Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Damian Nejman 18.01.2020

Unijny telefon zaufania

Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła niedawno o korzystaniu z "telefonu zaufania" i słuchaniu "mądrzejszych i bardziej doświadczonych". Tymczasem jej samej przydałby się telefon do nauczyciela wiedzy o społeczeństwie. W celu umówienia się na korepetycje - pisze dla portalu PolskieRadio24.pl Magdalena Złotnicka.

komisja europejska free shutterstock 1200.jpg
Raport Komisji Weneckiej o sądownictwie. Komisja Europejska chce wdrożenia zaleceń

Publicyści, komentatorzy i internauci dworują sobie z kandydatki na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która stwierdziła, iż Komisja Wenecka to ciało unijne. Trochę wstyd, zwłaszcza jeśli ktoś stara się o urząd, do którego kompetencji należy m.in. polityka zagraniczna. Westchnąć z bólem serca nad tym, że wicemarszałek Sejmu mówi o Komisji Weneckiej, najwyraźniej nie wiedząc, czym ona jest, nie zaszkodzi. Jednak nie ja pierwsza wzdycham, więc zbyt długo wzdychać nad tym nie będę. Zwłaszcza że sprawa Komisji Weneckiej przyćmiła inną, równie ciekawą wypowiedź konkurentki Andrzeja Dudy. Postanowiła ona mianowicie poinformować widzów "Kropki nad i", że "jesteśmy częścią Europy" oraz że "jeśli jest coś takiego jak telefon zaufania, że jeżeli jest jakiś problem i nie możemy sobie z nim dać rady, to telefonujemy i słuchamy mądrzejszych, bardziej doświadczonych, jak z tego problemu wyjść".

Kogo Kidawa-Błońska uważa za owych "mądrzejszych i bardziej doświadczonych"? Zapewne miała na myśli przedstawicieli innych krajów Unii Europejskiej, skoro w swojej wypowiedzi wspomniała także coś o przyjaznej dłoni wyciąganej ku nam przez Unię Europejską. Na jakiej podstawie wicemarszałek Sejmu uważa, że są mądrzejsi? Nie napiszę, że może dlatego, iż wiedzą, czym jest Komisja Wenecka, bo stanu ich wiedzy w tym względzie nie sprawdzałam.

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Sebastian Kaleta: opozycja przekazuje za granicę kłamstwa o Polsce

Bardziej zastanawia mnie, jakich rad dotyczących rozwiązywania problemów mogłyby – opierając się na swoim o wiele większym doświadczeniu –  udzielić Polsce poszczególne kraje UE, gdyby akurat miały dyżur przy tym "unijnym telefonie zaufania". Na początek wyobraźmy sobie, że odbiera Francja: "Halo, Polska? Jaki masz problem? Chcesz reformować sądownictwo i część sędziów jest przeciw? Miałam tak, jak prawnicy mi się burzyli na zmiany w systemie emerytalnym. Posłałam żandarmów, spacyfikowali i po kłopocie. Ładnych masz tych chłopaków w policji, niech się wezmą do roboty". Trafia się dyżur Niemiec: "A co ty mi tu o sądach?! Mówiło ci się: weź sobie imigrantów. Wzięłabyś, to społeczeństwo miałoby problem, że jest za dużo imigrantów i bywają niegrzeczni, a ty byś szukała rozwiązania i wszystkim marudziła, żeś nieszczęśliwa, bo masz imigrantów". Telefon dopada Wielką Brytanię tuż przed wyjściem z unijnego biura: "Polska, wiesz, ja właśnie wychodzę, ale tak na szybko ci powiem, że właśnie wyjście zawsze jest najlepszym rozwiązaniem każdego problemu. Tylko trzeba to zrobić szybko i konsekwentnie. Ja na przykład…" – i Wielka Brytania opowiada o swoim wychodzeniu przez kolejne trzy godziny…

schetyna 1200 eastnews.jpg
Grzegorz Schetyna: bez współpracy opozycja nie wygra wyborów prezydenckich

Można by dalej snuć tę żartobliwą wizję, wymieniać kolejne kraje i ich metody rozwiązywania problemów. Zastanówmy się jednak, co zrobiłaby polska opozycja, gdyby Polska faktycznie korzystała z doświadczeń koleżanek? Jakie larum podniosłoby się, gdyby nie daj Boże ktoś użył siły wobec protestujących sędziów? O pomyśle opuszczenia UE nawet nie mówię, bo przecież opozycja straszy polexitem nawet teraz, kiedy Zjednoczona Prawica twardo mówi, że miejsce Polski jest w UE.  Ileż więc Platforma i spółka miałyby cudownych argumentów w walce z rządem, gdyby ten zachowywał się tak, jak władze innych krajów UE…

Może więc Małgorzata Kidawa-Błońska, chociaż nie wie, czym jest Komisja Wenecka, w tym wypadku wykazuje głęboką mądrość polityczną? Chyba jednak ją przeceniam, podejrzewając o tak machiaweliczne poczynania. Wydaje się raczej, że zamiast gadać o unijnym telefonie zaufania, powinna znaleźć sobie taki dla kandydatek na prezydenta nieodnajdujących się w rzeczywistości. I szybko zadzwonić.

Magdalena Złotnicka