Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Klaudia Dadura 02.07.2019

Kolejne protesty w Hongkongu. Wielka Brytania ostrzega władze Chin

Jeremy Hunt, brytyjski minister spraw zagranicznych, ostrzegł przed poważnymi konsekwencjami, jeśli Chiny nie uszanują podstawowych praw i wolności mieszkańców Hongkongu zapisanych w chińsko-brytyjskiej deklaracji z 1984 r. Chodzi o protesty, do jakich doszło ostatnio w Chinach.

- Brytyjski rząd jednoznacznie będzie bronił zawartego przez Wielką Brytanię i Chiny traktatu gwarantującego zasadę jednego kraju, ale dwóch systemów polityczno-prawnych - powiedział Jeremy Hunt w rozmowie z telewizją BBC.

Hongkong 1200 PAP.jpg
Hongkong: grupa protestujących wdarła się do siedziby parlamentu

- W Wielkiej Brytanii potępiamy użycie przemocy. Wiele osób, które stanowczo popierają prodemokratycznych demonstrantów w Hongkongu, było rozczarowanych wydarzeniami, jakie widzieliśmy wczoraj w telewizji - dodał. 

Szef brytyjskiej dyplomacji wezwał też władze Chin do "zrozumienia przyczyn, które doprowadziły do głęboko zakorzenionych obaw mieszkańców Hongkongu o to, że ich podstawowe wolności są zagrożone".

Protesty w Hongkongu

W poniedziałek wieczorem hongkońska policja przy użyciu gazu łzawiącego oczyściła okolice siedziby lokalnego parlamentu z demonstrantów i weszła do budynku, który wcześnie przez kilka godzin okupowała grupa protestujących.

Jest to kolejny tydzień protestów przeciwko popieranemu przez Pekin projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiłaby m.in. przekazywanie podejrzanych Chinom kontynentalnym.

Wiele osób odbiera ten projekt jako kolejny przejaw zmniejszania autonomii Hongkongu oraz nasilenia ingerencji rządu centralnego w wewnętrzne sprawy tego specjalnego regionu administracyjnego ChRL.

Władze zawiesiły prace nad projektem w efekcie największych demonstracji w Hongkongu od jego przyłączenia do Chin w 1997 roku. Według organizatorów w marszu przeciw ekstradycji do Chin kontynentalnych 16 czerwca wzięło udział prawie 2 mln osób, czyli mniej więcej co czwarty Hongkończyk.

Ocena Pekinu

Na protesty zareagował również Pekin. Chiński rząd potępił zamieszki i uznał je jako "jawne podważanie zasady, zgodnie z którą ten specjalny region administracyjny podlega zwierzchnictwu Pekinu". 

"Poprzez poważne złamanie prawa, ten akt depcze praworządność Hongkongu, narusza porządek społeczny i fundamentalne interesy Hongkongu oraz jest jawnym podważeniem podstawy jednego kraju, dwóch systemów - podała chińska agencja prasowa Xinhua, cytując rzecznika rządowego biura ds. Hongkongu.

"Pekin popiera władze i policję Hongkongu oraz opowiada się za przeprowadzeniem zgodnie z prawem dochodzenia w sprawie kryminalnej odpowiedzialności brutalnych przestępców" - napisano w komunikacie biura.

kad