W niedzielę po raz pierwszy od czasu wyborów swoich zwolenników zebrał prezydent Alaksandr Łukaszenka. Po raz ósmy demonstrowali zwolennicy jego głównej konkurentki w wyborach Swiatłany Cichanouskiej, którzy uważają, że urzędujący prezydent przegrał wybory z 9 sierpnia.
Łukaszenka: ustaliliśmy z Putinem, że zostanie udzielona pomoc Białorusi, jeśli będzie potrzeba
Białoruskie MSW poinformowało, że na wiec prezydenta przyszło 65 tysięcy osób. Niezależne media twierdzą, że ludzi przywożono autobusami i pociągami z całej Białorusi i w rzeczywistości było ich dwa razy mniej. Alaksandr Łukaszenka, zwracając się do zebranych, mówił, że w razie ponownych wyborów prezydenckich Białoruś zniknie jako państwo. - Ja nigdy nie zgodzę się na zniszczenie naszego państwa. Nigdy nie zgodzę się na zniszczenie tego, co było stworzone naszymi rękoma. Do tego nie dojdzie - mówił Łukaszenka.
Od 200 do 500 tysięcy osób na wiecu
Niezależne media informują, że na wiec zwolenników opozycyjnej kandydatki na prezydenta Swiatłany Cichanouskiej w stolicy mogło przyjść od 200 do 500 tysięcy osób.
00:57 10579472_1.mp3 Białoruś: nie ustają strajki i demonstracje. Relacja Włodzimierza Paca (IAR)
Swiatłana Kaleśnikowa, szefowa sztabu wyborczego Wiktara Babaryki, którego aresztowano i nie dopuszczono do udziału w wyborach, stwierdziła, że obecny prezydent jest zagrożeniem dla kraju. - Łukaszenka to nie tylko główne niebezpieczeństwo dla białoruskiego narodu, ale również dla niezależności kraju. Niepodległość Białorusi to nie przedmiot handlu czy dyskusji - powiedziała Kaleśnikowa.
Wielotysięczne demonstracje połączone z żądaniem dymisji prezydenta odbyły się wczoraj we wszystkich dużych miastach - Grodnie, Homlu, Bobrujsku i Brześciu oraz w podstołecznej wsi Malinniki.
dn