Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 03.11.2010

Austria: znaleziono ciała alpinistów

W austriackich Alpach zakończyła się dramatyczna akcja ratunkowa.

Po czterech dniach poszukiwań trójki Polaków, którzy zaginęli na najwyższym szczycie austriackich Alp - lodowcu Grossgloeckner (3796 m) ratownicy odnaleźli ciała wszystkich trzech ofiar.

Ciała dwóch polskich alpinistów 24-letniego Jędrzeja C. i 25-letniego Jana T. odnaleziono na wysokości 2600 metrów w skalnej rynnie na lodowym zboczu Lammereis, przez które prowadzi jedna z dróg wejściowych na Grossgloeckner.

Zwłoki znajdowały się blisko siebie pod półmetrową pokrywą śniegu. Obaj alpiniści ponieśli śmierć w wyniku upadku, podczas próby schodzenia ze szczytu. W niedzielę, 1000 metrów powyżej miejsca wypadku, odnaleziono zamarznięte zwłoki 52-letniego Manfreda T. ojca jednego z zaginionych. Zwłoki wszystkich trzech ofiar przetransportowano śmigłowcem do miejscowości Kals.

"Nie mieli dużych szans"

Akcję ratunkową, w której brało udział kilkudziesięciu austriackich ratowników i ochotników utrudniała fatalna pogoda. Przez pierwsze dni nad szczytem Glossgloeckner szalała burza śnieżna, a wiatr o sile orkanu przekraczał 150 km na godzinę. Dopiero w środę pogoda pozwoliła na użycie śmigłowców. Duże nadzieje wiązano z telefonem komórkowym jednego z zaginionych. Z tego telefonu alpinista zawiadomił pocztą SMS-ową swoją matkę, że został ranny. Telefon działał do wtorku. W środę okazało się jednak, że bateria telefonu wyczerpała się.

Peter Landstatter - szef tyrolskich ratowników nie dawał dużych szans zaginionym: Na tej wysokości w temperaturze minus piętnastu stopni nie mieli szans. Tam szalała wichura, w wysokich partiach warunki były ekstremalne.

Austriackie media piszą o jednej z największych tragedii rodzinnych w historii Alp. Cała pięcioosobowa grupa: ojciec z dwoma synami i ich koledzy wyruszyła na lodowiec w sobotę. Wspinano się w dwóch zespołach dwu i trzy - osobowym. Jeden z dwóch synów zmarłego alpinisty ocalał. Zdołał zejść z partnerem do schroniska Adlersruhe (3454). Kiedy w niedzielę pozostała trójka nie dawała znaku życia powiadomił ratowników.

to, kh