Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Michał Błaszczyk 24.11.2019

Pretty woman, czyli komedia prawyborcza

Małgorzata Kidawa-Błońska okazała się kandydatem tak doskonałym, że onieśmieliła swoim wdziękiem i inteligencją wszystkich członków Platformy. Problem w tym, że Grzegorz Schetyna obiecał im wcześniej prawybory. A nikt nie chciał przegrać w nich z Kidawą-Błońską.

Pesymiści twierdzili, że prawybory w PO to pomysł zły, bo odsuwa właściwą kampanię wyborczą, którą powinno się jak najszybciej zacząć. Na pewno tego zdania była marszałek Kidawa-Błońska. Była w końcu już umówiona na kilka selfie z Richardem Gere. Znany aktor przyjechał do Warszawy i nie mógł powiedzieć Polakom, że popiera kandydatkę na prezydenta. Nie mógł, bo dopiero trwało zbieranie zgłoszeń na prawybory. I choć koledzy z PO ochrzcili z tej okazji Kidawę-Błońską "Pretty woman", to nie wiadomo, czy w końcu fotka z Gere przyda się w kampanii. Bo w końcu kandydatem na prezydenta może zostać ostatecznie kto inny.

schetynakidawajaskowiak1200.jpg
Prawybory prezydenckie w PO. "Grzegorz Schetyna kupuje czas"

Optymiści uważali, że prawybory to świetny pomysł by przykuć uwagę mediów i wyborców, zaangażować członków PO, doprowadzić do dyskusji. Dyskusja w ramach prawyborów rzeczywiście mogła by być bardzo interesująca i kłopotliwa jednocześnie. Kłopotliwa, bo program PO zwany „sześciopakiem Schetyny” był tak intelektualnie przepracowany, że najważniejsi politycy tej partii z jej liderem na czele nie potrafili go zapamiętać. Trudno sobie zatem wyobrazić debatę kandydatów na kandydata czy ważniejszym elementem programu jest punkt trzeci czy piąty sześciopaku. Taka debata to czysta abstrakcja. Jednocześnie rzecz interesująca, bo w ramach dyskusji każdy z kandydatów prawyborczych mógłby prezentować zupełnie skrajne poglądy. Powołując się przy tym na Grzegorza Schetynę. Łatwo sobie wyobrazić, jak jeden z uczestników debaty byłby za przyjmowaniem imigrantów, drugi przeciw. A obaj opierali by swe poglądy o złote myśli lidera PO. To samo z wiekiem emerytalnym, który jeden mógłby chcieć zachować a inny wydłużyć. Podatkami, związkami partnerskimi… Grzegorz Schetyna niemal w każdej sprawie już co najmniej raz zmienił zdanie, więc kandydaci mogliby wybierać do woli.

Tymczasem sól demokracji, esencja europejskości i potęga różnorodności jaką jest Platforma Obywatelska nie chciała w żaden sposób uczestniczyć w prawyborach. W Konfederacji do prawyborów zgłosiło się aż 9 chętnych, a przecież Konfederacja ma w Sejmie tylko 11 posłów. W tych proporcjach Koalicja Obywatelska, która ma w Sejmie 135 posłów, powinna wystawić jak nic 100 ambitnych kandydatów. Co się stało? Dlaczego Joanna Mucha, Borys Budka, Bartosz Arłukowicz, Sławomir Nitras czy Radosław Sikorski nie stanęli w szranki? Dlaczego nie zgłosiła się nawet Klaudia Jachira? Co by jej szkodziło?

Wieść gminna niesie, że zdesperowany Grzegorz Schetyna zbierał podpisy dla kontrkandydata Kidawy-Błońskiej in blanco. Tak, by do ostatniej chwili móc "załatwiać" jej przeciwnika. Zgodę, by kandydować wyraził w końcu Jacek Jaśkowiak. Dlaczego inni członkowie PO nie chcieli wykorzystać prawyborów do promocji swoich osób? Dlaczego nikt w PO, poza Małgorzatą Kidawą-Błońską nie ma ambicji prezydenckich?

Odpowiedzi są dwie. I obie mogą być prawidłowe. Po pierwsze nikt nie wierzy w możliwość wygranej z obecnym prezydentem Andrzejem Dudą. A skoro jest to niemożliwe, to lepiej nie zostać zapamiętanym jako przegrany.

Po drugie wygląda na to, że koledzy Grzegorza Schetyny chcą, żeby wybory wygrał Andrzej Duda. Żeby namaszczona przez lidera PO Małgorzata Kidawa-Błońska poniosła bolesną porażkę, po której można będzie dokonać wreszcie rewolucji i pozbyć się raz na zawsze Schetyny i jego ludzi. Z tej perspektywy najlepiej, żeby Kidawa-Błońska zajęła co najwyżej trzecie miejsce. Co prawda wybory szefa PO odbędą się jeszcze przed prezydenckimi, więc walka z obecnym liderem będzie odbywać się tylko w oparciu o sondaże. Gdyby źle w nich wypadała Kidawa-Błońska (na przykład gorzej od Kosiniaka-Kamysza) to Schetynie będzie trudno obronić stanowisko przewodniczącego. Jednak gdyby Schetyna na kolejną kadencję pozostał liderem PO, to po przegranej Kidawy-Błońskiej czeka go potężny bunt. I nawet Richard Gere wtedy nie pomoże.

Ale Grzegorz Schetyna nie jest w ciemię bity. I skoro jego wewnętrzna opozycja z premedytacją zignorowała prawybory, to sam sobie załatwił kontrkandydata dla Kidawy-Błońskiej. Żeby koledzy nie mogli go później obciążyć złym wynikiem w wyborach prezydenckich. - Mogliście się zgłosić – powie w przyszłym roku Schetyna, tym, którzy będą chcieli go wygryźć.

Mamy więc komedię prawyborczą z "dobrymi" Małgorzatą Kidawą-Błońską i Richardem Gere oraz "złym" Jackiem Jaśkowiakiem w reżyserii Grzegorza Schetyny. W dobrym scenariuszu filmowym okazałoby się, że obsadzony w roli czarnego charakteru prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak – wprowadzi mnóstwo zamieszania. Wymknie się spod kontroli i zagrozi tej, która miała z nim wygrać. Ale, że w każdej komedii musi być happy end, to ostatecznie prawybory wygra "Pretty woman".

Chyba, że okaże się, że to jednak zupełnie inny film…


Miłosz Manasterski