Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Paweł Majewski 19.09.2019

Doha 2019: Karol Zalewski ma pretensje do działaczy i trenera. "Myślałem, że to jakaś pomyłka"

Polski lekkoatleta Karol Zalewski, halowy mistrz i rekordzista świata w biegu 4x400 m, nie znalazł się w kadrze na zbliżające się mistrzostwa świata w Dausze. Biegacz nie ukrywa żalu do działaczy i trenera Józefa Lisowskiego. - Co kolega Lisowski ma do mnie? - zapytał w długim wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych.  
  • Karol Zalewski nie godzi się z pominięciem w składzie na mistrzostwa świata
  • Lekkoatleta uważa, że do braku powołania przyczynił się trener Józef Lisowski 
  • Zalewski był w składzie polskiej sztafety, która w 2018 roku wygrała w Glasgow finał rywalizacji 4x400 m, bijąc rekord świata 

Zalewski nie znalazł się w 44-osobowej kadrze reprezentacji Polski, którą ogłoszono w poniedziałek. Indywidualnie minimum nie uzyskał żaden z polskich biegaczy specjalizujących się w biegu na 400 m. Męska sztafeta także nie zakwalifikowała się na zawody.

"Szokująca informacja"

W debiutującej w programie mistrzostw sztafety mieszanej 4x400 m udział wezmą aktualny mistrz Polski Wiktor Suwara oraz dwaj halowi mistrzowie świata z ubiegłego roku Łukasz Krawczuk i Rafał Omelko. Dla Zalewskiego miejsca zabrakło. 

"Minęło już kilka dni odkąd wpłynęła informacja na temat powołań na Mistrzostwa Świata w Doha, dla mnie dość szokująca" - rozpoczął swój wpis Zalewski. 

Zaproszenia brak 

Zawodnik przypomniał swoje osiągnięcia z obecnego sezonu. 

"Na początku pomyślałem, że to jakaś pomyłka, bo przecież po zmianie przepisów IAAF dotyczących kwalifikacji na imprezy mistrzowskie, według przepisów, byłem wysoko w rankingu i powinienem dostać "zaproszenie" z IAAF, o których tak ostatnio głośno. Po drugie kwalifikuje się w tym roku najlepszym wynikiem na 400m wśród panów w Polsce, do tego dochodzi medal Mistrzostw Polski i udział w sztafecie mixed 4x400 na World Relays w Yokohamie, gdzie padł rekord Europy i "dostaliśmy" przepustkę na wspomniane wcześniej Mistrzostwa Świata" - napisał (przyp. red.). 

Winny trener? 

W swoim wpisie Karol Zalewski zaatakował też trenera męskiej kadry 400-metrowców Józefa Lisowskiego. "Niestety okazuje się, że "starania" kolegi Lisowskiego, o których długo by opowiadać, doprowadziły do takiego toku zdarzeń, że do sztafety mixed 4x400 na MŚ w Doha, zamiast mnie został powołany jego zawodnik Łukasz Krawczuk, który w bezpośrednim starciu nigdy ze mną nie wygrał." - nie ukrywał żalu.

Biegacz dziwi się polityce światowej federacji. IAAF wysyła bowiem zaproszenia niżej notowanym zawodnikom, kierując się kluczem geograficznym. 

"Po co jest ten ranking skoro władze światowej organizacji wolą zaprosić reprezentantów "małych krajów", niż zawodników naszego pokroju? Zapytał mnie Luka Janezic reprezentant Słowenii, który również nie dostał zaproszenia, a zajmował podobną do mnie pozycję w rankingu" - wspominał. 

Decyzja po mistrzostwach 

Zalewski utrzymuje, że decyzja o składzie reprezentacji zapadła kilka dni po mistrzostwach Polski, które w dniach 23-25 sierpnia odbyły się w Radomiu. 

"Doszły mnie pogłoski, że nie zostałem powołany do sztafety mixed, ponieważ jako jedyny z 400metrowców najpewniej dostanę zaproszenie z IAAF. Tak się nie stało.
Kto pozwolił na podjęcie takiej decyzji? Kto poniesie odpowiedzialność?" - pytał retorycznie. 

Zdaniem Zalewskiego odpowiedzialny za selekcję jest trener Lisowski. Lekkoatleta poinformował też, że szkoleniowiec zgłosił na niego skargę do komisji dyscyplinarnej PZLA. "Wyglądało to tak, że "miałem" dostać kare miesięcznego zwolnienia z funkcji zawodnika, co spowodowało by niemożność wyjazdu na MŚ" - napisał. 

Powrót do sprintu? 

Zawodnik, który karierę rozpoczynał od rywalizacji na 200 metrów, w swoim wpisie zasugerował, że być może powinien znowu zmienić konkurencję. 

"Kto z kim gra? Co kolega Lisowski ma do mnie? Może czas wrócić do sprintu zamiast nieustannie użerać się z kolesiostwem?" - pytał. 

Mistrzostwa świata w Dausze potrwają w dniach 27 września - 6 października

pm