Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Joanna Twardowska 24.09.2021

"Mamy obowiązek strzec granicy Unii Europejskiej". Prezydent o presji migracyjnej

- To nie jest tylko kwestia tego, czy my chcemy przyjąć tych migrantów, czy nie chcemy ich przyjąć. To jest kwestia tego, że my mamy obowiązek strzec granicy Unii Europejskiej przed nielegalną migracją i my to po prostu robimy - powiedział Andrzej Duda. Wskazał także, że odpowiedzialność za tragiczne zdarzenia na granicy spada na tych, którzy pchają na nią migrantów.

Prezydent zapytany został w piątek w TVN24 o sytuację na polsko-białoruskiej granicy. - Wyjście (...) jest tylko jedno. I to nie jest tylko wyjście na zasadzie polskiego widzimisię. Jesteśmy krajem granicznym Unii Europejskiej, u nas jest granica Unii Europejskiej, granica strefy Schengen i my mamy obowiązek tej granicy strzec, i to nie jest zabawa. Więc to nie jest tylko kwestia tego czy my chcemy przyjąć tych migrantów, czy nie chcemy ich przyjąć. To jest kwestia tego, że my mamy obowiązek strzec granicy Unii Europejskiej przed nielegalną migracją i my to po prostu robimy - odpowiedział Andrzej Duda i dodał, że "robimy to z całą stanowczością i będziemy to robić".

Czytaj także:
straż graniczna granica TT free 1200.jpg
Szef MSWiA spotka się z unijnym komisarzem. Będzie wsparcie finansowe i logistyczne w związku z sytuacją na granicy?

- Ponosimy związane z tym koszty i będziemy te koszty ponosili. To, że zdarzają się tragiczne rzeczy... To ja powiedziałbym tak: odpowiedzialność za te tragiczne zdarzenia spada na tych, którzy tych ludzi pchają na granicę. To nie my, to nie Polska, to nie polskie władze, to nie polskie społeczeństwo pcha tych ludzi za granicę, to nie polskie społeczeństwo i niepolskie władze doprowadziły tych ludzi do nieszczęścia - powiedział Andrzej Duda. Wskazał też, że są to działania hybrydowe.

- Bo jeżeli mamy z czymś tak bezprecedensowym do czynienia, że władze sąsiedniego państwa prowadzą de facto działania hybrydowe poprzez prowadzenie do nielegalnego przekraczania granicy, to jak to nazwać? - stwierdził prezydent.

Czytaj także:

Reakcja Europy

Prezydent zapytany w wywiadzie dla TVP, czy partnerzy z innych krajów rozumieją powagę sytuacji w kontekście tego, że białoruski reżim prowadzi atak hybrydowy na granice Polski, Łotwy i Litwy, prezydent potwierdził, zaznaczając, że "zwłaszcza rozumieją to partnerzy z Europy Zachodniej". - I tu nikt nie ma wątpliwości co do tego, że my dobrze wykonujemy swoje zadanie. Ogromnie jestem wdzięczny naszym służbom granicznym, wojsku, że strzegą polskiej granicy i robią to w sposób odpowiedzialny i poważny - powiedział Andrzej  Duda.

Według prezydenta "nie ma żadnej dyskusji na ten temat, a zwłaszcza żadnej absolutnie, ani jednego słowa krytyki ze strony jakichkolwiek polityków, którzy się zetknęli z problemem nielegalnej migracji". - Po prostu wykonujemy nasze zadanie. Naszym zadaniem jest m.in. strzeżenie granicy UE, granicy strefy Schengen - zaznaczył.

Posłuchaj
00:33 11311824_1.mp3 Prezydent o sytuacji na granicy z Białorusią. (IAR)

- Musieliśmy wprowadzić stan wyjątkowy, taka była konieczność, także ze względu na różne nieodpowiedzialne zachowania, które miały miejsce w strefie granicznej i przygranicznej. Tak się stało, ale też staramy się to realizować tak, by ludziom mieszkającym w tamtym obszarze to jak najmniej przeszkadzało, jak najmniej utrudniało im życie, a przede wszystkim ułatwiło wykonywanie zadań funkcjonariuszom Straży Granicznej i wojska - stwierdził Andrzej Duda.

Czytaj także:
Forum - migranci .jpg
Czy Polska powinna przyjąć uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi? Zobacz wyniki nowego sondażu

Prezydent zapytany "jak to jest, że rozumieją to zagraniczni partnerzy, a część polityków w Polsce tego nie rozumie, nie chce tego zrozumieć, udaje, że nie rozumie", odpowiedział, że "są ludzie, którzy po prostu są nastawieni totalnie i zrobią wszystko, włącznie ze szkodzeniem interesowi Polski, po to, by toczyć polityczną walkę". - Taka jest nasza rzeczywistość. Ja już się do tego przyzwyczaiłem, spuszczam na to zasłonę miłosierdzia. I funkcjonuję dalej, wykonuję swoje obowiązki, robię to, co uważam, że powinienem robić dla Polski, a tych ludzi mi po prostu żal. Upadlają się, mogę powiedzieć tak - przykra sytuacja - powiedział Andrzej Duda.

Czytaj także:

Stan wyjątkowy przedłużony?

Prezydent w TVN24 zapytany został również, o kwestię przedłużenia stanu wyjątkowego, odpowiedział, że "tam przede wszystkim są dwie potrzeby". - Po pierwsze: jest potrzeba, by był tam porządek, po drugie: jest potrzeba, żeby funkcjonariusze Straży Granicznej i nasi żołnierze, którzy tam są i strzegą naszej granicy, mogli to robić w sposób bezpieczny i żeby spokojnie mogli to robić - dodał.

Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. W tym czasie odnotowano łącznie ok. 5 tys. prób nielegalnego przekroczenia tej granicy. Minionej nocy w odległości 500 m od linii granicy z Białorusią zatrzymano grupę imigrantów z Iraku. Jeden z mężczyzn pomimo reanimacji prowadzonej przez patrol oraz zespół karetki pogotowia zmarł.

W niedzielę Straż Graniczna poinformowała, że w rejonie przygranicznym z Białorusią znaleziono zwłoki trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę, a po stronie białoruskiej zwłoki kobiety.

Polacy na Białorusi

Prezydent w TVN24 odniósł się także do pytania, czy jesteśmy w stanie jakoś pomóc polskim działaczom na Białorusi: szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżelice Borys i dziennikarzowi Andrzejowi Poczobutowi, którzy od pół roku przebywają w białoruskich więzieniach.

- Powiem tak, trochę ujawnię kuchnię, która jest już trochę historią: na różne sposoby próbowaliśmy, nie informując o tym społeczeństwa, prowadziliśmy zakulisowe rozmowy. Ja zresztą osobiście rozmawiałem z przywódcami różnych krajów, którzy teoretycznie mogli nam pomóc rozmawiać z władzami białoruskimi, po to, żeby uwolnić naszych współobywateli. To było na samym początku tego kryzysu, potem zostali aresztowani, część z nich została uwolniona - odpowiedział Andrzej Duda.

Prezydent dopytywany z kim w tej sprawie rozmawiał, zastrzegł, że wolałbym tego nie ujawniać. - W wyniku tych właśnie, ewidentnie w wyniku tych działań, prośby tutaj o pewne pośrednictwo dyplomatyczne, część Polaków, którzy byli aresztowani, obywateli Białorusi została uwolniona, są w tej chwili w Polsce. Nie była to tajemnica medialna, ja się z nimi spotykałem. To było jakiś czas temu - powiedział. - Niestety pani Andżeliki Borys i pana Andrzeja Poczobuta uwolnić się nie udało - dodał.

Czytaj także:
1200 unia europejska flaga granica państwa szlaban stop free.jpg
"Europejskie wsparcie jest w pełni dostępne, aby pomóc polskim władzom w rozwiązaniu sytuacji". Rzecznik KE o migrantach

Jak wskazał prezydent, stało się tak "także dlatego, że oni nie chcieli emigrować, bo wtedy była taka sytuacja, że oni powiedzieli, że nie wyjadą z Białorusi, oni są obywatelami Białorusi, to jest ich miejsce, to jest ich dom i oni Białorusi nie opuszczą i pozostali niestety w więzieniu i nadal w nim są".

- Na razie nie umiemy znaleźć żadnego rozwiązania, które spowodowałoby ich uwolnienie, ale nie ukrywam, że bardzo liczymy tutaj na wsparcie wspólnoty międzynarodowej i twarde oddziaływanie na wszelkie sposoby na reżim prezydenta Łukaszenki, żeby uwolnieni zostali, bo są więzieni bezprawnie - powiedział Andrzej Duda. 

jbt