Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Karol Kozłowicz 12.01.2020

Pięć miejsc, które Komisja Wenecka musi zobaczyć w Polsce

Chociaż Komisja Wenecka przyjechała do Polski bez zaproszenia władz państwa, jednak nie powinna odczuć z naszej strony żaden niechęci. Zgodnie ze staropolskim przysłowiem: "Gość w dom, Bóg w dom", jesteśmy zobowiązani zapewnić atrakcje nieproszonym odwiedzającym. Na wypadek, gdyby marszałek Grodzki ponownie zaprosił Komisję Wenecką do naszego kraju, warto mieć gotową listę miejsc, które złożą się na atrakcyjną wycieczkę. 

Główny ciężar opiekowania się gośćmi spada oczywiście na marszałka Tomasza Grodzkiego, w końcu sam ich ściągał. Jak na gościnny naród przystało, wsparcie zaoferował również wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Minister zorganizował delegatom Komisji Weneckiej wycieczkę do Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Jest ono – jak czytamy w liście ministra Warchoła "miejscem symbolicznym, w którym można zobaczyć ślady okrucieństwa komunistycznego wymiaru sprawiedliwości i skutki braku rozliczenia sędziów z tego okresu."

Więcej: https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/list-wiceministra-sprawiedliwosci-marcina-warchola-do-przedstawicieli-komisji-weneckiej

Na wypadek, gdyby marszałek Grodzki ponownie zaprosił Komisję Wenecką do naszego kraju, warto mieć gotową listę miejsc, które złożą się na atrakcyjną wycieczkę. Polska jest piękna i ma fascynującą tradycję sądownictwa, więc wybór był bardzo trudny. Udało się jednak wybrać pięć miejsc, które są absolutnym "must see" dla Komisji Weneckiej.

1. Szczecin

To, że marszałek Grodzki nie pokazał swojego byłego miejsca pracy Komisji Weneckiej, jest nietaktem, który trzeba jak najszybciej naprawić. Szpital w Zdunowie to obecnie najsłynniejsza polska placówka medyczna. Jego sława przyćmiewa dzisiaj wszystkie inne szpitale w Polsce. Nie jest to efekt wypracowania tam jakiejś nowatorskiej metody leczenia, ani dokonania przełomowej operacji. Sławę szpital zawdzięcza swojemu byłemu ordynatorowi i dyrektorowi – prof. Tomaszowi Grodzkiemu. Jego pacjenci chętnie wypowiadają się w mediach i prokuraturze o tym, jak byli leczeni. Po szpitalu oprowadzić powinien sam marszałek, a wycieczka nie powinna ominąć jego prywatnego gabinetu. Warto zajrzeć przy okazji do słynnej szuflady w biurku profesora, a może została tam jeszcze jakaś koperta…?

2. Konstancin-Jeziorna

Urokliwe podwarszawskie uzdrowisko to kolejny obowiązkowy punkt programu wycieczki Komisji Weneckiej. Konstancin to nie tylko piękny park zdrojowy, stara papiernia i tężnia, ale także najsłynniejsza w Polsce zebra, czyli przejście dla pieszych. To tu na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Piasta znany dziennikarz Piotr Najsztub potrącił na pasach 77-letnią staruszkę. Polski sąd wydał w tej sprawie absolutnie nowatorskie orzeczenie, które uniewinniło celebrytę, uznając za okoliczności łagodzące fakt, że nie miał prawa jazdy i ważnych badań technicznych samochodu. Powołując się na to orzeczenie adwokaci na całym świecie mogą wyciągnąć celebrytów z niejednej opresji. Po słynnych pasach w Konstancinie Komisję Wenecką mógłby przeprowadzić sam Piotr Najsztub, cały czas zaangażowany w obronę sędziów.

3. Warszawa

Stolica Polski to setki miejsc związanych z historią, dziesiątki atrakcyjnych muzeów i galerii. Dla Komisji Weneckiej obowiązkowy powinien być „Szlak reprywatyzowanych kamienic”, opracowany jakiś czas temu przez wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kaletę. Być może minister mógłby sam oprowadzić Komisję Wenecką i opowiedzieć przy okazji, o uchylonych przez sądy decyzjach Komisji Weryfikacyjnej. Sebastiana Kaletę może też zastąpić Jan Śpiewak, który w trakcie zwiedzania opowiedziałby również o tym, jak sądy mogą potraktować miejskiego aktywistę. Trasa szlaku rozpoczyna się przy stołecznym ratuszu, a kończy przed Kancelarią Prezydenta, gdzie Jan Śpiewak musiał złożyć wniosek o swoje ułaskawienie.

4. Kondratów pod Olsztynem

Warmia i Mazury to wspaniałe zamki i kościoły oraz cudowna przyroda. Dla Komisji Weneckiej "must see" to jednak położony niedaleko od Olsztyna Kondratów. W tej malowniczej miejscowości obowiązkowym punktem jest dawne gospodarstwo Zbigniewa Parowicza. To tam rolnik hodował drób przez dwadzieścia lat. I żył w miarę spokojnie, dopóki nie zaciągnął kredytu, z którego spłatą miał problem. Do kompletnej ruiny doprowadził Parowicza komornik na spółkę z sędzią Pawłem Juszczyszynem z olsztyńskiego sądu. Bohater protestów sędziów mógłby oprowadzić po farmie pana Parowicza i opowiedzieć jak łatwo w Polsce zniszczyć każdego, kogo dotkną kłopoty finansowe. Wystarczy małe zaniechanie, błąd, odłożenie teczki nie do tej szafy. Przed wyjazdem z Kondratowa, warto rzucić okiem na małe mieszkanko w którym, po utracie domu, dokonał żywota w nędzy i chorobie Zbigniew Parowicz.

5. Tczew

Ostatnie topowe miejsce, które musi zwiedzić Komisja Wenecka. Tczew to ciągłe mało popularne miejsce na turystycznej mapie Polski. Odpowiadają za to rządy PO-PSL, których stosunek do tego miasta zdefiniował kiedyś Sławomir Neumann mówiąc: "W Tczewie są same p***eby, rzygam Tczewem". Jest to opinia wysoce krzywdząca dla mieszkańców tego pomorskiego miasta. Poza zabytkowym mostem kolejowym, pięknym ratuszem i holenderskim wiatrakiem wielką atrakcją Tczewa jest lokalna siedziba Platformy Obywatelskiej. To tutaj przyjeżdżał i został nagrany cytowany już wcześniej poseł Sławomir Neumann. Jak wiemy z taśm ujawnionych przez portal tvp.info w tym słynnym miejscu Neumann opisał po swojemu, zwięźle i precyzyjnie głębokie relacje polskiego sądownictwa z politykami opozycji: "Sądy dzisiaj – ja ci gwarantuję – nie rozstrzygną żadnej sprawy przed wyborami. Żadnej. Przez rok nie zrobią, ku***, nic. Będą prowadzić sprawy – i ch***sądy, gwarantuję ci to…". Przewodnikiem po najciemniejszych zakamarkach siedziby PO w Tczewie mógłby być były działacz tej partii, który nagrał Neumanna. Komisji Weneckiej – na pewno nie odmówi.

Jest niemal pewne, że po takiej wycieczce Komisja Wenecka po prostu zakocha się w Polsce i będzie chciała do nas wracać jeszcze nie raz. Na szczęście jest u nas wiele miejsc związanych z sądownictwem zasługujących na zobaczenie. Niektórzy twierdzą, że nawet za dużo.

Miłosz Manasterski