Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 05.11.2010

Łódź: operacja poparzonego czterolatka

W łódzkim szpitalu odbyła się kilkugodzinna operacja przeszczepu skóry u czteroletniego chłopca, który razem ze swoim dwuletnim bratem został poparzony w pożarze samochodu.
Szpital Kliniczny w ŁodziSzpital Kliniczny w Łodzifot. PAP/Grzegorz Michałowski
Posłuchaj
  • Prof. Andrzej Piotrowski o przeszczepie skóry
  • Prof. Andrzej Piotrowski o wybudzaniu ze śpiączki
  • Krzysztof Kopania o przyczynie pożaru
Czytaj także

Podczas zabiegu skóra z pośladków została przeszczepiona na dłonie.
Doktor Wojciech Kuzański z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, który prowadził operację mówi, że stan dziecka jest stabilny i wszystko przebiegło planowo. Teraz lekarze czekają, aż rany zaczną się goić oraz na poprawę ogólnej kondycji dziecka.

Czterolatek od kilku dni leczony jest z zapalenia płuc i dzisiaj nie zostanie jeszcze odłączony od respiratora. Młodszy z dwóch braci też będzie operowany, ale lekarze czekają na poprawę jego stanu. Obecnie jest powoli wybudzany ze śpiączki farmakologicznej.

Sprawą wypadku zajmuje się prokuratura, która nikomu jeszcze nie przedstawiła zarzutów.

Biegły stwierdził jednoznacznie - w oparciu o materiały zebrane w sprawie i oględziny auta - że pożar powstał wewnątrz samochodu, na tylnej kanapie za fotelem kierowcy.

- Biegły uznał, że najbardziej prawdopodobną przyczyną powstania pożaru było przypadkowe podpalenie, przez jedno z dzieci pozostawionych w samochodzie, płomieniem zapalniczki. Została ona zabezpieczona w aucie podczas oględzin - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Według biegłego, potwierdzać to mają także wyniki oględzin ubrań dzieci, zwłaszcza starszego z chłopców. W jego ocenie, pożar nie mógł powstać w wyniku zaprószenia ognia poprzez przypadkowy upadek niedopałka papierosa.

Płomienie wewnątrz samochodu

Do wypadku doszło w ubiegły czwartek w Skierniewicach. 25-letnia kobieta, która przyjechała odebrać ze szkoły córkę, pozostawiła w aucie dwóch synów w wieku dwóch i czterech lat. Kiedy wróciła, zobaczyła dym i płomienie wewnątrz samochodu.

Nieprzytomnych chłopców z objawami zaczadzenia i poparzeniami przetransportowały do łódzkiego szpitala przy ul. Spornej śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania u dzieci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to kara do trzech lat więzienia. Dotąd przesłuchano świadków, w tym matkę dzieci. Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów. - Prokuratura realizuje kolejne czynności w tej sprawie. Czekamy także na opinię biegłego z zakresu mechaniki samochodowej - mówi Krzysztof Kopania.

Obaj chłopcy przebywają na oddziale intensywnej terapii szpitala przy ul. Spornej w Łodzi. Pozostają w stanie śpiączki farmakologicznej i są podłączeni do respiratora. Dzieci mają poparzenia twarzy, rąk i górnych dróg oddechowych. Od kilku dni starszy z chłopców leczony jest z zapalenia płuc.

kk