Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Michalak 05.04.2020

Minister zdrowia: gdybyśmy nic nie zrobili, to dziś mielibyśmy 8,5 tys. zdiagnozowanych

- Na chwilę obecną nie ma szans, by odpowiedzialnie powiedzieć, kiedy obecna sytuacja się skończy - czy to będzie za dwa, cztery czy za sześć miesięcy - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski. Podkreślił też, jak ważne były podjęte działania. - Gdybyśmy nic nie zrobili, to dzisiaj byśmy mieli 8,5 tys. zdiagnozowanych pacjentów (zamiast obecnych 3,5 tys. - red.) - wskazał.

Łukasz Szumowski zapytany w Magazynie TVN24 o to, czy ma jakąś dobrą wiadomość, odpowiedział: "jest sprzęt, to jest wiadomość fantastyczna".

policja park 1200 pap.jpg
Nowe, wzmocnione zasady bezpieczeństwa związane z pandemią już obowiązują. Sprawdź szczegóły

- Od kilku tygodni trzeba zębami i pazurami walczyć o wszystko w różnych miejscach na świecie, a to w Chinach, a to w Indiach, a to w Stanach. A to wyrywamy coś w Turcji i przywozimy do Polski, bo inaczej byśmy tego nie mieli. To jest notoryczna walka. Ale wiadomość, która mnie bardzo cieszy, jest taka, że już przychodzą duże transporty i już te siedem milionów maseczek mogliśmy porozwozić po szpitalach. Ja chcę wprowadzić już obowiązek noszenia maseczek w szpitalach, żeby się personel nie zakażał, żeby pacjenci mieli też większe bezpieczeństwo. I już mamy powoli ten komfort, że możemy to zrobić, bo te maseczki zwyczajnie mamy, bo docierają kolejne miliony – stwierdził minister.

"Nie wiemy, czy pogodowe warunki jakkolwiek to zmienią"

Ocenił też, że na chwilę obecną nie ma szans, by odpowiedzialnie powiedzieć, kiedy obecna sytuacja się skończy – czy to będzie za dwa, cztery czy za sześć miesięcy. - Jest to świeża epidemia. Nie wiemy, czy pogodowe warunki jakkolwiek to zmienią. Nasz czas, czas, jaki biegnie, to czas do szczepionki. Musimy mieć perspektywę tej szczepionki – stwierdził.

Dodał, że szczepionka jest co prawda kwestią kilkunastu miesięcy, a do tego czasu "cała walka idzie o to, żeby tak funkcjonować jako społeczeństwo, żebyśmy nie mieli tego, co jest we Włoszech i we Francji".

kościół pusty pap 1200.jpg
Co z wyjazdami do rodziny na Wielkanoc? Rekomendacje ministra zdrowia

Szumowski zaznaczył, że w Polsce udało się osiągnąć około 25 procent redukcji: "gdybyśmy nic nie zrobili, to dzisiaj byśmy mieli 8,5 tys. zdiagnozowanych pacjentów (zamiast obecnych 3,5 tys. – red.). Im dalej będziemy przesuwać się w czasie, tym ta różnica będzie większa, czyli w szczycie zamiast 50 tys. możemy mówić o 10 tys. zakażonych. Musimy mieć jednak tę redukcję większą" – wskazał.

>>>[CZYTAJ TAKŻE] "To będzie najtrudniejszy tydzień". Rząd USA ostrzega przed szczytem pandemii koronawirusa

Zapytany, czy się boi, odparł, że "jak ktoś nie czuje strachu, to jest głupi".

"Powinniśmy iść w kierunku obowiązkowych maseczek"

Minister podkreślił również, że nie zaleca wyjazdów na Święta Wielkanocne i spotkań rodzinnych. - Naprawdę, to jest ogromne ryzyko. Mówię to z ogromnym żalem, ale i z dużą odpowiedzialnością: tak, święta w samotności lub tylko z tymi, z którymi mieszkamy na co dzień – mówił. Dodał, że przed świętami nie jest rozważany "oficjalny zakaz przemieszczania się".

Szumowski wyraził opinię, że "powoli powinniśmy iść w kierunku obowiązkowych maseczek na ulicach, w sklepach, w pracy". - Mamy coraz więcej ludzi bezobjawowo zakażonych. I wtedy ta maseczka ma sens. Ona oczywiście jest dla chorych, ale są też chorzy bezobjawowo. Do tej pory mieliśmy jeszcze bardzo mało takich chorych w Polsce, w związku z tym prawdopodobieństwo, że ktoś na ulicy czy na spotkaniu spotka się z osobą zakażoną, było relatywnie nieduże. Teraz jest coraz większe. Weszliśmy w nowy, kolejny etap zakażeń – stwierdził.

paw/