"Podobno według pana Rafała Trzaskowskiego Polska znajduje się w wyjątkowo złej sytuacji gospodarczej, a dane Komisji Europejskiej na temat naszego kraju są niepokojące" - napisał szef rządu na Facebooku.
"Takie słowa padły dziś na jego konferencji prasowej. Na finiszu kampanii widzimy wyraźnie szczyt bezczelności w Himalajach hipokryzji wiceprzewodniczącego PO" - podkreślił Mateusz Morawiecki.
Premier złożył kwiaty przy sarkofagu Lecha i Marii Kaczyńskich
"Oto kandydat na urząd prezydenta, dla celów wybitnie politycznych, by zdobyć władzę, chwyta się metody, którą śmiało można nazwać sabotażem ekonomicznym. A może polityk z prezydenckimi aspiracjami nie zna podstawowych, najbardziej aktualnych danych gospodarczych? Zdumiewające…" - zauważył premier.
Według niego mówienie, że "Polska jest w fatalnej sytuacji gospodarczej" to nie tylko straszenie milionów Polaków, i to w momencie, gdy już wystarczająco boją się o losy swoich rodzin w kryzysie.
"To nie tylko działanie na szkodę polskiego rządu, służb, lekarzy i przedsiębiorców, którzy miesiącami robili wszystko, by ochronić społeczeństwo przed skutkami epidemii. To przede wszystkim skrajna i wysoce szkodliwa nieodpowiedzialność ekonomiczna - taka wiadomość idzie w świat i może odstraszać inwestycje, wpływać na naszą wiarygodność handlową i ratingi. Wiem to z własnego doświadczenia biznesowego" - napisał Mateusz Morawiecki.
Prognozy i dane KE
- Oczywiście nie zapominajmy, że słowa, które padły, jak zwykle w przypadku przedstawiciela PO mają się nijak do rzeczywistości. Zainteresowanych odsyłam do prognoz Komisji Europejskiej i danych Eurostatu, o których pisałem wczoraj. Według nich będziemy mieli najlepsze wyniki gospodarcze w całej Unii Europejskiej - podkreślił Mateusz Morawiecki.
Pytał, czy naprawdę chcemy prezydenta, który "obniża wiarygodność Polski, szkodzi przedsiębiorcom i podminowuje inwestycje". "A może Pan Trzaskowski po prostu odwrócił tabelkę do góry nogami? Przecież zdarzało mu się zapomnieć, jak głosował w kluczowych sprawach i że był posłem" - dodał Mateusz Morawiecki.
PAP/IAR/in./