Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 07.11.2010

Pożary silników "to nie sabotaż"

Australijskie linie lotnicze Qantas wykluczyły możliwość, by przyczyną poważnych uszkodzeń w dwóch maszynach - airbusie i boeingu - był sabotaż.
Pożary silników to nie sabotażfot. PAP/EPA

- To były techniczne awarie - powiedział w sobotę szef linii Alan Joyce.

W ostatnich dniach dwa samoloty linii Qantas - Airbus A380 i Boeing 747-400 - miały niemal identyczne problemy z silnikami i musiały w ich efekcie awaryjnie lądować w Singapurze.

W A380 tuż po starcie eksplodował jeden z czterech silników, całkiem się rozpadł i jego szczątki spadły na ziemię, natomiast w Boeingu, także zaraz po starcie, jeden z silników stanął w płomieniach.

- To czysty przypadek. Nie wierzymy w sabotaż. Po prostu to były awarie - zapewnił Alan Joyce.

Takie same silniki

Oba samoloty są napędzane przez silniki brytyjskiego koncernu Rolls Royce. Brytyjska firma, tak jak Qantas, nie widzi związku między oboma przypadkami. Oficjalnie jednak rzecznik Rolls Royce'a nie chciał komentować wydarzeń. Powiedział tylko, że trwa ustalanie przyczyn awarii.

Szef Qantasu, linii, które cieszą się opinią jednych z najbardziej bezpiecznych na świecie, jest przekonany, że awarię silników spowodowała wada materiału lub błąd konstrukcyjny.

Kawałek silnika poszukiwany na wyspie

Po rozpadnięciu się jednego z silników Airbusa A380 linii Qantas, śledczy poszukują metalowej tarczy, która spadła na indonezyjską wyspę Batam.

- Zaapelowaliśmy do mieszkańców tej wyspy, by każdy kawałek metalu, który znajdą, przekazali natychmiast policji. Najbardziej istotna jest dla nas metalowa, zębata tarcza, przypominająca część ze skrzyni biegów samochodu - powiedział Bob Kells z australijskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Transportu.

Dodał, że właśnie ten fragment silnika mógł spowodować awarię silnika samolotu australijskich linii. - Musimy znaleźć tę część, by mieć pełną jasność w tej kwestii - stwierdził Kells.

agkm