Anglia znosi restrykcje. Ekspert: Boris Johnson działa pod naciskiem wielkiego biznesu
Dawny główny doradca Borisa Johnsona w wywiadzie dla brytyjskich mediów publicznych wspomina, że jesienią ubiegłego roku, gdy liczba zakażeń gwałtownie rosła, premier ignorował apele rządowych naukowców. Opierał się przed kolejnym lockdownem. Mimo, że miał już za sobą doświadczenie zachorowania na COVID i doświadczenie oddziału intensywnej terapii, był przekonany, że pierwsze zamknięcie kraju było błędem. Miał sugerować, że "lepiej pozwolić, by wirus raz a dobrze rozprzestrzenił się w społeczeństwie".
Według Dominica Cummingsa, premier miał argumentować, że "lockdown nie jest potrzebny, bo umierają ludzie w wieku ponad 80 lat, a to więcej, niż średnia długość życia". W rzeczywistości umierali też ludzie młodsi.
00:49 11201128_1.mp3 Były doradca brytyjskiego premiera oskarża go o lekceważenie śmierci starszych ludzi (IAR)
"Dziwna mieszanka"
- To była dziwna mieszanka. Częściowo uważał to wszystko za nonsens i mówił, że lockdowny nie działają. Ale z drugiej strony przekonywał, że choć to wszystko jest okropne, to umierają tylko ludzie w wieku ponad 80 lat i nie można tylko dlatego zdusić gospodarki - mówi były doradca. Na dowód pokazuje zdjęcia wiadomości, jakie od szefa rządu dostał na komunikatorze WhatsApp.
Były doradca twierdzi też, że na początku pandemii premier miał zamiar kontynuować cotygodniowe spotkania twarzą twarz z królową, bo zależało mu na prestiżu. Według Cummingsa, doradcy szefa rządu musieli przekonać go, że naraziłby życie monarchini. Downing Street zdecydowanie zaprzecza, by do takich rozmów doszło.
Anglia wczoraj otworzyła się całkowicie w środku trzeciej fali, mimo protestów opozycji i wielu naukowców.
pkur