Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Jakub Pogorzelski 25.12.2021

Ekstraklasa: trenerska karuzela w 2021. Nowe twarze, udane powroty i nieudane weryfikacje

Miniony rok przyniósł wiele zmian na stanowiskach szkoleniowców w piłkarskiej Ekstraklasie. Kibice polskiej ligi lepiej poznali kilka nowych twarzy i przypomnieli sobie o tych, którzy byli ostatnio na trenerskim aucie. 

Kolejność trenerów w każdej z kategorii została ustalona alfabetycznie - 19. kolejek PKO BP Ekstraklasy to wciąż zbyt mało, aby układać dokładne rankingi, zwłaszcza bez szkoleniowców z dłuższym klubowym stażem.

Zmiany na lepsze:

Maciej Bartoszek (Wisła Płock) – miał być tylko „strażakiem” Wisły Płock, gaszącym pożar pod koniec sezonu 2021/22, a wygląda na to, że znalazł swoje miejsce na ziemi. Zarząd Wisły widząc pojawiające się ryzyko spadku (5 punktów przewagi nad ostatnią wtedy Stalą Mielec) zdecydował się na zatrudnienie szkoleniowca, znanego z charyzmatycznego zarządzania zespołem. Swoje zadanie wykonał, drużyna pewnie zachowała miejsce w lidze.

Bieżące rozgrywki to przede wszystkim uczynienie z płockiego stadionu twierdzy nie do zdobycia. 8 zwycięstw, 2 remisy i brak porażek – „Nafciarze” grają u siebie najlepiej w lidze. Martwić może forma wyjazdowa z fatalnym bilansem 1-0-8 i poprawa dyspozycji w delegacjach jest kluczowym elementem, nad którym Bartoszek musi popracować zimą. Jeśli drużyna utrzyma dyspozycję domową i zacznie punktować na wyjazdach – niewykluczona jest nawet walka o ligowe podium.

Tomasz Kaczmarek (Lechia Gdańsk) – po niemrawym początku sezonu (bilans 2-3-1) zwolniony został zasłużony dla klubu trener Piotr Stokowiec. Zastąpił go Tomasz Kaczmarek, czyli – porównując ekstraklasowe CV obu panów – niemal żółtodziób, do tej pory pracujący z klubami niższych lig niemieckich, jako asystent Boba Bradleya w reprezentacji Egiptu i norweskim Stabaek, a w ostatnich latach członek sztabu Kosty Runjaicia w Pogoni Szczecin.

Danie mu szansy opłaciło się Lechii – przede wszystkim odblokował potencjał ofensywny Ilkaya Durmusa, Łukasza Zwolińskiego i Flavio Paixao. Portugalczyk na początku sezonu miał problem z regularną grą i nie zapunktował w klasyfikacji kanadyjskiej, a w 12. ligowych meczach za kadencji Kaczmarka zaliczył 6 bramek i 6 asyst. Aby nie było zbyt różowo – pod koniec rundy zespół złapał wyraźną zadyszkę, przegrywając 3 z 4 ostatnich spotkań ( w tym szczególnie bolesne 1:5 z Pogonią). Na minus także odpadnięcie z Pucharu Polski z występującym na czwartym poziomie rozgrywkowym Świtem Nowy Dwór.

Adam Majewski (Stal Mielec) – po beniaminku, walczącym ofiarnie o zajęcie przedostatniego miejsca w lidze – dającego utrzymanie, nie ma już śladu. Majewski, w przeszłości bardzo doświadczony ligowiec, dość niespodziewanie dostał szansę na samodzielne prowadzenie klubu w Ekstraklasie – do tej pory był tylko asystentem w Wiśle Płock i osiągał mało spektakularne wyniki w Stomilu Olsztyn (1,15 punktu na mecz).

Bardzo niemrawy początek (3 przegrane mecze w 5. kolejkach) szybko poszedł w zapomnienie. Od wygranej z Górnikiem Łęczna, mielczanie tylko dwa razy do końca roku schodzili z boiska pokonani. Klub zakończył rok na bardzo dobrym, ósmym miejscu i – podobnie jak Wiśle Płock – dużo bliżej mu do walki o europejskie puchary, niż o utrzymanie.

Maciej Skorża (Lech Poznań) – po fatalnym sezonie 2020/2021, na stulecie klubu jest jeden cel – mistrzostwo. Misję sięgnięcia po „majstra” powierzono Maciejowi Skorży, a więc trenerowi, który doprowadził „Kolejorza” do poprzedniego złotego medalu. Po wyzwaniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, doświadczony i utytułowany szkoleniowiec (3 mistrzostwa Polski i 3 Puchary Polski) wrócił na 6. kolejek przed końcem minionych rozgrywek.

Mimo porażek ze Stalą Mielec i Podbeskidziem, braku entuzjazmu kibiców, którzy zapowiedzieli bojkot – Skorża udowodnił, że takich fachowców na ligowym rynku ze świecą szukać. Najwięcej bramek strzelonych, najmniej straconych, ledwie dwie porażki w 19 meczach, pozycja lidera ligi – fani z Poznania znów uwierzyli w swój zespół i pierwsze mistrzostwo od 2015 roku.

Jan Urban (Górnik Zabrze) – do drugiego listopadowego meczu z Legią, były słynny napastnik Górnika i hiszpańskiej Osasuny nie zasługiwał na wyróżnienie. Zabrzanie przegrali wtedy aż 6 z 14 meczów, jednak cierpliwość do Urbana opłaciła się. Wtedy przełamał się mistrz świata z 2014 roku, Łukasz Podolski, który strzelił swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie, a z nim na lepsze zmienił się cały zespół. Wygrane z Górnikiem Łęczna i Śląskiem, remis z walczącą o mistrzostwo Pogoniąna koniec walka do ostatnich minut w wyjazdowym meczu z liderem tabeli – te rezultaty dają 7. miejsce, a przede wszystkim nadzieję na jeszcze lepsze wyniki wiosną.

Jimenez i Podolski z przodu rozumieją się coraz lepiej, a Janża i Dadok bardzo dobrze radzą sobie jako wahadłowi w systemie z trójką środkowych obrońców. Do tego „na robocie” nie pęka młodzież – szesnastolatek Dariusz Stalmach czy trzy lata starszy Jakub Szymański, a strzały głową 21-letniego Krzysztofa Kubicy są postrachem ligi.

Zmiany na gorsze:

Marek Gołębiewski (Legia Warszawa)gaszenie pożaru benzyną - tak można podsumować eksperyment prezesa Legii Warszawa Dariusza Mioduskiego, który po zwolnieniu Czesława Michniewicza powierzył Gołębiewskiemu prowadzenie klubu. Pracujący do tej pory z klubami z niższych lig, poprzednio trener rezerw warszawskiego klubu, poległ na całej linii. Pogłębił ligowy kryzys, rozpoczęty czterema kolejnymi porażkami Michniewicza, przegrywając 5 z 6 spotkań, do tego Legia pod jego wodzą przegrała wszystkie trzy mecze w Lidze Europy.

Doprowadziło to do sytuacji niemal niespotykanej, gdyż mistrzowie Polski zajęli ostatnie miejsce w grupie mimo zwycięstw w dwóch pierwszych kolejkach. Jego drużyna wyglądała chaotycznie, bez wiary w sukces, a oceny nie zmieniają nawet dwa zwycięstwa w Pucharze Polski z zespołami z niższych lig. Pierwsze wyniki jego następcy, Aleksandara Vukovicia wskazują, że ta grupa piłkarzy jednak potrafi wygrywać. 

Ireneusz Mamrot (Jagiellonia Białystok) - do zakończenia ostatniej kolejki miał się znaleźć w rubryce "Bez oceny", jednak gdy kończy się rok takim blamażem, jak w Częstochowie, trudno oceniać pracę Ireneusza Mamrota pozytywnie. Wracający do Jagiellonii po latach trener, świetnie znający środowisko i wielu piłkarzy, mający znakomity terminarz (cztery pierwsze mecze u siebie), do tego przynajmniej kilku zawodników klasy premium (Steinbors, Pazdan, Romanczuk, Prikryl, Imaz czy Cernych) - choć to za mało, aby wymagać ligowego podium, miejsce w górnej części tabeli na zakończenie 2021 roku stanowiło pewne minimum.

Jagiellonia grała chaotycznie, nieregularnie, najczęściej opierając się na przewadze umiejętności indywidualnych. Choć białostoczanie potrafili wygrać z Lechem czy Lechią, na koniec roku doznali trzech porażek w czterech meczach. Kompromitujące 0:5 z Rakowem i brak punktów w meczach z zespołami ze strefy spadkowej - Górnikiem Łęczna i Legią Warszawa - sprawiły, ze kibice zaczynają nerwowo patrzeć w dolne rejony tabeli. Wciąż kontuzjowany jest Jesus Imaz, a w lidze tylko trzy zespoły straciły więcej bramek. Wiosna w Białymstoku może być gorąca - już bez Mamrota na ławce trenerskiej, który został zwolniony dzień przed Wigilią. 

Dariusz Żuraw (Zagłebie Lubin) - po zwolnieniu z Lecha Poznań eksperci zastanawiali się, czy fatalny sezon 2020/2021 przesłania wicemistrzostwo zdobyte z "Kolejorzem" rok wcześniej i awans do fazy grupowej Ligi Europy. Praca z Zagłębiem Lubin, w którym przed laty występował jako piłkarz, miała dać odpowiedź na pytania o miejsce Żurawia w stawce ligowych trenerów.

Wielkie plany stawiania na młodzież, rozbudowa sieci scoutingu, praca nad akademią - ambitna strategia przyjęta przez klub nie sprawdziła się z Żurawiem na ławce trenerskiej. Po dość udanym początku sezonu Zagłębie stało się "chłopcem do bicia". W ostatnich dziesięciu spotkaniach aż 7 porażek i pięć zdobytych punktów, bilans bramkowy 8-22. Tego było już za wiele, po porażce 4:0 z będącą w kryzysie Legią Warszawa, dotychczasowy opiekun został zwolniony.

Bez oceny:

Adrian Gula (Wisła Kraków)- z nieumieszczeniem Słowaka na liście rozczarowań jest jak z pucharem z filmu "Miś" - na zachętę. Uznany w tej części Europy szkoleniowiec, w przeszłości prowadzący Żylinę i Viktorię Pilzno, miał zapewnić Wiśle stabilizację i przywrócić jej miejsce w ligowej czołówce. Po rundzie jesiennej jest jednak słabo - ledwie 13. miejsce w lidze, aż 10 porażek w 19 meczach, do tego dwie z nich - z Lechem i Śląskiem - aż 0:5. 

CV i doświadczenie słowackiego szkoleniowca skłoniły władze krakowskiego klubu, aby dać mu szansę wyprowadzenia zespołu z kłopotów. Jeśli dobrze przepracuje zimę z kadrą, w której latem doszło do wielu zmian - na wiosnę "Biała Gwiazda" może miło zaskoczyć. Kibice liczą też na ciąg dalszy udanej przygody z Pucharem Polski, w którym krakowski zespół awansował do ćwierćfinału.

Jacek Magiera (Śląsk Wrocław) - do końca września był pewny jednoznacznie pozytywnych ocen swojej pracy. Przejął zespół na ostatnie kolejki minionego sezonu i zapewnił Śląskowi udział w europejskich pucharach, a później przeszedł dwie rundy w Lidze Konferencji, odpadając dopiero z Hapoelem Beer-Szewa.

Pierwsza ligowa porażka przyszła dopiero w 10. kolejce, gdy 2 października wrocławianie doznali bolesnej porażki z Lechem aż 0:4. Od tego czasu zespół rozczarowuje, doznając aż siedmiu porażek w 10 ostatnich spotkaniach. Promowanie nowych twarzy czy odważne ustawienie z trzema stoperami to tłumaczenia niewystarczające, gdy Magiera pokazał już, jak się wygrywa we Wrocławiu. Przed nim trudne zadanie wyciągnięcia klubu z kryzysu.

*Dawid Szulczek (Warta Poznań), Aleksandar Vuković (Legia Warszawa), Jacek Zieliński (Cracovia Kraków) - pracują za krótko, by ocenić.

Podsumowując, więcej zespołów uczyniło postęp niż zanotowało regres - co pokazuje, może nieznaczny, ale jednak wzrost poziomu Ekstraklasy i zapowiada wielkie emocje w rundzie wiosennej. Główna obawa pozostaje ta sama - że już na przełomie lipca i sierpnia poziom naszej ligi zostanie zweryfikowany negatywnie już w pierwszych rundach kwalifikacji do europejskich pucharów.

Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl