Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Daniel Czyżewski 19.06.2019

Politolog o sondażu CBOS: Morawieckiemu udało się osiągnąć poziom poparcia Szydło

- Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu udało się osiągnąć poziom popularności politycznej premier Beaty Szydło - powiedział politolog dr hab. Sławomir Sowiński z UKSW, nawiązując do czerwcowego sondażu CBOS

Ocenił, że rząd wypracował solidne podstawy do kampanii wyborczej jesienią. 
W jego ocenie, porównując badania dotyczące popularności rządów Morawieckiego i Szydło, okazuje się, że wyglądają one bardzo podobnie. - W jednym i drugim przypadku mamy mniej więcej 40 proc. poparcie, bądź deklarację bycia zwolennikiem rządu - zaznaczył, odnosząc się do czerwcowego sondażu CBOS, z którego wynika, że 41 proc. badanych deklaruje się jako zwolennicy rządu Morawieckiego. 

Zdaniem politologa, mniej więcej 50 proc. pozytywna ocena rządów obojga premierów skłania do wniosku, że jest to niewątpliwy sukces Morawieckiego, który jako szef rządu wchodził w miejsce "bardzo popularnej" premier, nie mając jednocześnie "frontowego" doświadczenia politycznego. 

"Solidne podstawy polityczne"

Sowiński stwierdził także, że istnieje pozytywna różnica między postrzeganiem obojga premierów, gdyż ocena rządu, na czele którego stoi Morawiecki, ma nieco mniejszy elektorat negatywny, który sięga 30 proc., wobec 37 proc. w przypadku rządu Szydło. 

- Wydaje się, że ten sondaż pokazuje, że sam rząd wypracował pewne solidne podstawy polityczne do kampanii wyborczej jesienią. Wydaje się również, że Prawo i Sprawiedliwość będzie miało do kogo się odwoływać z pozytywnym przekazem, że "o to zrealizowaliśmy wasze oczekiwania i nasze obietnice" - ocenił. 

Politolog odniósł się także do nieznacznego wzrostu notowań rządu, który w stosunku do maja wzrósł o 2 pkt. proc., przy identycznym spadku poparcia jego przeciwników. 

- W tym czerwcowym badaniu CBOS, które miało miejsce już po wyborach 26 maja, wyborach, które dość wyraźnie i zaskakująco obóz PiS wygrał, nie widać często pojawiającego się po wygranych wyborach efektu wyraźnej "renty" bądź "premii", związanej ze zwycięstwem wyborczym. Zwykle jest tak, że wyborcy przenoszą dość wyraźnie część swojej sympatii na rzecz zwycięzców, a tutaj widać to w stopniu minimalnym, na poziomie 2 pkt. proc - powiedział. 

Jak zaznaczył, zależność ta może sugerować, że wynik wyborów majowych - ich wysoka frekwencja i mobilizacja elektoratu PiS - nie była związana jedynie z przesunięciami strukturalnymi na scenie politycznej, ale przede wszystkim z błędami, które popełniła opozycja. 

dcz