Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Natalia Wierzbicka 06.11.2021

Sytuacja na wschodniej granicy. Gen. Polko: NATO musi ostro podkreślić, że nie pozwala na inwazję zielonych ludzików

- Na granicy z Białorusią zaczynamy mieć do czynienia z inwazją zielonych ludzików, jak na Krymie - ocenił gen. Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM. Dlatego - jego zdaniem - stanowisko w tej sprawie powinno zająć NATO, gdyż wschodnia granica Polski jest też granicą Sojuszu.

W piątek Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało, że na granicy polsko-białoruskiej doszło do kolejnych prowokacji - jeden z żołnierzy białoruskich chciał strzelać z pistoletu sygnałowego, pistolet jednak nie wystrzelił. MON poinformowało też, że 100 metrów dalej pięciu uzbrojonych Białorusinów próbowało zniszczyć ogrodzenie, jednocześnie krzycząc, że zastrzelą polskich żołnierzy. Po wezwaniu na miejsce dodatkowych sił wojska i Straży Granicznej Białorusini wycofali się - podkreślono.

1200_Błaszczak_TT.jpg
"Skala zaangażowania Białorusi w eskalację kryzysu jest ogromna". Szef MON o budowie kładek dla migrantów

W środę rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował na Twitterze, że we wtorek w nocy polscy żołnierze zauważyli trzy umundurowane osoby z bronią długą, które po próbie nawiązania kontaktu przeładowały broń i oddaliły się w kierunku Białorusi.

Kolejne prowokacje 

Natomiast w czwartek MON poinformowało, że w środę "doszło do kolejnej prowokacji wobec polskich żołnierzy pełniących służbę na granicy. Wojskowi zlokalizowali grupę ok. 250 migrantów w pobliżu ogrodzenia. Pilnujący ich białoruscy żołnierze zagrozili otwarciem ognia w kierunku naszych żołnierzy".

Gen. Polko pytany ocenił, że sytuacje związane z mierzeniem umundurowanych osób po stronie białoruskiej z broni do Polaków są bardzo niebezpieczne. - W warunkach bojowych, gdyby ktoś mierzył do mnie z broni to bym oddał strzał - powiedział.

granica mon 1200 free.jpg
Wiceszef MSZ: tylko inwestycje w sprzęt i zabezpieczenia na granicy powstrzymają wojnę hybrydową

Jednocześnie zauważył, że doświadczenie polskich pograniczników i żołnierzy, a także znajomość uwarunkowań, pozwala im reagować na tego typu prowokacje w prawidłowy sposób. - Oni na pewno nie chcą zaogniać sytuacji, ale powstaje obawa, że takie sytuacje mogą się wymknąć spod kontroli, a o to chodzi reżimowi Łukaszenki - ocenił.

Reakcja NATO

Według byłego dowódcy jednostki specjalnej GROM potrzebna jest reakcja w tej sprawie ze strony NATO i państw członkowskich Sojuszu.

- Granica wschodnia Polski jest granicą wschodnią NATO. Sojusz powinien ostro i stanowczo podkreślić, że nie pozwala na to, żeby dokonywała się tu inwazja zielonych ludzików, tj. na Krymie. Konwencje międzynarodowe mówią, że pogranicznik, czy żołnierz z bronią, ale bez oznaczeń mundurowych, może być potraktowany jak pospolity bandyta i takie ostrzeżenie powinno być skierowane - że ta cienka czerwona linia została już przekroczona - powiedział gen. Polko. W jego ocenie, stanowisko NATO w tej sprawie jest tym bardziej potrzebne, że wiele samolotów z migrantami dociera na Białoruś m.in. z terytorium Turcji, która jest członkiem NATO.

Granica tt 1200.jpg
"Są codziennością". Szef MON o prowokacjach na granicy ze strony Białorusi

"Blokada Rosji i Białorusi przez państwa UE"

- Potrzebna jest też mocna blokada Rosji i Białorusi przez państwa UE, gdyż cała ta destabilizacja Europy i naszego rejonu ma na celu odwrócenie uwagi od tego, co się dzieje na Ukrainie, czy Bliskim Wschodzie, a tam Putin wyprowadza swoje kolejne ofensywy. Gdy Europa będzie zajęta migrantami, to pewnie nastąpi tam kolejny przełom, jak miało to miejsce w Gruzji, Donbasie, czy na Krymie - ocenił.

Zdaniem gen. Romana Polko pomoc wojska na granicy jest obecnie niezbędna, gdyż nasza Straż Graniczna nie miała wcześniej do czynienia z takimi problemami, jakie obecnie występują na Białorusi. W jego ocenie takie doświadczenie ma natomiast wojsko, które na misjach zagranicznych w byłej Jugosławii, w Iraku i w Afganistanie miało możliwość zetknięcia się z działaniami "bandytów, którzy stosowali szantaż za pomocą kobiet i dzieci".

Czytaj również:

Według niego "dopóki nie powstanie zapora wraz z czujnikami elektronicznymi, która będzie w stanie zatrzymać falę migracyjną, sterowaną przez służby białoruskie, to każdy żołnierz, który tam jest, jest potrzebny, żeby uszczelnić granicę". - Dopiero jak powstanie zapora, będzie można luzować zwarte oddziały wojska, pozostawiając ten obszar pod kontrolną Straży Granicznej - dodał.

Gen. Polko zaznaczył, że w rejonie przygranicznym bardzo dobrze radzą sobie Wojska Obrony Terytorialnej, których żołnierze znają teren i uwarunkowania lokalne. "Ale jeżeli mamy do czynienia z sytuacjami, w których zielone ludziki wchodzą na terytorium Polski, byłoby co najmniej dziwne, gdyby nasze siły specjalne nie prowadziły już kontrofensywy, bo najlepszą odpowiedzią na działania dywersantów, są działania dywersantów z drugiej strony, czyli działania specjałów" - dodał.

nt