Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Martin Ruszkiewicz 26.06.2020

Nowe informacje ws. wypadku w Warszawie. Kierowca autobusu był pod wpływem narkotyków

Prokuratura postawiła zarzuty Tomaszowi U., który w czwartek doprowadził do wypadku autobusu w Warszawie. - Mężczyzna usłyszał m.in. zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której doszło do zgonu jednej z pasażerek, a także ciężkich obrażeń u czterech innych osób - poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr. Kierowca w momencie wypadku był pod wpływem amfetaminy.

Jak przekazała Mirosława Chyr, w zarzucie uwzględniono, że w momencie wypadku był on pod wpływem amfetaminy. - Tak wynika z uzyskanej w dniu dzisiejszym opinii toksykologicznej - powiedziała Chyr.

1200_wypadek_PAP.jpg
"Pierwsza karetka po 2 minutach". Tak wyglądała akcja ratunkowa po wypadku na S8 w Warszawie

Dodała, że ustalenia, że kierowca znajdował się pod wpływem amfetaminy, skutkowało zaostrzeniem kwalifikacji prawnej i zaostrzeniem możliwości wymierzenia kary.

Za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi kara do 12 lat więzienia. - Matematyka kodeksu karnego stanowi jednak, że możemy orzec maksymalnie nawet karę 15 lat pozbawienia wolności i ta kara w tym momencie realnie grozi podejrzanemu - podkreśliła rzecznik warszawskiej prokuratury.

Był pod wpływem amfetaminy

Poinformowała również, że prokurator ogłosił Tomaszowi U. zarzut posiadania substancji psychotropowej w postaci amfetaminy. - Zarzut ten odnosi się od amfetaminy, która została znaleziona w kabinie kierowcy, w kokpicie pod portfelem z dokumentami kierowcy - wyjaśniła Chyr.

Za posiadanie substancji psychotropowej grozi kara do 3 lat więzienia.


Posłuchaj
00:29 Tomasz U..mp3 Jak mówiła rzecznik prokuratury okręgowej Mirosława Chyr, Tomaszowi U. grozi do 15 lat więzienia (IAR)

 

Przy mężczyźnie znaleziono około pół grama amfetaminy. - Nie możemy udzielić informacji, czy kierowca zażywał amfetaminę w trakcie jazdy, ponieważ nie dysponujemy jeszcze ustaleniami w tym zakresie. Po przeanalizowaniu wszelkich dostępnych nagrań będzie możliwe odnieść się do tej kwestii - wyjaśniła rzecznik.

Czytaj także:

Przekazała też, że mężczyzna usłyszał zarzuty w szpitalu i odmówił odpowiedzi na pytanie, czy przyznaje się do zarzutów.

- Wyjaśnił jedynie, że "urwał mu się film" i niewiele pamięta z tego, co się działo. Pamięta jedynie tyle, że pomagał wyprowadzić jedną z pasażerek autobusu - dodała Chyr.

Prokuratura będzie wnioskować do sądu o areszt dla mężczyzny.

mr