Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 08.10.2010

"Podsłuchy to odgrzewane kotlety"

Były szef ABW zdecydowanie zaprzeczył, by służby inwigilowały dziennikarzy.
Bogdan Święczkowski, b. szef ABWBogdan Święczkowski, b. szef ABWfot. PAP

Informacje o podsłuchiwaniu i inwigilowaniu dziennikarzy przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego są całkowicie nieprawdziwe - oświadczył szef ABW za czasów rządu PiS Bogdan Święczkowski.

"To są odgrzewane kotlety chłopców z ferajny, przepraszam - z "Gazety Wyborczej". To są nieprawdziwe całkowicie informacje o podsłuchach i inwigilowaniu dziennikarzy" - oświadczył Święczkowski, przed wejściem do sądu w Sosnowcu, gdzie zeznaje jako świadek w cywilnym procesie wytoczonym przez Grzegorza Schetynę Zbigniewowi Ziobrze.

Jak podkreślił, w artykule w "GW" nie ma mowy o podsłuchiwaniu lub inwigilowaniu dziennikarzy, ale pozyskiwaniu billingów lub stacji BTS-owych. "Jeżeli takie przypadki miały miejsce - czego ja nie mogę potwierdzić - związane to było zapewne z postępowaniami dotyczącymi ujawnienia tajemnicy państwowej" - oświadczył i dodał, że ABW musi dbać o przestrzegania tajemnicy państwowej i służbowej i w każdym takim przypadku musi wszczynać odpowiednie postępowania.

Okres - jak się wyraził Święczkowski - "rzekomego" żądania billingów Moniki Olejnik kończy się 10 grudnia 2007, tymczasem on sam był szefem ABW do końca października. Tak więc billingi były żądane już pod rządami PO.

"Natomiast wypowiedzi publiczne, szczególnie pani Moniki Olejnik, świadczą o tym, że albo nie czytała informacji zawartych w artykule pana Wojciecha Czuchnowskiego, albo świadomie kłamie i mówi nieprawdę" - uważa Święczkowski.

"Bilingi to standardowa procedura"

Pytany, po co ABW żądała billingów dziennikarzy, odpowiedział, że to standardowa procedura. Dodał, że w ostatnich trzech latach kilkadziesiąt razy szczegółowo analizowano jego billingi.

"W każdym przypadku ujawnienia tajemnicy państwowej lub służbowej służby lub prokuratura, a także sąd, próbują ustalić źródło" - powiedział i dodał, że za jego czasów nie stawiano dziennikarzom zarzutów ujawnienia tajemnicy, ale szukano urzędnika publicznego, który to zrobił.

"Obecnie, za rządów PO stawiane są zarzuty dziennikarzom i dziennikarze będą mieć sprawy karne. Zwróćcie państwo uwagę, jakie my stosowaliśmy standardy demokratycznego państwa prawa, a jakie stosuje obecnie władza" - powiedział.
"W czasach, kiedy ja byłem szefem ABW, wobec dziennikarzy nie stosowano żadnych środków kontroli operacyjnej" - oświadczył.

agkm