Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Mateusz Brożyna 27.04.2020

"Nie jestem fanem medialnego ekshibicjonizmu". Dziekanowski krytykuje produkcję o kadrze Brzęczka

"Mamy do czynienia z enerdowską pornografią, w której granice dobrego smaku są przekroczone. Świadomość, że piłkarze i trenerzy posługują się takim, a nie innym językiem, to jedno, a promowanie takich zachowań – to drugie. I na to nie ma mojej zgody" - pisze w swoim felietonie na łamach "Przeglądu Sportowego" Dariusz Dziekanowski, który skomentował produkcję "Niekochani" o kadrze Jerzego Brzęczka.
  • Dziekanowski porównuje produkcję "Wszystko albo nic" o Manchesterze City oraz materiał o polskiej kadrze wyprodukowany przez kanał "Łączy Nas Piłka"
  • Miniserial "Niekochani" został dobrze przyjęty przez polskich kibiców

W ostatnim czasie kanał "Łączy Nas Piłka" przedstawił miniserial o piłkarskiej reprezentacji Polski. Produkcja przedstawia od kulis kadrę Jerzego Brzęczka. Film został bardzo pozytywnie przyjęty przez kibiców, jednak były reprezentant biało-czerwonych, Dariusz Dziekanowski nie pozostawił złudzeń co do jakości filmu.

sport 1200 f.jpg
Odmrażanie sportu. Kolejne etapy. Co i kiedy?

57-latek na łamach "Przeglądu Sportowego" zestawił produkcję "Łączy Nas Piłka" z filmem "Wszystko albo nic", który przestawia kulisy pracy Pepa Guardioli w Manchesterze City.

- Niby oglądamy kulisy pracy trenera i jego sztabu, ale w głowie pozostaje nie taktyczny geniusz selekcjonera, a głównie jego żal do otaczającego świata. Pozostaje poczucie, że nie potrafi odróżnić krytyki od hejtu i wrzuca wszystko do jednego worka pod hasłem: my przeciwko całemu światu. A przecież nie gra przeciwko komuś (oprócz drużyn przeciwnych), tylko kadra gra dla kogoś, czyli kibiców. Pozostają też obrazki trenera rzucającego mięsem w co drugim słowie. Im sytuacja bardziej nerwowa, tym – co zrozumiałe – jest ich więcej - czytamy w felietonie Dziekanowskiego.

>>> CZYTAJ TAKŻE: Bereszyński o zakażeniu koronawirusem: nikt by mnie nie przebadał, gdybym nie grał w Sampdorii

- Porównując obie produkcje, powiedziałbym, że w pierwszym przypadku mamy do czynienia z dobrym kinem erotycznym, w drugim – enerdowską pornografią, w której granice dobrego smaku są przekroczone. Świadomość, że piłkarze i trenerzy posługują się takim, a nie innym językiem, to jedno, a promowanie takich zachowań – to drugie. I na to nie ma mojej zgody. Nie jestem fanem medialnego ekshibicjonizmu i zastanawiam się, gdzie są jego granice - pisze w "PS".

>>> CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus: PZPN zapłaci nawet milion złotych za testy w Ekstraklasie oraz pozostałych ligach 

/Przegląd Sportowy