Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 28.12.2010

Białoruś woła o pomoc. "To jak stan wojenny"

W rozmowie z portalem polskieradio.pl Aleksander Milinkiewicz apeluje o wsparcie i pomoc do Unii i do Polski, mimo kryzysu gospodarczego.
Aleksander Milinkiewicz, lider białoruskiej opozycjiAleksander Milinkiewicz, lider białoruskiej opozycjifot. Wikipedia
Posłuchaj
  • Milinkiewicz: gospodarka Białorusi jest w bardzo złym stanie
  • Milinkiewicz o unii gospodarczej Białorusi z Kazachstanem i Rosją
  • Milinkiewicz: nie startowałem, postawiłem warunek: liczymy głosy razem
  • "Dwa razy organizowałem kolorowe rewolucje"
  • Milinkiewicz: apeluję do rządu i społeczeństwa polskiego i wszystkich krajów demokratycznych
  • Milinkiewicz: współpraca z Łukaszenką nie jest możliwa do czasu zwolnienia więźniów
Czytaj także

- Sytuacja na Białorusi jest jak podczas stanu wojennego. Władza wpadła w histerię, próbuje zastraszyć społeczeństwo, chce pokazać kto jest gospodarzem – mówi znany białoruski opozycjonista, b. kandydat na prezydenta.

Milinkiewicz prosi Unię o zamrożenie relacji z Mińskiem – do czasu aż Łukaszenka nie zwolni więźniów. Wysłał list z propozycją tego rozwiązania do szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton i unijnego komisarza ds. rozszerzenia Sztefana Fuele.Odpowiedzi na list spodziewa się w połowie stycznia.

Z pismem można zapoznać się na stronie byłego kandydata na prezydenta, milinkevich.org.

W więzieniach po manifestacji przeciw sfałszowanym wyborom jest co najmniej 700 osób, byli kandydaci w wyborach są w areszcie KGB. Z niektórymi od 19 grudnia nie ma kontaktu.

Aleksander Milinkiewicz zapewnia: demokraci mają plan reform i kadry. - Wiemy, że reformy kosztują, ale mamy obietnicę wsparcia - mówi były kandydat na prezydenta.

- Zwracam się z prośbą do wszystkich krajów demokratycznych o solidarność. Trzeba walczyć o więźniów – mówi Aleksander Milinkiewicz, jeden z najważniejszych opozycjonistów białoruskich.

„Władza chce zastraszyć społeczeństwo”

List to prywatna inicjatywa Aleksandra Milinkiewicza, nie konsultował jej z innymi środowiskami opozycyjnymi. – Jednak wiem, że wielu ludzi go popiera. W większości jednak siedzą w więzieniach – mówi Milinkiewicz.

Milinkiewicz mówi, że na zastraszenie społeczeństwa białoruskiego, przez areszty, przesłuchania, rewizje, nie można zezwolić – To nasz moralny obowiązek – podkreślał.

Wariant zerowy, ale nie izolacja

Aleksander Milinkiewicz mówi, że Bruksela zajmie się sprawami Białorusi w połowie stycznia, po świętach. - Unia musi teraz wypracować nową taktykę względem Białorusi – apeluje jeden z najbardziej znanych liderów białoruskiej opozycji.

Były kandydat na prezydenta zauważa jednocześnie, że izolacja od Unii oznaczałaby utratę niezależności - Gospodarka białoruska jest w trudnej sytuacji. W dużym stopniu zależy od Rosji. A izolacja by doprowadziła do tego, że Białoruś musiałaby się stać protektoratem rosyjskim. Często powtarzam, że walczymy o demokrację i niepodległość jednocześnie – mówi Milinkiewicz.

„Najważniejsi są ludzie - w więzieniach”

Milinkiewicz pytany, z jakimi reakcjami spotkał się w związku ze swoim listem do Unii, mówi, że komentarze mogą być różne, bo emocje w kraju są bardzo napięte. - Jednak będę konsekwentnie stał na stanowisku, że najważniejsi obecnie są ludzie. Liczba tych, którzy siedzą w więzieniu wzrasta. 22 opozycjonistom grozi wyrok do 15 lat więzienia, w więzieniu KGB jest pięciu byłych kandydatów na prezydenta. Dwóch innych ma zakaz opuszczania kraju Trzeba walczyć o ludzi, o ich życie o rodziny. Jeśli chodzi o politykę, to jest próba zastraszenia społeczeństwa. Nie można na to zezwolić. To nasz moralny obowiązek i nasza solidarność - oświadczył.

- Zwracam się z prośbą do krajów demokratycznych o solidarność. To jest teraz najważniejsze, nie może być innego podejścia. Wyzwolenie, dopiero potem stosunki z totalitarnym reżimem na Białorusi – podkreśla opozycjonista.

Unia gospodarcza Białorusi z Rosją i Kazachstanem

Milinkiewicz negatywnie ocenia ostatnie posunięcia gospodarcze Łukaszenki – który dwa tygodnie temu uzgodnił z prezydentami Rosji Dmitrijem Miedwiediewem i Kazachstanu Nursułtanem Nazarbajewem powstanie nowego związku gospodarczego zwanego Unią Eurazyjską. Łukaszenka chce, by nowy związek zaczął działać w 2012 roku.

- Jestem zwolennikiem integracji z Unią Europejską. Obecne sojusze z Rosją i Kazachstanem to rozwiązanie taktyczne. Strategicznie pozostawia nas to bez większych szans na integrację do strefy gospodarczej Unii Europejskiej. To bardzo złe dla naszej przyszłości. Mamy problemy ze sprzedaniem tego co produkujemy, a inwestycje na Białorusi były bardo słabe, nikłe. To co wytwarzamy trudno sprzedać w Unii Europejskiej, udaje się w Rosji, częściowo w Kazachstanie. Jednak dla nas kluczowa jest modernizacja, tu partnerem głównym jest Unia Europejska – podkreśla. – Te relacje, które się zepsuły, pozostawiają pod znakiem zapytania modernizację gospodarki – dodał.

"Powinniśmy liczyć glosy razem"

Milinkiewicz tłumaczył, dlaczego nie startował w wyborach. – Stawiałem warunek – liczymy głosy razem – mówił opozycjonista. Do fałszerstw najczęściej dochodzi w lokalnych komisjach, a tam włączono 0.25 procent przedstawicieli niezależnych. Takim wyborom nikt nie wierzy, także za granicą – podkreśla. Dodaje, że mimo tego, wielu ludzi na Białorusi ufa oficjalnym wynikom.

– Nie udało się zjednoczyć opozycji. W totalitarnym kraju, gdzie nie ma debat, to jest dla ludzi bardzo ważne, by wskazać im jednego kandydata – podkreśla Milinkiewicz i mówi, że w 2001 roku i w 2006 roku udało się takiego kandydata wyłonić.

„Mamy plan reform”

Milinkiewicz mówi, że społeczeństwo obywatelskie na Białorusi istnieje i rozwija się – są inicjatywy obywatelskie, organizacje pozarządowe. Naród białoruski jest według niego przygotowany do przemian. - Wielu ludzi rozumie, że bez zmian nie ma przyszłości, chociaż reform się boi – mówi. Zaznacza. Że reformy musiałyby wyglądać inaczej niż w Polsce, bo Białoruś nie zniosłaby takiej "terapii szokowej".

- Wiem, że reformy kosztują. Mamy plany, mamy programy. Na pewno gdyby demokraci zwyciężyli na Białorusi, dostalibyśmy poważną pomoc od Stanów Zjednoczonych i Europy. Mamy takie zapewnienia, ale reformy muszą być konsekwentne, zdecydowane – podkreśla.

Zaznacza, że demokracja na Białorusi nie oznacza, że stosunki ze wschodnim sąsiadem musiałyby się zepsuć. - Chcemy dobrych stosunków, ale nie chcemy kontynuacji ZBiR-u (projektu Państwo Związkowe Rosji i Białorusi) – mówi.
Milinkiewicz wierzy, że Białoruś może wywalczyć swoją drogę współpracy ze Wschodem i z Zachodem. Zapewnia też, że są ludzie wykształceni i gotowi, by pracować w demokratycznym państwie.

- Mamy wielu świetnych ekonomistów, którzy pracują za granicą – zapewnia. Przyznaje, że trudniej będzie z kadrami dla samorządów, bo opozycja od 14 lat nie była do nich dopuszczana. Ale jak mówi, w innych krajach, które wybijały się na suwerenność, też były takie problemy. Białoruś chce skorzystać z doświadczeń innych państw Europy Wschodniej i Środkowej, Polski i Czech, przy konstruowaniu swojej strategii reform.

Społeczeństwo Białorusi jest zastraszone

Milinkiewicz wspominał, że dwa razy próbował organizować kolorową rewolucję – w 2001 i 2006 roku, raz jako szef sztabu, raz jako kandydat. Mówi, że chodzi teraz raczej o rewolucję ducha. Na Białorusi panuje tymczasem potężny strach. – Ludzi nielojalnych wyrzucają z pracy. Dlatego na ulicach nie ma tłumów – wyjaśnia.

Opozycjonista mówi też, że atak na budynki rządowe na Placu Niepodległości, rzekomo dokonany przez opozycję, to była prowokacja – są tego dowody na nagraniach wideo.

Apel o pomoc mimo kryzysu

- Bardzo wierzę w to, że mimo wewnętrznych problemów, jakie są m.in. w kryzysie, Polska okaże Białorusi wsparcie. Liczę na to, ze Polacy będą nas wspierali – mówił były kandydat na prezydenta,

Prosił też o pomoc dla aktywistów, staże, bo wiele osób z opozycji demokratycznej straci teraz pracę. - Liczymy na Polskę. Mamy wspaniałe tradycje, które można określić w skrócie jako „walka o wolność naszą i waszą” – mówił Milinkiewicz.

- Apeluję do społeczeństwa polskiego i rządu o taką współpracę – powiedział.

„Zbliżanie władzy do Unii”

Chociaż wcześniej opozycjonista deklarował, że w imię interesów państwa gotów jest współpracować z Łukaszenką, obecnie to wyklucza, na pewno do czasu uwolnienia więźniów. Tłumaczy jednak, że nie wszystko co robią władze Białorusi, opozycja uważa za złe z zasady. - Angażowanie władzy ze współpracę z Unią jest ważnym celem narodu białoruskiego - wyjaśnia, Mówi, że jeśli władze robią właściwe rzeczy, to opozycja potrafi to docenić. – To na przykład podpisanie umowy o Partnerstwie Wschodnim, przeprowadzanie reform – mówi były kandydat na rpezydenta. - Musimy wzmocnić państwo, krok po kroku iść do liberalizacji gospodarczej i politycznej. Taka była taktyka opozycji – mówi Milinkiewicz.

Aby posłuchać wypowiedzi Aleksandra Milinkiewicza, kliknij na ikonki megafonów w ramce po prawej stronie.

Agnieszka Kamińska, polskieradio.pl