- To szansa dla świata, wielki moment. Po raz pierwszy od pół roku prezydent jest w stanie wybrać się w dużą podróż zagraniczną, po raz pierwszy jest w Europie - nie krył entuzjazmu brytyjski premier. Fakt, że pierwsza wizyta Joe Bidena w Europie zaczyna się od Zjednoczonego Królestwa jest dla administracji Johnsona ważne. Szef konserwatywnego rządu chce pokazać, że pobrexitowa Brytania będzie Brytanią globalną i że stary sojusz z Waszyngtonem wciąż jest żywy.
Joe Biden przybył do Wielkiej Brytanii. To początek europejskiej trasy
Konserwatywny rząd w Londynie i amerykańskich Demokratów łączy przekonanie, że trzeba działać natychmiast ws. zmian klimatycznych. A także, że potrzebna jest globalna współpraca w sferze walki z pandemią.
00:56 11127349_1.mp3 Dziś spotkanie Boris Johnson - Joe Biden. Relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
Brexit w relacjach Waszyngton-Londyn
Ale są też różnice. Otoczenie Joe Bidena nie patrzy przychylnie na brexit, a akurat teraz Londyn znów kłóci się z Unią o interpretację traktatu dotyczącą punktu zapalnego: Irlandii Północnej. Amerykański prezydent zawsze mocno podkreślał swe irlandzkie korzenie. Jego administracja już ogłosiła, że jest głęboko zaniepokojona, że spór może zagrozić równowadze na Zielonej Wyspie.
Dla prezydenta Bidena wizyta na Starym Kontynencie to z kolei okazja, by podkreślić zmianę tonu i kursu w stosunku do swego poprzednika, Donalda Trumpa.
- Stany Zjednoczone wracają - mówił wczoraj po wylądowaniu w bazie RAF w Suffolk. Deklarował, że o tym, iż jego administracja zwiększy zaangażowanie w sprawy światowe, będzie przekonywał na szczycie G7, a potem na szczycie NATO w Belgii. Czeka go też rozmowa z Władimirem Putinem. Tuż po wylądowaniu Joe Biden zapowiedział, że jego administracja "będzie mocno reagować" na niebezpieczne działania ze strony Moskwy.
kóz