Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Szewczuk 13.10.2020

Nowy system alertów epidemicznych w Anglii. Johnson: musimy działać natychmiast

Brytyjski premier Boris Johnson ostrzegł, że sytuacji epidemicznej nie można lekceważyć. Polityk w przemówieniu do obywateli, wyjaśniał wprowadzenie nowego systemu koronawirusowych alertów. Opozycja oskarża rząd o utratę kontroli nad walką z pandemią.

- Już teraz w szpitalach jest więcej pacjentów z COVID-19 niż 23 marca, gdy wprowadzaliśmy lockdown - mówił Boris Johnson, dodając, że rośnie też liczba zgonów. - Te wskaźniki migają przed naszymi oczami jak kontrolki na desce rozdzielczej samolotu pasażerskiego. Musimy działać natychmiast - dodał szef konserwatywnego rządu.

Posłuchaj
00:56 10679315_1.mp3 Nowy system alertów epidemicznych, znów możliwe zamknięcia pubów i barów w Anglii. Relacja Adama Dąbrowskiego (IAR)

 

CZYTAJ RÓWNIEŻ
1200.jpg
Kolejne restrykcje w Niemczech. Tym razem ograniczenia godzin pracy restauracji i sklepów

W Liverpoolu zamknięta zostanie większość pubów

Stąd wprowadzenie w Anglii nowego systemu alertów. Poziomy zagrożenia będą trzy. Najwyższy zostanie wprowadzony we środę w Liverpoolu. Oznacza, że znów zamknięte będą puby i bary, chyba, że mogą one zacząć funkcjonować przede wszystkim jako restauracje, gdzie alkohol będzie tylko dodatkiem do jedzenia. Według nowych zasad, w miejscach, gdzie obowiązuje alarm trzeciego poziomu, zakazane będzie spotykanie się z innymi ludźmi w domu, a także w przydomowym ogrodzie.

Do tego podstawowego zbioru obostrzeń, w zależności od lokalnych uwarunkowań, będą mogły zostać dodane kolejne. W Merseyside zamknięte zostaną na przykład dodatkowo sale gimnastyczne. Premier Johnson podkreślił, że chce, by wprowadzanie takich lokalnych kwarantann odbywało się w ścisłej koordynacji z samorządami, które dostaną też dodatkowe pieniądze.

Szpitale w stanie gotowości

Naczelny lekarz Anglii Chris Whitty, który wystąpił wraz z premierem, ostrzegał, że płonne okazały się początkowe nadzieje, że liczba zakażeń wśród młodych nie przełoży się na zakażenia starszych osób. - Widzimy rosnącą liczbę pacjentów, w każdej grupie wiekowej szczególnie pośród ludzi starszych: w wieku ponad 65, 75 i szczególnie 85 lat - podkreślał.

Rząd postawił w stan gotowości trzy szpitale polowe na północy Anglii. Od pierwszej fali epidemii stały puste, ale teraz lekarze usłyszeli, że muszą się przygotować na ewentualność przyjmowania pacjentów.

Czytaj również:

Reakcja opozycji

Opozycja nie kwestionuje konieczności wprowadzenia obostrzeń, ale Partia Pracy przekonuje, że tej sytuacji dałoby się uniknąć, gdyby administracja Johnsona spędziła lato przygotowując się do kolejnej fali epidemii.

Zdaniem lewicy, tak się nie stało. - Premier został w tyle, nie nadąża za wirusem, nad którym stracił kontrolę już dawno - oskarżał w Izbie Gmin szef Partii Pracy, Keir Starmer. Chodzi między innymi o nieskuteczny - według polityków opozycji - system track and trace, pozwalający na wykrywanie i izolowanie ognisk epidemii.

Konserwatywny premier odpowiadał, że lewica tylko krytykuje, a nie przedstawia konstrukywnych rozwiązań.

"Pojawia się znak zapytania"

Niepokój wyraża wielu właścicieli lokalnych biznesów, szczególnie barów, pubów i restauracji - Teraz pojawia się znak zapytania: czy za miesiąc lub dwa nie zbankrutujemy? - mówi pan Piotr, menedżer restauracji Platzki w Manchesterze. Tam obowiązuje obecnie drugi poziom zagrożenia, co więcej nowy system nie zakłada zamknięcia lokali serwujących jedzenie.

Ale restaurator podkreśla, że niepewność i pogarszająca się sytuacja epidemiczna odstraszają klientów. Dodatkowo zasady epidemiczne oznaczają, że w lokalu przebywać może mniej osób. - Siedzimy jak na szpilkach. Idą święta, a u nas pracują rodziny mające na utrzymaniu dzieci - podkreśla.

źródło: Johns Hopkins University