwencja jak na wybory do europarlamentu, bo wcześniej nie przekroczyliśmy ani razu 25 proc., czyli co czwarty wyborca tylko chodził do tych wyborów. Teraz jest to blisko 50 proc. - 45 z haczykiem. I to rzeczywiście ten rekord świadczy o tym, że demokracja w Polsce ma się świetnie, że to święto demokracji, jak się nazywa wybory, sprawdziło się ze wszech miar - powiedział Mateusz Morawiecki.

Zwrócił ponadto uwagę na niższą, niż to bywało w przypadku wcześniejszych wyborów, liczbę głosów nieważnych. - Proszę przypomnieć sobie wybory samorządowe w 2014 roku, to włos się na głowie jeżył, ile wtedy było tych nieważnych głosów. Spuśćmy zasłonę miłosierdzia nad tamtymi wyborami - powiedział premier.

Według niego do małej liczby głosów nieważnych (niespełna 1 procenta) przyczyniło się wprowadzenie przezroczystych urn wyborczych, rzetelność liczenia głosów oraz zachęcanie do tego, żeby w komisjach wyborczych byli "różni mężowie zaufania".

Premier został też zapytany o plany PiS do wyborów parlamentarnych. Powiedział, że Prawo i Sprawiedliwość "od razu przystąpiło do walki o serce i umysły wyborców na jesieni". - Wprawdzie cieszymy się bardzo z tego rezultatu, bo to jest historyczny rekord - powiedział Mateusz Morawiecki.

Premier: mamy silniejszy mandat w sporach z Komisją Europejską

Zdaniem premiera wynik wyborczy PiS daje polskiemu rządowi silniejszy mandat w sporach z Komisją Europejską. - W sporach z Komisją Europejską ten bardzo silny mandat, odnowiony teraz przez polskich obywateli, daje nam wiatr w plecy. Będziemy mogli skuteczniej realizować nasze interesy - oświadczył szef rządu.

Według Mateusza Morawieckiego wynik wyborczy "będzie pozytywnym wstrząsem dla niektórych urzędników w Brukseli". - Myślę, że będzie to zupełnie nowe pole gry, pole zmagań o interesy. Zupełnie inne w porównaniu do poprzednich 5 czy 10 lat, a więc też wielkie zobowiązania - mówił.

Premier wyraził przy tym przekonanie, że europarlamentarzyści PiS "sprostają swojemu zadaniu i będzie z nich ogromny pożytek".

paw/