Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Paweł Majewski 02.07.2019

Ekstraklasa: Ireneusz Mamrot czeka na kolejne transfery. "Musimy pozyskać napastnika" [NASZ WYWIAD]

Trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot liczy, że jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek Ekstraklasy białostocką drużynę wzmocni wysokiej klasy napastnik. - Musimy pozyskać doświadczonego zawodnika, który będzie zdobywał bramki, ale też takiego, od którego młodzi piłkarze będą się uczyć - powiedział szkoleniowiec w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. 
  • "Duma Podlasia" pierwszy mecz w lidze rozegra 19 lipca w Gdyni z Arką
  • Jagiellonia pozyskała przed sezonem Juana Camarę, który ma zastąpić Arvydasa Novikovasa
  • Za białostoczanami dziesięciodniowe zgrupowanie w Kępie
  • W 2020 roku Jagiellonia będzie świętowała stulecie powstania klubu

Za kilkanaście dni rozpocznie pan swój trzeci sezon w roli trenera Jagiellonii Białystok. Czy można powiedzieć, że klub czymś pana zaskoczył w porównaniu z tym, co wyobrażał pan sobie w 2017 roku?

Ireneusz Mamrot: Każdy trener pracujący w niższych ligach chce spróbować sił w Ekstraklasie. Dlatego nie zastanawiałem się, jak tu jest i jak będzie. Cieszyłem się z objęcia wicemistrza Polski. Z drugiej strony: musiałem się zmierzyć z pewną skalą trudności. Z reguły trenerów zatrudnia się, gdy wyniki są słabsze, a nie kiedy zespół osiągnie sukces. Wtedy objąć drużynę jest dużo trudniej.

Generalnie jestem zadowolony z pierwszego 1,5 roku pracy. Wtedy uznałem, że zespół w tym składzie doszedł do pewnego pułapu i potrzebujemy zmian. Jeśli chodzi o zimowe transfery, to nie wszystko odbyło się tak, jak chcieliśmy, choćby ze względu na czas: nie wszystkich nowych piłkarzy mieliśmy na początku zgrupowania, niektórzy przyszli z kontuzjami... Ważne, że ten zespół w nowym składzie rozegrał już trochę meczów. Ważne, aby wzmocnić go teraz piłkarzami odpowiedniej jakości.

Przyszedł choćby Juan Camara, ale straciliście Arvydasa Novikovasa. Hiszpan może zastąpić litewskiego skrzydłowego? Jego liczby w Miedzi Legnica nie powalały...

Z jednej strony to prawda, ale z drugiej Novikovas podczas swojej pierwszej rundy też nie miał oszałamiających statystyk. Na pewno jego zastąpienie nie będzie łatwe. Przez dwa sezony Litwin był jednym z najlepszych w zespole, ale Camara ma bardzo duży potencjał i liczymy, że znacznie poprawi swoje liczby w porównaniu z tym, co było w Miedzi. Pamiętajmy też, że w Legnicy często grał jako wahadłowy.

PAP Carlitos 1200.jpg
Piast broni tytułu, Legia chce odzyskać koronę [TERMINARZ]

Czy na zgrupowaniu w Kępie było widać po nim, że zaczyna się zgrywać z drużyną? Nowi piłkarze szybko łapią kontakt z resztą? Wydaje się, że w Białymstoku tworzy się wieża Babel - coraz więcej zawodników z coraz większej liczby państw.

W moim pierwszym meczu jako trenera Jagiellonii wystawiłem dziewięciu obcokrajowców, więc nie przesadzałbym z mówieniem, że teraz nagle zaczęliśmy się na nich opierać. Ten trend dotyczy nie tylko nas, ale też wielu innych polskich klubów. Też chciałbym więcej Polaków w zespole. Zwykle, gdy szukamy nowych piłkarzy, proponuję działaczom krajowego zawodnika, ale realia rynku są takie, że nie zawsze możemy takiego ściągnąć. Podobnie jest w Legii, Cracovii czy Koronie. Słychać podobne zapowiedzi w Górniku Zabrze. Takie są realia, natomiast językiem na boisku są umiejętności i jeśli ktoś je ma, będzie umiał dogadać się z resztą.

Od nowego sezonu kluby Ekstraklasy będą miały obowiązek wystawienia przynajmniej jednego młodzieżowca w składzie. Na obóz zabraliście aż dziesięciu takich zawodników. Czy są wśród nich tacy, którzy mogą liczyć na grę w wyjściowym składzie, czy też Jagiellonia będzie jeszcze takich piłkarzy szukać na rynku?

Zostajemy z chłopakami, którzy są. To nasi zawodnicy i trzeba na nich stawiać. Do Kępy nie pojechali jako turyści. Zagrali swoje podczas sparingów i teraz wszystko zależy od nich. Byli tacy, którzy pokazali się z dobrej strony. Pamiętajmy, że stanowili jedną trzecią kadry na zgrupowanie. To pokazuje, że nasz skład wcale nie jest tak szeroki, jak mogłoby się wydawać. 

Czytaj także: Jacek Zieliński zbuduje nową Arkę? "Nie będę sprzedawał powieści science fiction"

W minionym sezonie spośród młodzieżowców właściwie tylko Patryk Klimala otrzymywał szanse regularnej gry…

Do ostatniej kolejki graliśmy o europejskie puchary i wystawiałem tych, którzy na ten moment byli najlepsi. To nie jest tak, że młodzi nie mieli kontaktu z pierwszą drużyną. Od dłuższego czasu z nią trenowali, kilku zabrałem też na zimowy obóz do Turcji. Ich forma nie jest jeszcze stabilna, ale są tacy, którzy pokazali się w sparingach z dobrej strony i mają dużą szansę na grę.

A co z tymi, którzy przegrają rywalizację ze starszymi kolegami? Pójdą na wypożyczenia czy będą się ogrywali w reaktywowanej drużynie rezerw?

Wielu wypożyczeń nie będzie, ale w jednym lub dwóch wypadkach planujemy takie rozwiązanie. Młodzi muszą grać. Pozostali zostaną i będą otrzymywać szanse, choćby grając w rezerwach.

Niedawno powstała nowa baza treningowa Jagiellonii wraz z akademią. Klub przez lata słynął ze szkolenia młodzieży. Ta inwestycja powinna pomóc w tym, by w kolejnych latach coraz więcej wychowanków pukało do drzwi pierwszej drużyny.

Nie zapominajmy, że był też taki okres, kiedy z tą młodzieżą w Jagiellonii był problem. Od kilku lat znowu szkolenie funkcjonuje na bardzo dobrym poziomie, ale na wszystko potrzebujemy czasu. Nie jest tak, że w ciągu roku wyszkolimy nie wiadomo ilu wychowanków gotowych do gry w pierwszym składzie. Widzę sporo utalentowanych zawodników z roczników 2000-2001. Trzeba liczyć, że każdy kolejny rocznik wyda choćby jednego chłopaka gotowego do gry w Ekstraklasie. Uważam, że jeśli chcemy mieć w lidze mniej obcokrajowców, musimy postawić na szkolenie.

Wspomniał pan o tym, że kadra nie jest zbyt szeroka. Ale np. na pozycji bramkarza macie aż czterech zawodników. Ktoś jest szykowany do odejścia? Damian Węglarz miał przecież ofertę ze Śląska Wrocław.

Prawdopodobnie któryś z bramkarzy odejdzie, ale pamiętajmy, że ci piłkarze mają ważne kontakty. OK, na bramce mamy czterech kandydatów do gry. Ale na innych pozycjach wygląda to gorzej. Po odejściu Novikovasa na skrzydłach nie jest tak kolorowo. Mamy Camarę, Martina Kostala, Jesusa Imaza, który może grać też na innych pozycjach, czy klubową młodzież. Mile Savković był z nami w Kępie, ale potrzebuje jeszcze czasu, by być gotowym do gry. Musimy go wprowadzać stopniowo, więc przydałby się jeszcze jeden zawodnik do rywalizacji na bokach pomocy. Podobnie jest z atakiem, gdzie w tej chwili opieramy się właściwie na samej młodzieży.

Co do Savkovicia, to oczekiwania względem jego były bardzo duże. Miał świetne statystyki w lidze serbskiej, ale kontuzje jesienią i wiosną nie pozwoliły mu pokazać pełni umiejętności. Wciąż liczy pan na tego piłkarza?

Zimą Mile bardzo dobrze pokazał się w sparingach. Gdyby nie kontuzja w pierwszym meczu rundy wiosennej z Miedzią, na pewno bardzo pomógłby drużynie. Czekamy na niego. W sumie odkąd jest u nas, przeszedł trzy zabiegi, więc sporo się ostatnio nacierpiał. Włożył wiele pracy w powrót. Może trenować z zespołem, ale to są treningi na, powiedzmy, 80 procent. Liczę, że niebawem będzie mógł ćwiczyć na pełnych obrotach.

Jagiellonia skupia się na szukaniu wzmocnień w ataku. Może pan potwierdzić, czy istniał temat Norwega Kristiana Opsetha jako nowego napastnika?

Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Transfery są dogrywane w prezesowskich gabinetach. Uważam natomiast, że po prostu musimy pozyskać doświadczonego napastnika. Takiego, który będzie zdobywał bramki, ale też takiego, od którego Klimala czy Bartosz Bida będą mogli się uczyć.

Rozumiem więc, że Imaz, który wiosną dobrze spisywał się grając w ataku, w nowym sezonie będzie wystawiany na skrzydle albo na pozycji numer dziesięć, tak jak wcześniej w Wiśle?

U nas też zaczynał na dziesiątce. Imaz strzelił sporo bramek, ale większość zdobył z rzutów karnych. To inteligentny zawodnik, który poradzi sobie na wielu pozycjach, również na dziewiątce. Ale my szukamy typowej dziewiątki, a Jesus taką nie jest. Widzę go bardziej na boku albo na środku rozegrania.

Miał pan pretensje do Imaza o wykonanie rzutu karnego w decydującym o awansie do Ligi Europy meczu z Lechią Gdańsk?

Oczywiście. Nie można mieć pretensji o samo niewykorzystanie karnego, bo to się zdarza. Co innego sposób wykonania jedenastki... Wyjaśniliśmy tę sytuację, sprawa jest zamknięta.

Źródło: YouTube.com/DJ Buhh9

Hiszpan pozostanie głównym wykonawcą jedenastek?

Zobaczymy. Nie myśleliśmy jeszcze o tym. W sparingach nie mieliśmy ani jednego rzutu karnego.

Był pan przygotowany na odejście Novikovasa?

Wiedziałem, że ma pół roku do końca kontraktu. Podobną sytuację mieliśmy wcześniej z Piotrkiem Tomasikiem czy Fiodorem Cernychem. Liczyłem się z tym, że zostanie sprzedany, jeśli wpłynie odpowiednia oferta. Klub robił wszystko, by go zatrzymać. Zaproponowano mu nowy kontrakt, ale nie przyjął tych warunków. Z tego, co wiem, miał też ofertę z Turcji, ale zdecydował się na Legię. Wybrał taką ścieżkę rozwoju.

Kibice nie przyjęli tego najlepiej. Wiadomo, że fani Jagiellonii i Legii za sobą nie przepadają. A jak decyzję Litwina przyjęto w drużynie?

Wiadomo, że kibice są z klubem od pokoleń i patrzą na to w ten sposób. Natomiast ja powiem coś, co fanom się nie spodoba: piłkarze w większości idą tam, gdzie dostaną lepsze warunki. Kibicom ciężko się z tym pogodzić, ale tak jest. Zresztą to nie tylko polska specyfika. Pamiętamy, co się działo, kiedy Luis Figo przeszedł z Barcelony do Realu Madryt... Kibice chcieliby zawodników wiernych klubowi przez wiele lat, ale myślę, że te czasy powoli przemijają. Pamiętajmy też, że Arvydas sporo dał drużynie. Miał duży udział w dwóch tytułach wicemistrzowskich.

Już pan wspomniał, że ostatnią rundę ocenia gorzej niż poprzednie, ale gdyby udało się wygrać w finale Pucharu Polski z Lechią, ta ocena byłaby inna, mimo słabszej postawy w lidze?

Na pewno zdobycie Pucharu zmieniłoby ocenę sezonu. Ale pamiętajmy o przebudowie tej drużyny. Wiem, że kibice zawsze chcą walki o mistrzostwo, ale uznaliśmy, że potrzebujemy zmian. Oczywiście, gdyby to ode mnie zależało, ani Przemek Frankowski, ani Karol Świderski nie odeszliby zimą. Ale takie jest życie. Dostali dobre oferty. Po odejściu Karola zostaliśmy na długi czas z jednym napastnikiem - Patrykiem Klimalą, który jesienią był dopiero czwarty w hierarchii. Spadł na niego duży ciężar. Ta przebudowa nastąpiła wtedy też po to, abyśmy latem przeprowadzili mniejsze zmiany. Chodzi o to, abyśmy teraz wzmocnili się kilkoma piłkarzami, którzy podniosą naszą jakość.

Priorytetem jest pozyskanie takiego napastnika, który zagwarantuje dwucyfrową liczbę bramek. Odkąd jestem w Jagiellonii, to jeszcze takiego nie mieliśmy. Oczywiście bardzo blisko był Świderski, który po zdobyciu ośmiu bramek jesienią został sprzedany do PAOK Saloniki. Gdyby został, na pewno strzeliłby więcej niż dziesięć goli. W Grecji pokazał swoją jakość.

Paradoksalnie nie jest tak, że brak awansu do europejskich pucharów pomógł wam w przygotowaniach? W ostatnich dwóch sezonach było tak, że po krótkich urlopach musieliście szykować się do gry w eliminacjach Ligi Europy już pod koniec czerwca albo na początku lipca...

Kiedy objąłem Jagiellonię, po dwóch tygodniach treningów musieliśmy grać w pucharach. To było szaleństwo. Teraz ta przerwa jest dłuższa. Ale chciałbym mieć na zgrupowaniu wszystkich zawodników. Szybko pozyskaliśmy Camarę i bramkarza Krsevana Santiniego, ale choćby na napastnika wciąż czekamy. Liczę, że zamkniemy temat w tym tygodniu.

Jest pan zadowolony ze zgrupowania w Kępie? Zrealizowaliście to, co planowaliście?

Nie lubię mówić, że coś się udało zrealizować, bo każdy tak odpowiada. Natomiast wiemy, nad czym chcieliśmy tam pracować. Najważniejsze jest zawsze uniknięcie kontuzji. Były drobne urazy. Kostal nie zagrał w dwóch ostatnich sparingach. W ostatnim nie wystąpił Taras Romanczuk. Nasz kapitan narzeka na lekki uraz i prawdopodobnie nie zagra w sparingu z Olympiakosem Pireus, który planujemy na 5 lipca. Żałuję tego, bo Grecy to najsilniejszy z naszych sparingpartnerów. Dopiero od tygodnia na pełnych obrotach trenuje też Ivan Runje. Plus jest taki, że to nie były poważne kontuzje, wykluczające na dłuższy okres.

Na zgrupowaniu testowaliście 16-letniego napastnika Escoli Varsovia Aleksandra Stawiarza oraz bocznego pomocnika Stali Stalowa Wola Michała Kitlińskiego.

Stawiarz przyjechał z kontuzją. Na pewno jesteśmy tym chłopakiem zainteresowani, ale najpierw musi się wyleczyć w pełni. Kitliński był z nami tylko przez ostatnie trzy dni, więc też musimy mu się jeszcze przyjrzeć.

Obchody stulecia Jagiellonii zbliżają się wielkimi krokami. W ostatnich latach te okrągłe jubileusze były bardzo szczęśliwe. W 2010 roku, na 90. lecie, piłkarze zdobyli pierwszy Puchar Polski w historii klubu. Pięć lat później – drużyna po raz pierwszy stanęła na ligowym podium. Na stulecie czas na mistrzostwo?

Jeśli pan mi zagwarantuje, że będę miał tych piłkarzy, jakich bym chciał, to będziemy mogli o tym rozmawiać. Dzisiaj trzeba realnie podchodzić do tej kwestii. Cele będziemy mogli sobie stawiać, kiedy zamkniemy kadrę. Właściwie co pół roku tracimy jakiegoś bardzo ważnego piłkarza, więc nie jest nam łatwo budować drużynę na mistrzostwo. Nowi zawodnicy zawsze potrzebują trochę czasu, by wkomponować się w zespół. Nie jesteśmy Legią, którą stać na droższych piłkarzy. Muszę przyznać, że ostatnie transfery warszawian są bardzo przemyślane. Novikovas czy Walerian Gwilia to zawodnicy, którzy wyróżniali się w Ekstraklasie. Piast Gliwice pokazał, że można zdobyć tytuł z mniejszym budżetem, ale do tego potrzebujemy stabilnej kadry.

Rozumiem, że nie wyciągnę z pana deklaracji na temat walki o mistrzostwo. Przed rozpoczęciem nowego sezonu jest pan jednak optymistą co do jej przebiegu? Jagiellonię stać na lepszy wynik niż w poprzednich rozgrywkach?

Nie uciekam od deklaracji, ale czekam, jak będzie wyglądała kadra. Chciałbym ją zamknąć w tym tygodniu. Dobre transfery zwiększają wartość zespołu.

Rozmawiał: Paweł Majewski