Ostatnie dni stoją pod znakiem komentarzy dotyczących Złotej Piłki, której końcowe rozstrzygnięcia są rozczarowujące przede wszystkim dla polskich kibiców i kapitana reprezentacji Polski.
Nagrodę po raz siódmy w karierze zgarnął Leo Messi. Podczas poniedziałkowej gali w paryskim Theatre du Chatelet ogłoszono, że Argentyńczyk, który latem przeniósł się z FC Barcelony do PSG, wyprzedził polskiego gwiazdora Bayernu Monachium Roberta Lewandowskiego oraz Włocha Jorginho z Chelsea.
Niedosyt i rozczarowanie być może dały do myślenia polskiemu snajperowi - wielokrotnie można było przeczytać opinie dotyczące tego, że gra w Bayernie oddala go od tego, by zostać powszechnie uznanym za najlepszego piłkarza na świecie.
Robert Lewandowski nie zamierza kończyć kariery, nie widać też powodów, dla których nagle miałby obniżyć loty. Czy spróbuje jeszcze raz sięgnąć po Złotą Piłkę? Hiszpański "AS" informuje, że może to zdarzyć się, ale... nie w Bayernie.
Plebiscyt Złotej Piłki przyzwyczaił do tego, że budzi ogromne kontrowersje, a kryteria wyboru czołowych graczy są często kwestią interpretacji, pojawiały się także zarzuty, że w niektórych latach przypominał on bardziej konkurs popularności, a nie próbę uhonorowania czołowego piłkarza globu.
Przegrana w momencie, w którym Lewandowski nie ma powodów, by czuć się gorszym od Argentyńczyka i zanotował najlepsze lata w karierze, może skłonić go do tego, by spróbować czegoś nowego, co jednocześnie otworzy przed nim możliwości, pozwoli jeszcze mocniej wypromować swoją markę i rozwiać wątpliwości, jak poradziłby sobie w lidze silniejszej niż Bundesliga.
Zdążyliśmy przyzwyczaić się już, że praktycznie podczas każdego kolejnego okienka transferowego nazwisko Lewandowskiego przewija się często, przeważnie w kontekście transferu do Realu Madryt, choć oczywiście pojawiały się też inne kluby, takie jak Manchester United, Manchester City, PSG czy Chelsea. Wiadomo też, że liczba drużyn, które mogłyby sobie pozwolić na zatrudnienie Lewandowskiego, jest ograniczona.
Pini Zahavi, agent piłkarza, zdaniem mediów już kilkukrotnie miał pracować nad transferem swojego klienta. Ostatecznie jednak Polak za każdym razem zostawał w Bundeslidze, w nagrodę składając podpis pod nową umową. Zabieg z podnoszeniem tematu transferu przy okazji kontraktowych negocjacji to nic nowego - oglądaliśmy to wielokrotnie.
Umowa Lewandowskiego obowiązuje do czerwca 2023 roku, ale władze Bayenu podkreślały, że nie widzą powodów, dla którego Polak nie miałby zostać w drużynie na dłużej - cała czas pozostaje w kapitalnej dyspozycji. Dopóki taki stan rzeczy trwa, nikt nie zamierza zaglądać mu w metrykę.
Współpraca z Julianem Nagelsmannem także nie trwa długo i obaj panowie mają w Monachium wspólne cele do osiągnięcia.
"AS" donosi jednak, że Lewandowski dał Zahaviemu zielone światło na to, by latem spróbować zmienić środowisko - oczywiście z naciskiem na Real Madryt, który ma mieć pierwszeństwo w negocjacjach. Z kolei angielski dziennikarz Ian McGarry donosi, że polskiego snajpera chce u siebie lider angielskiej Premier League, Chelsea.
Hiszpańskie media są zdania, że Polak może liczyć na jeszcze jeden wielki kontrakt, a ruch do Realu wyniósłby medialność kapitana reprezentacji na jeszcze wyższy poziom.
Dla Bayernu byłaby to ostatnia szansa, by dobrze zarobić na swoim zawodniku - na rok przed końcem kontraktu, w wieku 33 lat, jego umiejętności z pewnością mogą sprawić, że potencjalny nabywca nie bałby się wyłożyć na stół kilkudziesięciu milionów euro.
Czytaj także: