Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Paweł Bączek 20.01.2020

Grodzki o "podziękowaniach" dla lekarzy. Internauci: co za pogarda

- Wdzięczność można wyrazić listem, nie ma potrzeby żadnych kwiatów, bombonierek czy marnej jakości koniaków, nie mówiąc już o pieniądzach, bo to nie wchodzi w rachubę - powiedział na antenie Radia Zet marszałek Senatu Tomasz Grodzki, odnosząc się do tematu "podziękowań" za pracę lekarską. Internauci odpowiedzieli na jego słowa.
grodzki pap 1200.jpg
"Mama wyszła z gabinetu. Zakręciła jej się łza w oku". Grodzki o zarzutach: to bzdury

Jego słowa wywołały prawdziwą burzę w internecie. "Jaka pogarda była z jego strony do pacjentów, którzy tej marnej jakości koniaki mu przynosili?", "Ciekawe jakie trunki teraz zamawia Kancelaria Senatu", "Tupet, megalomana Grodzkiego, tupet jak nic", "No to się wyjaśniło - w tych kopertach były listy dziękczynne" - wskazywali internauci na Twitterze.

grodzki 1200 pap.jpg
"Nawet mu powieka nie drgnęła". Kolejny świadek oskarża Grodzkiego o łapówki

Poniżej tylko część przykładowych komentarzy.

Przypomnijmy, że Prokuratura Regionalna w Szczecinie na początku grudnia ub.r. wszczęła śledztwo dotyczące przyjęcia korzyści majątkowej w szpitalu w Szczecinie-Zdunowie w 2009 r. w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Prowadzi je wspólnie z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, które do tej pory przesłuchało pięć osób.

Jak informowała prokuratura, po zeznaniach świadków wyodrębniono cztery zdarzenia, co do których prokurator będzie ustalał, czy wyczerpywały znamiona przestępstw o charakterze korupcyjnym.

"Nawet mu powieka nie drgnęła"

W ostatnich dniach pojawiły się kolejne wypowiedzi osób, które przekazywały prof. Grodzkiemu pieniądze.  - Nawet mu powieka nie drgnęła. Wsunął kopertę do szuflady, zamknął i nawet się na mnie specjalnie nie spojrzał - powiedział pan Marek, którego rodzina miała przekazać 7 tys. złotych za operację chorego ojca.

- Byłam przy tym, jak matka weszła do gabinetu ordynatora i dała mu te pieniądze - mówiła z kolei pani Marta ze Szczecina. - Mama kazała mi poczekać na zewnątrz, nie chciała mnie zabrać ze sobą. Zawsze uczyła nas, że łapówek dawać nie wolno. Ale ta sytuacja zmieniła wszystko. Chciała ratować tatę - wspominała.

twitter.com/PAP/pb