Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Robert Bartosewicz 12.02.2020

Po debacie w Sejmie projekt budżetu skierowany do komisji. Głosowanie w piątek

Projekt budżetu państwa na 2020 rok ponownie trafi do sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Jutro rozpatrzy ona poprawki zgłoszone przez rządzących i opozycję w trakcie ponad 6-godzinnej debaty na sali plenarnej. Sejm zagłosuje nad całym projektem w piątek.

Wiceminister finansów Tomasz Robaczyński przypomniał, że zrównoważenie budżetu oznacza zbilansowanie ponad połowy wszystkich wydatków publicznych. - Czy to dobrze, że ona jest zrównoważona, czy nie? To dobrze, dlatego, że to powoduje zmniejszenie długu publicznego, to powoduje, że stabilność finansów publicznych może być w dłuższym okresie zapewniona. Ale budżet państwa to jest tylko część finansów publicznych. Ta część jest zrównoważona, natomiast finanse publiczne, całość, to będzie deficyt mniej więcej 1,2 procent PKB - wyjaśniał Tomasz Robaczyński.

>>> [CZYTAJ TAKŻE]: Kolejne posiedzenie Sejmu. W planie budżet, ochrona zdrowia i emerytury

Wiceminister finansów zaznaczył, że spodziewany poziom deficytu finansów publicznych utrzymuje się w ramach dozwolonego przez Komisję Europejską progu na poziomie 3 procent PKB.

Autostrady 1200.jpg
Eksperci: Obwodnice znacząco poprawią jakość życia mieszkańców

Tomasz Robaczyński mówił również, że część poprawek zgłaszanych przez opozycję miałyby być finansowana z obsługi długu publicznego, a także ze znalezienia dodatkowych 22 miliardów złotych.

"Dług musi być obsługiwany"

- Ten dług publiczny, który na szczęście spada, musi być obsługiwany (...) znalezienie kwoty 22 miliardów dodatkowych dochodów w budżecie państwa, żeby sfinansować te wszystkie zgłaszane poprawki, nie byłoby możliwe - powiedział Tomasz Robaczyński.

Podczas Sejmowej debaty politycy Prawa i Sprawiedliwości podkreślali, że ustawa jest historyczna, gdyż po raz pierwszy zakłada równowagę dochodów i wydatków. Opozycja zwraca jednak uwagę na rosnącą inflację i mówi o "wyprowadzaniu deficytu poza budżet"

Przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych i poseł PiS Henryk Kowalczyk mówił, że dochody i wydatki budżetu są zbilansowane i osiągną ponad 435 miliardów złotych. Jak wyjaśniał, dochody będą rosły szybciej niż wydatki, a kluczowe programy społeczne są zagwarantowane.

- Są zapewnione środki między innymi na program 500 plus, który od 1 lipca 2019 roku obejmuje wszystkie dzieci do 18. roku życia, bez kryterium dochodowego. Również są środki na finansowanie z Funduszu Solidarnościowego świadczenia uzupełniającego dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji. To jest realizacja deklaracji wobec grupy osób niepełnosprawnych. Ponadto [zagwarantowano] dodatkowe świadczenie pieniężne dla emerytów i rencistów, tak zwaną trzynastkę - mówił Henryk Kowalczyk.

Opozycja się sprzeciwia

Budżetowi w przedstawionym kształcie sprzeciwiają się kluby opozycyjne. Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej powiedziała, że w budżecie brakuje 52 miliardów złotych na pokrycie wszystkich wydatków.

- Oszustwo tego budżetu to nie tylko wyprowadzenie kilkudziesięciu miliardów poza budżet. Jest jeszcze inne, chyba gorsze dla Polaków i odczują to bardzo mocno w 2020 roku. To podatek, który nałożyliście na każdą złotówkę, jaką Polacy wydadzą w tym roku. To podatek inflacyjny, czyli wasza drożyzna plus - mówiła do rządzących Izabela Leszczyna.

budżet free1200.jpg
Budżet na rok 2020 nie będzie zmieniony

Krytycznie o budżecie wypowiadają się także posłowie PSL-Kukiz'15 i Lewicy. Ludowcy chcą między innymi przesunięcia większych środków na opiekę onkologiczną. - 2 miliardy złotych więcej na Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych (...) Polacy, którzy walczą o życie z rakiem, tych pieniędzy potrzebują na już, na teraz - apelował Jacek Protasiewicz z PSL. Za działania w służbie zdrowia rządzących krytykował też Tomasz Trela z Lewicy. - Macie coraz wyższe wyniki w tabelkach, tylko jest jeden zasadniczy problem. Tabelkami ludziom nie zapłacicie za pracę, a na papierze działającego szpitala ani nie zbudujecie, ani nie oddłużycie - powiedział poseł Lewicy.

"Zdewastowalibyśmy finanse publiczne"

Źródła finansowania poprawek opozycji krytykował Zbigniew Girzyński z PiS. Jak mówił, wiele z tych propozycji opiera się na sięgnięciu po pieniądze np. z rezerwy na obsługę długu publicznego. - Gdybyśmy wszyscy zagłosowali za tym, co państwo proponujecie, to zdewastowalibyśmy finanse publiczne, co do joty - stwierdził poseł PiS.

Zarówno rządzący, jak i opozycja zapowiedzieli złożenie kolejnych poprawek budżetowych. W trakcie wcześniejszych prac komisji zaproponowano 537 poprawek, 509 nie uzyskało pozytywnej opinii.

Budżet zakłada, że planowany wzrost gospodarczy wyniesie 3,7 procent, a średnioroczna inflacja - 2,5 procent. Głosowanie nad poprawkami i całym projektem zaplanowano na piątek.

bartos