Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Jan Odyniec 04.01.2020

Budka i marionetki

Tomasz Siemoniak jako oficjalna emanacja Grzegorza Schetyny, Bartłomiej Sienkiewicz jako nieoficjalne porte-parole Donalda Tuska i Borys Budka jako Borys Budka - tak wygląda peleton wyścigu o fotel szefa Platformy Obywatelskiej.

O ile w przypadku prawyborów prezydenckich znalezienie kontrkandydata dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej graniczyło z cudem (ostatecznie poświęcił się i wystartował prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak), o tyle kiedy trzeba walczyć o fotel szefa PO, mamy klęskę urodzaju: aż sześć nazwisk. Joanna Mucha, Bogdan Zdrojewski, Bartosz Arłukowicz, Borys Budka. Zamiast Grzegorza Schetyny namaszczony przez niego Tomasz Siemoniak. Na koniec jak diablik z pudełka wyskoczył jeszcze były minister spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska, Bartłomiej Sienkiewicz. Zapewne nie ja jedna wysnułam wniosek, że nikt nie chce zmierzyć się z Andrzejem Dudą, ale partią to rządzić chcieliby wszyscy.

schetyna 1200 east news.jpg
Stary diabeł Schetyna

Niezbadane są wyroki wyborcze, niemniej jednak każdy, kto zastanowi się chwilę, dojdzie do wniosku, że troje kandydatów jest bez szans. Bogdan Zdrojewski może i ma pomysł na partię, ale właściwie nie ma zaplecza politycznego. Bartosz Arłukowicz wsławił się dobrą kampanią podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego, ale dla działaczy PO zawsze będzie jednak trochę ciałem obcym, przybyszem z planety SLD. Joanna Mucha może i byłaby przewodniczącą śpiewającą i pasowałaby do wizji, że PO stawia na kobiety, jednak "liczenie szabel" to typowo męskie zajęcie i Mucha wielu owych szabel za sobą nie ma.

Zostaje więc trzech graczy wagi ciężkiej. Początkowo spodziewano się dwóch: Borysa Budki i Grzegorza Schetyny. Tymczasem aktualny szef PO zrezygnował z kandydowania. Zabawna była konferencja, na której to ogłosił. Uśmiechnięty od ucha do ucha Schetyna stał obok swojego starego, wiernego druha Andrzeja Halickiego i mówił, że "trzeba otwierać się na nowych ludzi, nowe środowiska". Z drugiej strony flankował go inny wieloletni działacz Platformy Obywatelskiej, były szef MON Tomasz Siemoniak, który - jak się okazało - z błogosławieństwem Schetyny będzie walczył o władzę w partii. Przy nich Sławomir Neumann, który co prawda o nic walczyć nie będzie, ale szczerzył zęby chyba najmocniej z całej czwórki. Może taki radosny, bo konferencja odbywa się w Warszawie, nie w Tczewie, więc nie musiał zmagać się z odruchem wymiotnym. To już jednak tylko moje domysły.

Patrząc na to wszystko, doszłam do wniosku, że może i słusznie uczynił Schetyna, nie decydując się na kandydowanie. Znany z subtelnego pociągania za sznurki tym razem zaczepił swoją marionetkę na neonowych linkach, widocznych z daleka. Równie dobrze mógł po prostu wyjść i powiedzieć: "Za duże ryzyko, by samemu kandydować, wystawiam Siemoniaka".

PO 1200 shutt free.jpg
Sześciu kandydatów na szefa Platformy Obywatelskiej. Minął termin zgłoszeń

Toporność tego zagrania stała się widoczna zwłaszcza w momencie, w którym na scenie pojawił się kolejny kandydat - Bartłomiej Sienkiewicz. W mojej opinii bowiem on też jest marionetką. Czyją? Którego z istotnych polityków Sienkiewicz zna od lat 90.? Przy którym pełnił funkcję zaufanego człowieka? Kto powołał go na stanowisko szefa MSW i koordynatora służb? O bliskiej relacji Sienkiewicza i byłego premiera Donalda Tuska media rozpisywały się wielokrotnie. Zatem nagły akces wyborczy potomka autora "Potopu" prawdopodobnie oznacza, że Tusk postanowił wejść do gry. Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu na antenie Polsat News Radosław Sikorski mówił, że nie wyklucza rywalizacji Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska. Jak się okazuje, miał rację. Tyle że najwyraźniej panowie tym razem postanowili okładać się nie osobiście, ale per procura.

Biedny w tym wszystkim Borys Budka, który jako jedyny nadstawia karku, nie zasłaniając się żadną marionetką. Zatem na pocieszenie Budce - i ku przestrodze pozostałym dwóm panom - warto na koniec przypomnieć bon mot Stanisława Jerzego Leca: "Marionetki najłatwiej zmienić w wisielców. Sznurki już mają".

Magdalena Złotnicka