Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Mateusz Brożyna 29.08.2019

W Series. Małgorzata Rdest: kobiety wchodząc w ten sport, nie będą niezauważone [WYWIAD]

- Liczę, że mój wysiłek zostanie doceniony i wyniki z Assen czy Norisringu nie pójdą na marne - przyznała w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Magłorzata "Gosia" Rdest, jedyna Polka, startująca w W Series, wyścigowej serii przeznaczonej wyłącznie dla kobiet. Premierowy sezon tej kategorii właśnie dobiegł końca. W ostatnim wyścigu na Brands Hatch zwyciężyła Alice Powell, z kolei mistrzostwo zdobyła Jamie Chadwick. Rdest w klasyfikacji generalnej „kobiecej Formuły 1” zajęła 14. miejsce. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z żyrardowianką. 
  • W pierwszym sezonie W Series wystąpiło 20 zawodniczek, w tym jedna Polka Gosia Rdest
  • Pierwsza dwunastka automatycznie zakwalifikowała się na sezon 2020 


Mateusz Brożyna (PolskieRadio24.pl): niedawno zakończył się historyczny sezon W Series. Jak oceniasz to premierowe wydarzenie w motorsporcie?

Gosia Rdest: pod kątem organizacyjnym był to ogólnie świetny sezon. Był pierwszym, który przeszedł do historii, a organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Tak naprawdę nawet podczas selekcji nie było widać tego, że jest to premierowa runda. Patrząc na skalę tego przedsięwzięcia i dojścia do porozumienia tych wszystkich podmiotów zaangażowanych w tę serię, wyszło super.

A jak twoje występy?

Z pojedynczych weekendów jestem zadowolona. Wraz z biegiem sezonu moje tempo się rozwijało. Miałam kilka wyścigów punktowanych, a najlepszymi weekendami były zdecydowanie Norisring oraz Assen. Na tym pierwszym udało mi się wygrać trening, a w kwalifikacjach wywalczyć czwartą pozycję startową. Niestety w trakcie wyścigu uszkodzeniu w moim bolidzie uległo przednie skrzydło, przez co musiałam zjechać do alei serwisowej na wymianę. Niestety trzeba było zapomnieć o top 5 i nie udało mi się zrealizować mojego marzenia. Dobry rezultat udało się uzyskać na Assen, gdzie na tym torze byłam po raz pierwszy. Był to bardzo wymagający obiekt z szybkim zakrętami. Ukończyłam wyścig na szóstym miejscu (najlepsze w całym sezonie W Series – przyp. red.). Cieszę się, ale również czuję niedosyt. Było pechowe Zolder, gdzie nie dojechałam do mety, jak również kolizja na Norisringu. Te miejsca pozbawiły mnie cennych punktów.

Gosia Rdest 1200 F.jpg
Kobiety w F1 to fanaberia? "Czas oswoić się z tym widokiem" [WYWIAD]

Jak wspominasz ostatni wyścig sezonu na Brands Hatch?

W zeszłym roku jeździłam tam samochodem GT4. Moje wyobrażenie z perspektywy samochodu GT4 a bolidu, to jest zupełnie inna bajka. Rywalizując na Brands Hatch w W Series, ta jazda musiała być delikatna i bardziej płynna. Ogólnie jestem zadowolona z mojego tempa. Był to również jeden z moich najlepszych startów w sezonie. Tutaj z kolei podczas ruszania rywalce zgasł samochód, przez co zmuszona byłam omijać ją po trawie. Nie udało się w pełni wykorzystać momentu startu. Jeśli chodzi o specyfikację toru, trudno było tutaj wyprzedzać. Zyskałam tylko jedną pozycję, ale na koniec nie udało mi się dojechać na punktowanym miejscu.

W klasyfikacji generalnej W Series zajęłaś 14. miejsce. Pierwsza dwunastka automatycznie zagwarantowała sobie start w sezonie 2020. Co dalej?

16 września odbędą się testy w Almerii, ale są one przeznaczone wyłącznie dla „nowych” zawodniczek, które wysyłają swoje wyścigowe CV. Co do pozostałych, nasze losy są w rękach organizatorów serii i dyrektora technicznego Dave’a Ryana. To on będzie decydował, która z nas będze miały jeszcze szansę wystartować w przyszłym roku. Wielka szkoda, bo wypadłam z tej pierwszej dwunastki na ostatnim weekendzie wyścigowym… Włożyłam w to wiele serca i pracy, a tak naprawdę zabrakło kilka punków do premiowanych miejsc na kolejny sezon. Teraz pozostaje czas bycia w niepewności.

Przygoński wywiad PR24 1200F.jpg
Jakub Przygoński: budujemy dakarową potęgę [NASZ WYWIAD]

Z tej ósemki ile z was pojedzie w przyszłym roku?

Nie wiadomo. To jest kwestia otwarta. Pojawiają się różne głosy, ale możemy przyjąć że w przedziale dwóch do czterech zawodniczek. To też zależy od tego jakie zawodniczki zgłosiły się na sezon 2020. Na pewno nie jest tak, że nagle pojawiło się kilkanaście nowych dziewczyn, które opanowały jazdę. Ta selekcja w Almerii była potrzebna i mam ogląd kto jak jeździ. Wiem również, że te zawodniczki, które odpadły w Hiszpanii, nie wszystkie kontynuuowały jazdę. Stąd te umiejętności z pewnością nie uległy poprawie. Liczę, że mój wysiłek zostanie doceniony i wyniki z Assen czy Norisringu nie pójdą na marne. Moim celem jest by znaleźć się w W Series 2020.

„Kobieca F1” była początkiem czegoś nowego. Wiązano z tym duże nadzieje, na torach pojawiała się Claire Williams, szefowa jednego z najbardziej utytułowanych zespołów F1, z kolei wyścigi nowo powstałej serii komentował były kierowca F1 David Coulthard. Uważasz, że W Series ma jeszcze większy potencjał?

Pierwszy sezon pokazał, że W Series ma potencjał, ale nie tylko z perspektywy zawodniczek. Jest to również szerokie pole dla marketingu. Jest 18 najszybszych kobiet na świecie, ponadto są plany, żeby od przyszłego roku pojawili się więksi partnerzy, większe marki. Ich branding ma się pojawić na kombinezonach czy bolidach zawodniczek.

Kubica Russell 1200F.jpg
"Królowa motorsportu" jest tajemnicza. Warto ją poznać [WYWIAD]                                                                                       

Jeszcze w trakcie sezonu, późniejsza triumfatorka serii Jamie Chadwick została zakontraktowana jako kierowca rozwojowy w ekipie Williamsa, w której jeździ Robert Kubica. Wcześniej Sauber (obecnie Alfa Romeo - przyp. red.) ogłosił, że kierowcą rozwojowym została Kolumbijka Tatiana Calderon. Można to uznać za powiew pierwszych zmian odnośnie pozycji kobiet w motorsporcie?

Tak, jest to zapowiedź zmian. W tym i przyszłym roku zatrudnienie Jamie Chadwick będzie wykorzystane nie tylko w celach marketingowych, ale również będzie miała szansę jazdy na symulatorze Williamsa. Kolejnym krokiem będzie zapewne to, ze będzie kierowcą piątkowym. Teraz po wygraniu serii na pewno jej to pomogło. Chadwick jest szybką zawodniczką, a przede wszystkim doświadczoną. Jest to chyba już jej trzeci albo czwarty sezon za sterami Formuły 3. Cieszy ten trend, motywuje, ale też pokazuje młodszym zawodniczkom, że wchodząc w ten sport, nie będą niezauważone. Mają dalszą perspektywę rozwoju i realne szanse starać się poprawić swoje umiejętności.

Wspomniałaś, że Jamie Chadwick miała już za sobą jazdę bolidem Formuły 3. W trakcie sezonu rzeczywiście było widać różnicę między nią a innymi zawodniczkami?

PAP Kubica Verva 1200.jpg
Gdynia: Robert Kubica zaprezentował bolid F1

Tę początkową przewagę i jej wyraźnie lepszą dyspozycję było widać na początku rywalizacji. To trzeba przyznać. Już na treningach potrafiła szybko pojechać, znała samochód, opony, wiedziała gdzie jest ta granica przyczepności. Z kolei większość zawodniczek musiała szukać tej przyczepności. Jednak po dwóch wyścigach te różnice zaczęły się wyrównywać. Pojawili się nowi zwycięzcy wyścigów, co więcej, na Brands Hatch, Chadwick nie stanęła nawet na podium. Myślę, że jeśli sezon miałby więcej niż sześć wyścigów, to zatarcie doświadczenia nastąpiłoby szybciej i byłoby jeszcze bardziej zminimalizowane.

W Series to wystarczający głos kobiet w motorsporcie, czy powinno się jeszcze bardziej popularyzować tego typu wydarzenia?

To duży krok w tym kierunku. Czy powinno być więcej akcji tego typu? Jestem kobietą, więc powiedziałabym, że tak, ale też nie chcę żeby było niesprawiedliwie, że kobiety mają więcej podobnych wydarzeń niż mężczyźni i dostają te darmowe możliwości. Jeśli mają być takie wydarzenia dla kobiet, to bardziej na poziomie kartingu.

Praktyka…

Dokładnie tak. Chodzi o to, żeby więcej dziewczyn dostało szansę, już na tym pierwszym etapie. Czy istnieje potrzeba tworzenia kolejnych serii? Myślę, że W Series spełnia swoją rolę, będąc platformą do rozwoju i taką trampoliną. Po dwóch latach startów można się ubiegać o starty w wyższej kategorii.

Czego się nauczyłaś w tej serii?

Na pewno zdobyłam potężne doświadczenie. Pod kątem wyścigowym jest to dla mnie najbardziej rozwojowy sezon. To co wyniosłam z W Series jest dla mnie nieocenione. Nauczyłam się też pracy z różnymi osobami. Co weekend mieliśmy rotację inżynierów i mechaników. Pomogło mi to na dostosowywanie się do stylu pracy innej osoby. Zważywszy na to, że motorsport jest światem dynamicznym, gdzie jest wiele zmiennych. Trzeba umieć reagować na wszystko. Starty tutaj bardzo mi pomogły.

PAP Obajtek Kubica 1200.jpg
Daniel Obajtek: sport to dobry kierunek dla PKN Orlen [NASZ WYWIAD]

W takim razie jakie masz plany na najbliższe tygodnie, poza oczekiwaniem na decyzję odnośnie startów w sezonie 2020?

Wrzesień jest permanentnym oczekiwaniem. Jestem w dużej niepewności i nie ukrywam tego. Nie to, że z „nożem na gardle”, bo perspektywę mam, ale widzę, jak rozwojowe jest jeżdżenie bolidem Formuły 3. Przesiadając się teraz na samochód, czuję, że jestem konkurencyjna. Moim celem są starty w W Series. Mam nadzieję i dołożę wszelkich starań, aby na początku sezonu 2020, w styczniu i w lutym, wystartować w serii – Toyota Racing New Zealand – czyli zawodach Formuły 3 w Nowej Zelandii. Ma to być przygotowanie do konkretnych wyników w W Series.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez W Series (@wseriesracing)

Zostając przy tematach motorsportu. Za nami półmetek sezonu Formuły 1. Jakieś spostrzeżenia?

Bardzo fajny sezon. Z początku totalna dominacja ekipy Mercedesa, no i oczywiście arcyciekawe Grand Prix na Hockenheim, gdzie zespół z Brackley obchodził rocznicę obecności w sportach motorowych, ale ostatecznie świętowanie się nie udało. Jestem pod wrażeniem dyspozycji McLarena, a w szczególności Lando Norrisa. Dobrze, że Red Bull jest w stanie zagrozić Ferrari, a nawet Mercedesowi. Wydaje mi się, że w Scuderii coś jest nie tak pod kątem organizacyjnym. Do końca nie wykorzystują potencjału, który mają. Brakuje trochę tego niemieckiego porządku.

W Maranello chyba nie jest spokojnie..

PAP Kubica 1200.jpg
Verva Street Racing: koniec weekendu z Robertem Kubicą. "To ewenement"

W mojej opinii w Ferrari brakuje tego kierowcy z numerem „1”. Z jednej strony to dobrze, bo nie ma jakiegoś wywyższania jednego nad drugim, ale tym samym tworzy się kłopot przy doborze strategii. Charles Leclerc jest jednym z największych talentów w F1, z kolei mam wrażenie, że Sebastian Vettel nie wytrzymuje presji. Monakijczyk ma konkurencyjny bolid, ale ma też pecha, co pokazał wyścig w Bahrajnie. Jest to materiał na przyszłego mistrza świata.

Jednym z młodszych kierowców w stawce jest również Alexander Albon, który od Grand Prix Belgii zastąpi Pierre’a Gasly’ego w Red Bullu. Francuz z kolei powędruje do Toro Rosso.

Szczerze, byłam tym zaskoczona, ale po wcześniejszych decyzjach Helmuta Marko, można było się tego spodziewać. Trzeba przyznać, że Gasly sobie nie radził. To była zbyt duża przepaść między nim a Maxem Verstappenem. Nie jest możliwe żeby jeden miał drugie miejsce w kwalifikacjach, a drugi był pod koniec dziesiątki. To pokazuje potężne dysproporcje i błędy jakie popełniał w trakcie wyścigów. Samo przejście do Toro Rosso nie oznacza, że kariera Francuza jest już stracona. Najlepszym przykładem jest Rosjanin Daniił Kwiat, który wrócił do F1 i daje sobie radę. Sama jestem ciekawa czy Albon wytrzyma presję i poradzi sobie w ekipie „Byków”. W trakcie pierwszej części sezonu był takim „czarnym koniem”, który stopniowo się rozkręcał. Red Bull ma świadomość, że jest to decydująca część mistrzostw świata i że Albon jest bardzo młodym zawodnikiem. Jest kierowcą z większym potencjałem.

Orlen Team Kubica 1200F.jpg
Kubica dostał nagrodę za pracę i uciszył krytyków [KOMENTARZ]

Półmetek sezonu w Williamsie ma za sobą również Robert Kubica.  

Pokazał, że fizycznie jest przygotowany i nie ma żadnych barier. Jak na tak długi czas poza F1, jego powrót oceniam pozytywnie. Nie jeździ w tempie innych zawodników, ale tutaj pozostaje kwestia dyspozycji sprzętem. Z George'em Russellem jadą bardzo podobnie, a trzeba pamiętać, że Brytyjczyk jest stawiany w roli wielkiego talentu, a nawet jako przyszły mistrz świata. Zresztą w zeszłym roku stawał na podium w F2. Porównywanie Kubicy z Russellem jest jak najbardziej na miejscu i pokazuje, że Robert nie stracił tego czegoś.

Lewis Hamilton z szóstym tytułem mistrza świata czy jeszcze coś się wydarzy?

Zdecydowanie tak. Tutaj nie powinno być już żadnego zaskoczenia. Zarówno Hockenheim jak i Red Bull Ring należy potraktować jako wypadek Mercedesa przy pracy. Widać, że ten zespól nie spoczywa na laurach. Cały czas pracują na wysokich obrotach, wyciągają wnioski, rozwijają zespół i samochód. W mojej ocenie kolejny tytuł trafi do nich.

Rozmawiał Mateusz Brożyna