- Pandemia wpłynęła na niższe płatności ze strony nadawców telewizyjnych
- Telewizje, głównie z Azji, nie chciały płacić europejskiej centrali tyle, ile pierwotnie ustalono
- Nadawcy tłumaczyli się zmienionym formatem rozgrywek oraz ich opóźnieniem
Serie A: Arkadiusz Milik zmieni barwy zimą? "Myślę, że ma już kontrakt"
Pandemia koronawirusa sprawiła, że w połowie marca zawieszono rozgrywki większości lig i organizacji sportowych, w tym piłkarskich. UEFA zdecydowała się przełożyć Euro 2020 na przyszły rok oraz zmienić format Ligi Mistrzów i Ligi Narodów. Najlepsze osiem zespołów w obu klubowych rozgrywkach rywalizowało w sierpniu w formie turnieju, bez meczów rewanżowych.
Wpłynęło to na finanse europejskiej centrali piłkarskiej. Nadawcy telewizyjni, przede wszystkim z Chin i Kataru, nie chcieli zapłacić umówionych sum za prawa do transmisji europejskich rozgrywek w związku z ich zawieszeniem i zmianą formatu. Zamiast zapisanych w kontraktach 2,55 mld euro, UEFA otrzymała "tylko" 2,08 mld, co oznacza stratę w wysokości 470 mln euro.
Włodarze europejskiego futbolu nie ukrywali takiego obrotu spraw przed klubami. Na spotkaniu z Europejskim Stowarzyszeniem Klubów poinformowano o niemal półmiliardowej stracie.
Kluby nie mogą być zadowolone z efektów tej sytuacji, gdyż otrzymają mniej pieniędzy niż wcześniej zakładano. Dla przykładu: triumfator Ligi Mistrzów Bayern Monachium straci 5 milionów euro.
Stratę odczują także kluby walczące w obecnych edycjach LM i LE, gdyż UEFA nie zdążyła jeszcze pokryć wspomnianej straty.
/empe, Bild