Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Sabina Treffler 21.12.2020

Epidemia koronawirusa. Dr Sadłoń: nie osiągniemy odporności zbiorowej w sposób naturalny

- Mądre kształtowanie układu odpornościowego to nasze zadanie i w tej dziedzinie nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na myśleniu farmakologicznym - ocenił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl lek. med. Narcyz Sadłoń.

Lekarz rodzinny, który na co dzień opiekuje się pacjentami - zarówno miejscowymi, jak i turystami - na Podhalu, opowiedział o swojej praktyce. Na modelu prowadzonej przez niego praktyki i doświadczeniach innych lekarzy rodzinnych został oparty rządowy program Domowej Opieki Medycznej.

W rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl opowiedział o naturalnych metodach wspomagania leczenia, o budowaniu odporności niefarmakologicznymi metodami, a także o nadużywaniu suplementów diety przez Polaków. Lekarz zachęcał również do szczepień ochronnych przeciwko koronawirusowi.

W wywiadzie również o tym, czego boją się najbardziej chorzy i o wpływie opieki nad pacjentami w domu na ich powrót do zdrowia.

Zachęcamy do przeczytania całej rozmowy.

***

Narcyz Sadłoń – lekarz z dziesięcioletnim doświadczeniem pracy w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Od wielu lat pracujący w formule lekarza rodzinnego, często jako wolontariusz. Współuczestniczył w tworzeniu wielu programów i projektów dotyczących zdrowia. W latach 2009-2010 lekarz osobisty śp. prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego.

***

Sabina Treffler (PolskieRadio24.pl): W swojej praktyce lekarskiej sięga Pan często do metod tradycyjnych jak np. stawianie szklanych baniek, co pobudza naturalną aktywność układu odpornościowego. Czy w okresie większego ryzyka zachorowań, nie tylko na COVID-19, rekomenduje Pan jakieś inne metody pobudzania układu immunologicznego, poza stosowaniem farmakologicznych suplementów diety?

zioła ziołolecznictwo medycyna naturalna 1200.jpg
Św. Hildegarda z Bingen i zdrowie wywodzące się z natury

lek. med. Narcyz Sadłoń: Zdrowie jest wypadkową wielu czynników. Na część z nich nie mamy wpływu, a inne są modyfikowalne. Względem tych drugich mamy możliwość podejmować skuteczne działania. W mojej praktyce zwykle wskazuję pacjentom trzy fundamenty zdrowia: zdrowe odżywanie się, zdrową aktywność fizyczną oraz zdrowe leczenie. Ten trzeci punkt to najważniejsze zadanie mądrej współpracy pomiędzy lekarzem i pacjentem. W tej kwestii jestem zawsze otwarty na potrzeby pacjenta i staram się patrzeć możliwie najszerzej. W codziennej praktyce nie zapominam, że to układ odpornościowy jest kluczowym narzędziem do radzenia sobie z najczęstszymi przyczynami chorób - wirusy, bakterie, alergeny.

Mądre kształtowanie układu odpornościowego to nasze zadanie i w tej dziedzinie nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na myśleniu farmakologicznym. Suplementy diety to także nie jest jedyne rozwiązanie. Sięgam chętnie po tradycyjne metody wspomagania leczenia, a najbardziej lubię tradycyjne bańki lekarskie. Praktykuję tę metodę od najmłodszych lat (mój tato jest lekarzem i także stosuje w leczeniu bańki lekarskie) i od początku praktyki zawodowej. Dostrzegam istotne korzyści dla pacjentów poprzez model proponowanego przeze mnie leczenia. Staram się standaryzować metodę i zbierać dane, aby opierać się nie na moich przekonaniach, ale na faktach medycznych.

Czytaj także:

Badania wskazują, że Polacy przyjmują w Unii Europejskiej najwięcej suplementów diety. Czy to może nam bardziej zaszkodzić niż pomóc?

witamina d witaminy suplementy 1200 free
Jak zapewnić sobie zdrowie jesienią? O szczególnej roli witaminy D

Suplementacja, jak sama nazwa wskazuje, to uzupełnianie. Powinna zatem być stosowana wówczas, gdy pojawiają się braki, czyli niedobory. Zwykle suplementujemy witaminy lub mikroelementy, których niedostateczne ilości mogą występować w codziennej diecie.

Z punktu widzenia lekarza, suplementacja jest potrzebna wówczas, gdy badania poziomu danej substancji w organizmie wskazują na niedobór. W innych przypadkach, szczególnie gdy mamy prawidłowy poziom badanej substancji, suplementowanie może prowadzić do zaburzeń wynikających z jej nadmiaru w organizmie. Uważanie zatem, że "wezmę na wszelki wypadek", bo nie zaszkodzi, jest nieprawidłowe. Nadmiar może szkodzić.

W szerokim badaniu suplementów dostępnych w Polsce wykazano, że są to bardzo często preparaty zanieczyszczone, a w związku z tym stosowanie ich niesie ze sobą ryzyko negatywnych skutków dla organizmu. Osobiście uważam, że mądry sposób odżywania się jest najskuteczniejszą drogą do zdrowia i zwykle nie wymaga suplementacji.

Co jest powodem tego, że coraz częściej sięgamy po specyfiki znane z reklam niż te, które zaleci nam lekarz?

tabletki fałszywe kasa east news 1200.jpg
"Nie daj się nabrać na leki przeciw SARS-CoV-2". UOKiK ostrzega przed oszustami

Sprzedaż suplementów to gigantyczny rynek, w Polsce szacowany na kilka miliardów złotych i wciąż rozwijający się. Jesteśmy pod tym względem największymi konsumentami w UE. Jeszcze więcej suplementów kupują nasi ukraińscy sąsiedzi, ale wydaje się, że nie warto ich naśladować.

Sprawa samoleczenia i kupowania środków leczniczych lub uważanych za lecznicze to bardzo złożona kwestia i nie sądzę, abym mógł w kilku słowach zdefiniować przyczyny. Skupię się na kilku. Autorytet lekarza i w całości systemu opieki zdrowotnej (niektórzy mówią - rynku usług medycznych). Jestem przekonany, że nie tylko pacjenci nie wierzą już w powołanie do zawodów medycznych. Środowisko medyczne skutecznie udowadnia, że traktuje swoją pracę jako źródło utrzymania, a usługi medyczne to jeden z towarów rynkowych.

Czytaj także: Witamina C - fakty i mity

Pandemia, w moim przekonaniu, jeszcze bardziej uwypukliła brak zaufania do środowiska medycznego - w badaniach sondażowych przez cały okres roku 2020 największy lęk w Polakach budził nie sam wirus czy choroba, ale ewentualne znalezienie się z szpitalu. Jeżeli pacjenci słyszeli od lekarzy, że nie zostaną zbadani, bo lekarz się boi lub jako jedyną alternatywę otrzymywali skierowanie na wymaz i nakaz izolacji lub kwarantanny, to na pewno nie budowali w sobie zaufania do personelu medycznego. Nie mając autorytetu, nie można oczekiwać, że pacjenci będą nas słuchali. Pozostaje zatem łatwa i przemawiająca do wyobraźni alternatywa - reklama i przekaz z mediów społecznościowych. Notabene, w mediach społecznościowych można spotkać lekarzy, którzy podważają istniejący porządek rzeczy i budując swój autorytet poprzez przekaz medialny - stają się blogerami, czy influenserami; utwierdzają pacjentów w przekonaniu, że świat medyczny jest zakłamany i daleki od starania się o dobro pacjenta.

Jestem przekonany, że to jeden z najważniejszych argumentów wyjaśniających, dlaczego Polacy leczą się sami, a nie oczekują pomocy od lekarzy. Jako środowisko i jako system opieki nie wzbudziliśmy zaufania, również w tak trudnym momencie jak pandemia.

Na co dzień przyjmuje Pan pacjentów w gabinecie, ale również jeździ Pan do chorych. Czy w jakiś sposób zmienił się charakter pańskiej praktyki w czasie pandemii koronawirusa?

shutterstock_1793708680 (2).jpg
Telemedycyna i choroby przewlekłe w dobie pandemii

W związku z pandemią zmuszony byłem wprowadzić stosowne procedury bezpieczeństwa, przynajmniej do czasu samodzielnego przechorowania COVID-19 i nabycia odporności (mam obecnie przeciwciała na poziomie 300,00), co pozwala mi na bezpieczne dla moich pacjentów dalsze podejmowanie codziennej pracy lekarskiej, szczególnie tam, gdzie ogniwa systemu nie zadziałały.

Od pojawienia się tzw. drugiej fali pandemii, zwiększyła się liczba pacjentów z regionu i to często z odległych miejscowości - nawet do 100 km od mojego miejsca działalności. Wielu zgłaszało się z prośbą o badanie i poradę, ponieważ dotychczas uzyskali jedynie skierowania na wymaz, ewentualnie receptę na antybiotyk. Wszystko w ramach teleporady. Zwiększyła się liczba porad, których udzielałem przez telefon, często z tego powodu, że telefon w przychodni albo nie odpowiadał, albo był permanentnie zajęty.

Czytaj także: "Przygotowujemy się na trzecią falę". Wiceminister zdrowia przedstawił prognozy dot. rozwoju pandemii

Najważniejszy i najbardziej wymagający punkt działalności, to wizyty domowe, szczególnie u seniorów, którzy nie kwalifikowali się do hospitalizacji lub nie chcieli zgodzić się na leczenie w szpitalu i prosili o udzielenie pomocy oraz poprowadzenie procesu leczenia w warunkach domowych. Nazwałem to "szpital domowy". Starałem się w takich przypadkach zorganizować proces leczenia w sposób możliwie kompleksowy: termometr i pulsoksymetr zostawiałem w domu pacjenta w celu monitorowania podstawowych parametrów, ważnych do oceny stanu. W sytuacjach uzasadnionych pomagałem wypożyczyć koncentrator tlenu, zapewniałem płyny dożylne i odpowiednie leki. W sytuacjach wymagających hospitalizacji pomagałem podjąć decyzję i skutecznie wezwać zespół ratownictwa medycznego. W wielu przypadkach ten model sprawdził się. Wielu pacjentów w podeszłym wieku, z objawami COVID-19 lub z dodatnim wynikiem, mogło bezpiecznie i komfortowo leczyć się w warunkach domowych.

Czytaj także: "Seniorzy są fundamentem rodzin". Marlena Maląg apeluje, by zatroszczyć się o osoby starsze

W takich regionach jak Podhale, gdzie wciąż żyje się rodzinnie, opieka w domu nad starszymi i chorymi członkami rodziny jest naturalna. Świadomość przemijalności ludzkiego życia również jest zakorzeniona w kulturze i racjonalnie przyjmowana. Osoby starsze i ich rodziny są pogodzone z faktem śmierci i, jeżeli jest to możliwe, wolą, aby miała ona miejsce w domu, wśród bliskich i pod ich troskliwą opieką. W takich sytuacjach wystarczyła odpowiednio dopasowana pomoc lekarska, pielęgniarska i psychologiczna, w modelu dobrze wypracowanym w hospicjach domowych.

Model opieki domowej - domowego szpitala - w mojej praktyce "lekarza na pierwszej linii", sprawdza się najlepiej, jako sposób na radzenie sobie z organizacją opieki medycznej w trudnych czasach pandemii.

Można powiedzieć, że Podhale uratowała tradycja.

Tradycja i zakorzenione od pokoleń przekonanie, że trzeba umieć sobie radzić w każdej sytuacji. Kluczowe jest także to, że na Podhalu wciąż żyje się w domach rodzinnych. Często są to domy zamieszkałe przez dwa albo trzy, a nawet cztery pokolenia. Starość, choroby i konieczność wzajemnej pomocy są naturalnym i codziennym zjawiskiem. Podobnie śmierć nie jest nieznaną abstrakcją, ale częścią życia, rozumianą w kontekście religijnym, jako moment przejścia, a nie koniec.

Czy ta praktyka w swoich założeniach jest podobna do realizowanego przez Ministerstwo Zdrowia rządowego programu Domowej Opieki Medycznej?

pulsoksymetr 1200.jpg
Pulsoksymetr może uratować życie. Sprawdź, kto może skorzystać z programu Domowej Opieki Medycznej

Model i założenia funkcjonowania Domowej Opieki Medycznej, projektu ministerstwa zdrowia, powstał w oparciu o doświadczenia takich lekarzy jak ja. Wskazywaliśmy nie tylko słabości funkcjonowania systemu, ale także sposoby rozwiązania problemu, co zbiegło się z badaniami i obserwacjami na całym świecie, i zaowocowało wypracowaniem strategii zapewniającej skuteczne wsparcie dla osób z dodatnim wynikiem na obecność SARS-CoV-2, ale nie wymagających hospitalizacji.

Program DOM, w moim odczuciu, bardzo skutecznie odpowiada na potrzeby pacjentów i jestem przekonany, że będzie postawą do tworzenia dalszych strategii opieki nad pacjentami cierpiącymi z powodu innych, przede wszystkim przewlekłych chorób.

Przed tym systemem kolejne wyzwanie - Narodowy Program Szczepień. Polacy sceptycznie podchodzą do szczepień. Czy te na koronawirusa mogą nam pomóc?

Dzięki prowadzonym na całym świecie badaniom wiemy, że nie osiągniemy odporności zbiorowej w sposób naturalny. Wirus SARS-CoV-2 zbyt szybko zmienia swoje formy genetyczne, a odporność na zakażenie jest krótkotrwała. W tym względzie jest to sytuacja zbliżona do sezonowej grypy.

Czytaj także:

Aby skutecznie panować nad zachorowalnością i śmiertelnością, potrzebujemy skutecznego leku lub szczepienia. Lek może kiedyś uda się znaleźć. Obecnym, jedynym wyborem (oczywiście poza alternatywą przechorowania, co niesie ryzyko ciężkich powikłań i śmierci na poziomie nieporównywalnym z grypą) są szczepienia. Możemy rozważać szczepienia wyłącznie dla osób zagrożonych ciężkim przebiegiem lub proponować szczepienia całych populacji, co niesie największą szansę na szybkie opanowanie pandemii. Wiele wskazuje na to, że jednorazowe, nawet w dwóch dawkach, szczepienia mogą okazać się potrzebne każdego roku, ze względu na profil utrzymywania się przeciwciał w surowicy, ale w tym zakresie potrzeba jeszcze wiele badań i obserwacji.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, po nich Sylwester, następnie Trzech Króli, a potem ferie zimowe. Istnieje takie prawdopodobieństwo, że mimo zakazów wielu ludzi spoza Podhala zjawi się, łamiąc obowiązujące obostrzenia, na wypoczynku u szczytu Tatr lub na stokach narciarskich. Czy nadmierne gromadzenie się ludzi w jednym miejscu, w tym wypadku może doprowadzić nas do trzeciej fali zachorowań?

Pandemia kwarantanna 1200 free.jpg
"Trzeba wykazać się solidarnością". Dr Bartłomiej Machnik o narodowej kwarantannie

Z logicznego i epidemiologicznego punktu widzenia, pojawienie się tzw. trzeciej fali wydaje się oczywiste. Wystarczy prześledzić przebieg sezonowych zachorowań na grypę w poprzednich sezonach, a dostrzeże się, że okres okołoświąteczny i ferie to czas wyraźnego wzrostu ich ilości. Na tę sytuację należy nałożyć pojawienie się nowego wirusa, którego zakaźność zbliżona jest do wirusa grypy. Przenoszenie wirusów drogą kropelkową sprawia, że tam, gdzie spotykają się ludzie, tam dochodzi do transmisji patogenu. Im dłuższy czas spotkań, im bliżej siebie jesteśmy, im więcej wspólnych działań podejmujemy, szczególnie w zamkniętych pomieszczeniach, stwarzamy tym większą możliwość przekazania wirusa.

Czytaj także: "Obawiamy się trzeciej fali pandemii". Ryszard Terlecki o nowych obostrzeniach

Jestem przekonany, że są tylko dwie drogi postępowania do czasu skutecznego zaszczepienia dużej części populacji. Akceptacja obostrzeń i nakazów - i tym samym minimalizacja zachorowań i zgonów lub negacja zaleceń, a tym samym podjęcie ryzyka choroby i śmierci. To drugie rozwiązanie może być akceptowalne wyłącznie jednostkowo, nie może być rozpatrywane przez system administracji państwowej i system opieki zdrowotnej.

Czy jesteśmy w stanie ustrzec się przed kolejnym wzrostem zachorowań?

Dla lekarzy i rządzących jest tylko jeden dobry wybór - zgodnie z dostępną wiedzą epidemiologiczną i medyczną, ograniczać transmisję wirusa, ograniczać zachorowania, jak najskuteczniej leczyć zakażonych i minimalizować ryzyko zgonów, przygotowując się do stworzenia warunków do zaszczepienia możliwie największej populacji obywateli.


Narodowy Program Szczepień (opr. Maria Samczuk/PAP) Narodowy Program Szczepień (opr. Maria Samczuk/PAP)

Mimo że narasta we mnie sprzeciw wewnętrzny i chętnie podejmę ryzyko zachorowania (łatwo mi mówić, bo już jestem po chorobie o dość umiarkowanym przebiegu), to jednak rozumiejąc sytuację w szerszym, społecznym aspekcie, zachęcam siebie i innych do podporządkowania się propozycjom administracji państwowej, dla dobra nas wszystkich.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Sabina Treffler, PolskieRadio24.pl