Zwycięstwo gospodarzom dały bramki Michaila Antonio w piątej i Jesse'ego Lingarda w 47. minucie. "Koguty" odpowiedziały tylko raz, kiedy w 64. minucie Brazylijczyk Lucas Moura wykorzystał dośrodkowanie Walijczyka Garetha Bale'a i pokonał Fabiańskiego głową, nie dając polskiemu bramkarzowi żadnych szans.
Było to jednocześnie pierwsze zwycięstwo Davida Moyesa nad Jose Mourinho. Portugalczyk jeszcze nigdy w karierze nie punktował tak słabo, a do tego jego drużyna cały czas popełnia poważne błędy, tak w ataku, jak w obronie. W niedzielę sprezentowała rywalom dwa gole, momentami wręcz szokując nieporadnością i biernością wobec akcji rywali.
Tottenham miał jeszcze dobre szanse, jednak chybiali zarówno Harry Kane, jak i Gareth Bale. Najbliżej wyrównania było po przypadkowej akcji, w której piłka odbiła się od nogi Sona i wydawało się, że wpadnie do bramki. Ostatecznie odbiła się od słupka. To było wszystko, na co stać było drużynę portugalskiego szkoleniowca. "Koguty" cały czas dołują, przegrały cztery z pięciu ostatnich spotkań i niewiele wskazuje na to, by sytuacja miała się poprawić.
West Ham ma 45 punktów, o jeden mniej od Manchesteru United i Leicester City, ale te zespoły jeszcze w tej kolejce nie grały. Ich rywalami będą, odpowiednio, Newcastle United i Aston Villa. Tottenham jest dopiero dziewiąty z 36 punktami.
W tabeli pewnie prowadzi Manchester City, który zgromadził 56 punktów i też czeka na swój niedzielny mecz z Arsenalem w Londynie.
W sobotę czwartą ligową porażkę z rzędu poniósł broniący tytułu Liverpool, który przegrał na własnym stadionie z lokalnym rywalem Evertonem 0:2. "The Toffees" zwyciężyli na tym stadionie po raz pierwszy od 1999 roku.
W innym sobotnim meczu Southampton, w składzie z Janem Bednarkiem, zremisował u siebie z Chelsea 1:1.
ps