Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Rafał Kowalczyk 01.12.2010

Kittel: podsłuchy nie tylko za rządu PiS

Dziennikarz Bertold Kittel powiedział przed komisją śledczą do spraw nacisków, że w świecie władzy nie ma ekipy o czystych rękach.
Bertold KittelBertold Kittelfot. PAP/Leszek Szymański
Posłuchaj
  • Bertold Kittel: podsłuchiwanie dziennikarzy nie tylko za PiS
  • Bertold Kittel: bilingi mają łamać tajemnice dziennikarskie
Czytaj także

Świadek zaznaczył, że opiera na wiedzy zdobytej podczas opisywania nieprawidłowości w funkcjonowaniu różnych instytucji oraz takich zjawisk jak korupcja, nepotyzm i powiązania osób publicznych ze światem przestępczym.

Zdaniem Kittela rządy lewicowe doświadczały dziennikarzy śledczych najciężej. W ramach swobodnej wypowiedzi Bertold Kittel podkreślił, że mimo pozwów do sądów i szykan wobec różnych redakcji, ochrona źródła informacji jest najświętszą zasadą, która obowiązuje wszystkich dziennikarzy podejmujących trudne tematy.

Kittel powiedział, że kilka tygodni temu dowiedział się, że służby specjalne i prokuratura mają praktycznie nieograniczony dostęp do billingów dziennikarzy. Jego zdaniem doniesienia te mogą mieć fatalne konsekwencje dla funkcjonowania wolnej prasy w Polsce. Podkreślił, że ta sytuacja dotyczy dłuższego okresu niż rządy PiS, którymi zajmuje się komisja naciskowa i trwa do dzisiaj.

Bertold Kittel powiedział, że dane z telefonów komórkowych, są wykorzystywane do sprawdzania połączeń i kontaktów dziennikarzy, choć policja i służby uzyskały możliwość dostępu do nich po to, by mieć narzędzie do walki z ciężkimi przestępstwami, takimi jak porwania. "I co zrobi z taką wiedzą? Powiadomi prokuraturę? A może przekaże ją politykowi, który wsadził go na stanowisko?" - mówił dziennikarz przed komisją śledczą.

Złamać tajemnicę

Według niego nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że cały proceder związany z uzyskiwaniem dostępu do billingów dziennikarzy służy tylko jednemu celowi: złamaniu tajemnicy dziennikarskiej. Świadek powiedział, że informacje o inwigilowaniu dziennikarzy dotarły do niego na przełomie 2006 i 2007 roku. Dowiedział się o podsłuchiwaniu swojego telefonu oraz telefonów dziennikarza "Polityki" Piotra Pytlakowskiego i Wojciecha Czuchnowskiego z "Gazety Wyborczej" . Kittel dodał, że informacje o podsłuchach były wiarygodne, o czym upewnił się po rozmowie z Pytlakowskim. Bertold Kittel podkreślił, że nie wie kto i w jakim celu próbował podsłuchiwać telefony dziennikarzy.

Świadek nie odpowiedział na pytanie w jaki sposób dowiedział się o tym, że jest inwigilowany przez służby specjalne. W maju Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze umorzyła śledztwo w sprawie nielegalnej inwigilacji dziennikarzy.

Bertold Kittel był kolejnym dziennikarzem, który zeznawał przed komisją śledczą, która bada naciski polityczne na służby i prokuraturę w czasie rządów PiS. Jutro przed komisją ma stanąć Piotr Pytlakowski.

rk