Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Paweł Słójkowski 06.03.2020

Puchar Davisa: Janowicz i Żuk wypełnili zadanie. Polska prowadzi z Hongkongiem

Polscy tenisiści prowadzą w Kaliszu z Hongkongiem 2:0 w barażu o Grupę II Strefy Euro-Afrykańskiej Pucharu Davisa. Drugi punkt dla polskiej reprezentacji zdobył Jerzy Janowicz, który pokonał Pak Long Yeunga 6:7 (5-7), 7:5, 6:4.
Posłuchaj
  • Więcej o meczach Pucharu Davisa w relacji Cezarego Gurjewa (PR1)
  • Z powracającym po ponad czterech latach do gry w reprezentacji Polski zawodnikiem rozmawiał Cezary Gurjew (IAR)
Czytaj także
  • W sobotę o godz. 13 na kort "Arena Kalisz" wyjdą debliści
  • Mecz ze względu na zagrożenie epidemiologiczne, odbył się bez kibiców

W pojedynku otwarcia Kacper Żuk wygrał z Ching Lamem 6:2, 6:1, a mecz zakończył się zaledwie po 50 minutach. Spotkanie Janowicza z Yeungiem trwało trzy razy dłużej i przyniosło znacznie więcej emocji.

Wracający po dwuletniej przerwie do sportu Janowicz serwował piekielnie mocno, ale rywal nie pozostawał mu dłużny i mecz toczył się w myśl zasady "kto serwuje, ten wygrywa". Dłuższych wymian nie było zbyt wiele. W tie-breaku Azjata popełnił jeden błąd mniej; Janowicz obronił dwie piłki setowe, ale w decydującym momencie Yeung posłał asa.

W drugiej partii mecz wyglądał bardzo podobnie. Dopiero w siódmym gemie przy remisie 3:3, reprezentant Hongkongu miał aż trzy breakpointy. Polak wyszedł z opresji i ostatecznie utrzymał swoje podanie.

Pierwsze przełamanie nastąpiło dopiero w 12. gemie, przy prowadzeniu Polaka 6:5. Przy stanie 30:30, z hali ktoś krzyknął: "Jurek, to jest ten moment!". "Mam nadzieję" – odparł Janowicz i nie stracił koncentracji. Wygrał dwie kolejne akcje, doprowadzając do wyrównania.

W trzeciej partii zawodnikowi z Hongkongu zaczęło brakować sił i nie był już tak precyzyjny, ale wciąż utrzymywał swój serwis. W 10. gemie Janowicz przy podaniu rywala miał dwa meczbole. Pierwszego zmarnował, choć miał łatwą piłkę i odkryty cały kort. Chwilę później Azjata popełnił podwójny błąd serwisowy.

- W pierwszym secie byłem mocno zaskoczony, nie spodziewałem się takiej gry mojego przeciwnika. Najbardziej mnie zastanawia, co jest nie tak, że "kręci" się on gdzieś ok. 900. miejsca w rankingu (obecnie sklasyfikowany jest na 960. miejscu - przyp. red.). Z taką grą, jaką zaprezentował w pierwszych dwóch setach, to bez problemów powinien być w pierwszej "300". To był naprawdę ciężki mecz dla mnie, rywal robił bardzo mało błędów, a serwował z prędkością ponad 200 km/h - mówił po spotkaniu Janowicz.

Mecz ze względu na zagrożenie epidemiologiczne, odbył się bez kibiców. Kapitan reprezentacji Polski Mariusz Fyrstenberg ubolewał nad tym.

- Bardzo żałuję, że nie było dziś publiki. Jurek jest taki, że lubi publikę, zrobiłby show i na pewno zabrałoby mu to mniej czasu, by wejść w swój rytm. Cieszę się, że przy tak krytycznym meczu cierpliwie czekał na swoje okazje. Nie denerwował się i to doświadczenie też mu pomogło - skomentował.

W sobotę o godz. 13. na kort "Arena Kalisz" wyjdą debliści. Jan Zieliński i Szymon Walków zmierzą się z parą Hong Kit Wong, Pak Long Yeung. Po grze podwójnej rozegrane zostaną kolejne dwa single. W przypadku wcześniejszego rozstrzygnięcia, ostatni singiel może się nie odbyć.

Wyniki pierwszego dnia, Polska - Hongkong 2:0:

Kacper Żuk - Ching Lam 6:2, 6:1
Jerzy Janowicz – Pak Long Yeung 6:7 (5-7), 7:5, 6:4