Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Damian Nejman 26.07.2020

Kampania prezydencka w USA. Joe Biden wyraźnym faworytem wyścigu do Białego Domu

Na 100 dni przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych Joe Biden jest faworytem wyścigu do Białego Domu. Były wiceprezydent USA prowadzi w sondażach zarówno w skali kraju, jak i w "swing states", czyli stanach, które zazwyczaj przesądzają o wyniku wyborów. Do dnia wyborów wiele jednak jeszcze może się zmienić.

W niemal wszystkich ogólnokrajowych sondażach Joe Biden jest na pierwszym miejscu. Jego przewaga nad Donaldem Trumpem waha się od 2 do 15 proc. Średnia z ostatnich sondaży daje byłemu wiceprezydentowi 8-9 punktów przewagi. Trochę mniejszy dystans, na poziomie 5-6 proc., dzieli Donalda Trumpa od Joe Bidena w tzw. swing states, do których należą Floryda, Karolina Północna, Wisconsin, Michigan, Pensylwania, Nevada i Arizona.

W porównaniu z sondażami sprzed 4 lat przewaga Joe Bidena jest dwukrotnie większa niż przewaga Hillary Clinton na tym samym etapie kampanii. Niepokojące dla sztabu obecnego prezydenta są najnowsze sondaże z Florydy, gdzie Biden ma 13 proc. przewagi (Quinnipiac), albo z Pensylwanii, gdzie wynosi ona 11 proc. (Fox News). Bez zwycięstwa w tych stanach zdobycie 270 głosów elektorskich może być trudne.

trump 1200.jpg
Wybory w USA. Artur Wróblewski: sondaże są dla Trumpa bezwzględne

Walka z wirusem

Jedną z najważniejszych przyczyn niskich notowań Donalda Trumpa jest epidemia koronawirusa. Zdecydowana większość Amerykanów uważa, że bagatelizował on zagrożenie i przedstawiał zbyt optymistyczne prognozy. Przeciwnicy przypominają, że porównywał COVID-19 do grypy i zapewniał, że wirus sam zniknie, kiedy zrobi się cieplej. Według sondaży niespełna 40 proc. Amerykanów aprobuje działania prezydenta w walce z epidemią, natomiast ponad 60 procent ocenia je krytycznie.

Posłuchaj
00:47 10542516_1.mp3 100 dni do wyborów prezydenckich w USA. Relacja Marka Wałkuskiego (IAR)

 

Kryzys spowodowany koronawirusem odebrał prezydentowi najpotężniejszą oręż w walce o reelekcję – sukces gospodarczy. Choć Amerykanie nie obwiniają bezpośrednio Donalda Trumpa za rekordowe bezrobocie i recesję, nie może on powiedzieć wyborcom, że żyje im się lepiej niż przed czterema laty. Kontrowersje budzi też w USA reakcja prezydenta na protesty ruchu Black Lives Matter. Sondaże pokazują, że większość Amerykanów ocenia, iż podsycał on konflikt rasowy, zamiast go łagodzić.

Rekonstrukcja w sztabie

Donald Trump zdaje sobie sprawę, że jego kampania nie przebiega tak, jak powinna. Dlatego dokonał zmiany na stanowisku szefa swojego sztabu wyborczego. Współautora jego sukcesu z 2016 roku - Brada Parscale'a - zastąpił doświadczony strateg polityczny Bill Stepien. Zmiany nastąpiły też na innych stanowiskach.

Nowa ekipa już wprowadziła korekty kampanii. Prezydent wypowiada się w bardziej stonowany sposób i udziela większej liczby wywiadów. W Białym Domu przywrócono codzienne briefingi w sprawie koronawirusa, co ma pokazać, że poważnie podchodzi do epidemii. Prezydent USA kontynuuje natomiast ostrą retorykę pod adresem Chin, które obwinia za katastrofalne skutki pandemii.

Angażuje się też w spór kulturowy - krytykuje burzenie pomników oraz lewicowe postulaty zmniejszenia funduszy na policję. Mając świadomość, że dla jego reelekcji kluczowe będzie poparcie mieszkańców przedmieść, przedstawia Joe Bidena jako zakładnika radykałów i socjalistów, którzy swoimi działaniami doprowadzą do zniszczenia tradycyjnej Ameryki.

Utracone poparcie

Donald Trump cały czas może liczyć na poparcie swojej bazy. Najbliższe tygodnie pokażą, czy uda mu się narzucić własną narrację i odzyskać utracone poparcie wśród kobiet i umiarkowanych wyborców. Prognozowanie wyniku wyborów jest w tej chwili zdecydowanie przedwczesne, bowiem 100 dni, jakie pozostały do 3 listopada, to w polityce wieczność. W tym momencie jednak prezydent Trump toczy walkę o reelekcję nie tyle z Joe Bidenem, ile z koronawirusem.

Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbędą się 3 listopada.

Marek Wałkuski/dn,fc