Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Marek Grabski 10.12.2019

Rosja: wyrok dożywocia w procesie organizatorów zamachu w metrze w Petersburgu

Na kary od 19 do 28 lat więzienia skazał sąd w Petersburgu oskarżonych o zorganizowanie zamachu w metrze w Petersburgu w 2017 roku, w którym zginęło 15 osób. Główny oskarżony Arbor Azimow otrzymał karę dożywotniego pozbawienia wolności.

Śledczy twierdzą, że Azimow był jednym czterech głównych organizatorów zamachu, zarzucono mu także finansowanie terroryzmu. Jego współoskarżeni: Akram Azimow i Muchamadjusup Ermatow zostali skazani na 28 lat więzienia, a Ibragimżon Ermatow - na 27 lat.

petersburg 1200.jpg
Kto stoi za zamachem w metrze w Petersburgu?

Domniemanym wykonawcą zamachu był obywatel Rosji pochodzący z Kirgistanu, Akbarżon Dżaliłow, który zginął w eksplozji z 3 kwietnia 2017 roku.

Prócz osób uznanych przez sąd za organizatorów zamachu, na ławie oskarżonych zasiadało jeszcze siedem osób. Karę 22 lat więzienia otrzymał Sodik Ortikow, który - zdaniem śledczych - kupował broń dla grupy terrorystycznej. 20-letnie wyroki sąd orzekł wobec: Szochisty Karimowej, Machammadjusufa Mirzaalimowa, Azamżona Machmudowa i Diłmuroda Muidinowa. Byli oni oskarżeni o wspieranie działalności terrorystycznej i udział w organizacji terrorystycznej, a także o obrót materiałami wybuchowymi. Na 19 lat więzienia skazani zostali: Sajfiłła Chakimow i Bachram Ergaszew.

Nie przyznali się do winy

Proces trwał osiem miesięcy. Adwokaci argumentowali, że dowody świadczące o winie oskarżonych zostały pozyskane z naruszeniem norm procesowych, jednak sąd odrzucił wnioski o wyłączenie tych dowodów.

Muchamadjusup Ermatow i Arbor Azimow twierdzili, że byli przetrzymywani w tajnym więzieniu i torturowani prądem elektrycznym przez funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), którzy żądali od nich zeznań potrzebnych śledczym. Azimow odwołał na procesie zeznania, w których przyznawał się do winy.

Niezależna "Nowaja Gazieta", która relacjonowała przebieg procesu, uważa, że nie jest jasne, w jaki sposób śledczy pozyskali ślady biologiczne oskarżonych na dowodach ich winy, m.in. na elementach ładunku wybuchowego. Gazeta zadaje też pytanie, dlaczego już po zamachu domniemani terroryści nadal pozostawali w mieszkaniu, które zajmowali wraz z Dżaliłowem i nie pozbyli się telefonów komórkowych zarejestrowanych na ich nazwiska.

Śledczy twierdzili, że za zamachem stali: pochodzący z Kirgistanu, a przebywający w Syrii, Sirożyddin Muchtarow (Abu Salah) oraz obywatel Uzbekistanu Bobirżon Machbubow. Muchtarow, przebywając na terytorium Syrii, powołał tam grupę terrorystyczną w celu organizowania zamachów w Rosji. Do tej właśnie grupy miała przyłączyć się część oskarżonych. Machbubow zaś - według śledczych - był bezpośrednim zleceniodawcą zamachu w metrze w Petersburgu. Motywem była operacja militarna prowadzona przez Rosję w Syrii; członkom grupy terrorystycznej chodziło o to, by pokazać, że władze Rosji nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa w kraju.

Obu tych mężczyzn Rosja poszukuje międzynarodowym listem gończym.

3 kwietnia 2017 roku w eksplozji w wagonie jadącego metra, na odcinku między dwoma stacjami w centrum Petersburga, zginęło 15 osób i domniemany zamachowiec. Śledczy uważają, że Dżaliłow wniósł do metra dwa ładunki wybuchowe, z których jeden pozostawił na peronie, a z drugim wsiadł do składu metra. Pierwszy ładunek Dżaliłow chciał odpalić zdalnie, ale z powodu błędów w konstrukcji ładunek nie eksplodował.

mg