Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Michał Błaszczyk 16.11.2019

Rafał Trzaskowski zostaje na śmieciach

Wyobraźcie sobie Państwo, że płacicie za jakąś usługę – dajmy na to telewizję kablową – spory abonament. Przy czym od początku nie macie wszystkich kanałów, które zamówiliście. Co kilka dni oglądacie w telewizorze tylko śnieżenie. W ramach "przeprosin" za problemy z sygnałem operator kablówki zawiadamia was, że od stycznia zapłacicie mu trzy razy więcej. Jak przyjęlibyście taką informację? Większość tak traktowanych klientów zażądałaby natychmiastowego rozwiązania umowy.

Miasto stołeczne Warszawa tak postępuje ze swoimi mieszkańcami w sprawie odbioru śmieci. Tylko, że w tym przypadku sprawa wymówienia umowy nie jest taka prosta, jak z nierzetelnym operatorem kablówki. Wprowadzona przez rządy PO-PSL ustawa, która miała ucywilizować odbiór śmieci dzisiaj zwraca się przeciwko obywatelom. Od momentu kiedy Rafał Trzaskowski został prezydentem stolicy odbiór odpadów w Warszawie przestał normalnie funkcjonować. Można powiedzieć, że w porównaniu z kadencjami Hanny Gronkiewicz-Waltz stolica cofnęła się w rozwoju. Niewykonalne dla miasta okazało się regularne opróżnianie przydomowych śmietników. Wokół zalegających śmieci w letnie dni rozciągała się trupia woń, ekscytująca owady i gryzonie. Teraz jest chłodniej i mniej aromatycznie, ale z różnych dzielnic śmieci są wywożone nadal ze zmiennym szczęściem. Czasem regularnie, czasem zasypują okolice.

shutterstock_ratusz-1200.jpg
"Bardzo trudny" budżet Warszawy na 2020 r. Jak wygląda miejska kasa?

Podobno istnieje jakiś związek opóźnień w wywozie śmieci w Warszawie z fazą księżyca. Inni mówią, że chodzi o pierścienie Saturna, planety prezydenta Trzaskowskiego, urodzonego w znaku Koziorożca. Miasto nie potrafi tego wyjaśnić, ale wymyśliło rozwiązanie. I nie jest nim etat dla miejskiego astrologa. Otóż wszyscy będziemy za śmieci płacić więcej. W dodatku opłata będzie związana z powierzchnią zajmowanego lokalu a nie liczbą osób w nim zamieszkujących. Według ratusza osoba mieszkająca w dwudziestometrowej kawalerce produkuje mniej śmieci niż singiel, który zajmuje stumetrowy apartament. Z kolei samotna emerytka zapłaci tyle samo co jej sąsiedzi z bloku mający troje dzieci. Niestety śmieciowy monopolista – gmina – nie musi się kierować ani logiką, ani tym, jak na drastyczne podwyżki zareagują mieszkańcy. Przecież wszyscy na raz nie wyprowadzą się ze stolicy.

Zresztą prezydent Rafał Trzaskowski wydaje się cieszyć ślepą miłością mieszkańców stolicy. Jak dotąd wydawało się, że nic, ale to nic nie jest w stanie przeszkodzić temu uczuciu. Kiedy doszło do jednej z największych katastrof ekologicznych na świecie, warszawiacy uspokoili się, że brudy wypływające z „Czajki” zalewają Wisłę powyżej Warszawy, więc w sumie nie ma problemu. Później, kiedy okazało się, że w „Czajce” chronicznie zepsuta jest spalania, warszawiacy przyjęli z ulgą wiadomość, że niespalone odpady wywożone regularnie są poza miasto. W zamawianych przez ratusz ocenach działalności prezydenta Trzaskowskiego okazane mu zaufanie daleko przerasta najśmielsze marzenia niejednego sprawnego samorządowca. Czy drastyczna podwyżka cen śmieci przyniesie mieszkańcom Warszawy otrzeźwienie?

Rafał Trzaskowski winę za podwyżki zwala na zły PiS. Winą rządu podobno jest m. in. konieczność segregowania odpadów na pięć frakcji. Warto zatrzymać się przy tej myśli. Po co w ogóle jest segregacja odpadów, która w wersji PO jest dobra i ekologiczna (trzy frakcje) a w wersji PiS (pięć frakcji) zła i nieekologiczna?

Idea lokalnej gospodarki odpadami była taka, że samorządy mają przejąć odbiór śmieci z całej gminy i zacząć na nich zarabiać. Zarabiać po to, by ustalić poziom ceny za odbiór odpadów na najniższym możliwym poziomie na dla mieszkańców. Po to właśnie wprowadzono segregację odpadów, która ma umożliwić szybkie i tanie odzyskanie i ponowne wykorzystanie surowców. Właśnie po to segregujemy śmieci! A segregacja na pięć frakcji powinna przynieść jeszcze większe oszczędności niż trzy. Z kolei to, co w śmietniku nie jest surowcem wtórnym można z wykorzystaniem współczesnej technologii bezpiecznie zamienić na energię. Można, tylko trzeba chcieć. I jeszcze wiedzieć jak to zrobić. Łatwiej powiedzieć mieszkańcom – płaćcie więcej.

Rafał Trzaskowski oświadczył ostatnio, że nie będzie kandydował na prezydenta Polski. Nawet jeśli w Warszawie jeszcze go kochają, to jego „sukcesy” jako samorządowca przekreślają jego karierę w polityce krajowej. Oczywiście lepiej, by na najwyższych stanowiskach nie było tak pechowych i nieskutecznych polityków. Jednak cena jaką zapłacą warszawiacy za wyeliminowanie Trzaskowskiego z wyścigu do Pałacu Prezydenckiego jest wysoka.

Miłosz Manasterski