- Podopieczni Juergena Kloppa nie zatrzymują się na drodze po tytuł
- W meczu z United asystą popisał się... bramkarz "The Reds"
- Alisson daleko wykopał piłkę, a sytuację na gola zamienił Salah
Liverpool pewnie kroczy po pierwsze od 1990 roku mistrzostwo Anglii. W dwudziestu dwóch rozegranych spotkaniach podopieczni Juergena Kloppa zdobyli aż 64 punkty. Jedyną ekipą, która potrafiła zremisować z "The Reds" był Manchester United, który dokonał tego w październiku (1:1). W niedzielnym rewanżu faworyci sięgnęli jednak po komplet punktów.
W 14. minucie do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Virgil van Dijk i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Później "The Reds" nadal dominowali. Jeszcze dwukrotnie trafili do siatki, ale bramki nie zostały uznane. Na początku drugiej połowy w słupek trafił Jordan Henderson, jednak podwyższyć wynik udało się dopiero w doliczonym czasie gry.
Po jednym z kontrataków "Czerwonych Diabłów" Alisson złapał piłkę i szybko wykopał do Salaha, który nie dał złapać się na spalonym. Egipcjanin popędził na bramkę i pokonał Davida de Geę w sytuacji sam na sam. Chwilę potem brazylijski golkiper Liverpoolu przebiegł całe boisko, by cieszyć się z podwyższenia prowadzenia i swojej asysty.
Liverpool FC ma już 16 punktów przewagi nad drugim Manchesterem City i jeden mecz więcej do rozegrania. "Czerwone Diabły" przegrały siódmy mecz w sezonie, mają na koncie 34 punkty i zajmują obecnie piąte miejsce.