Emreli odwiedził w środę bazę Karabachu Agdam, gdzie spotkał się z byłym trenerem i kolegami z drużyny. W rozmowach Azer nie ukrywał, że zamierza opuścić Legię, do której trafił latem tego roku. Rzecznik Karabachu zapewnia jednak, że zawodnik nie wróci do swojego dawnego zespołu.
- Jego transfer do Karabachu nie jest tematem do dyskusji. Mahir przybył do bazy jako ktoś, kto grał w Karabachu i spotkał się ze swoim nauczycielem - zapewniał.
O chęci odejścia Emreliego informowała już Interia. Wedle doniesień portalu Azer był zdecydowany odejść z Łazienkowskiej przed feralnym incydentem po meczu z Wisłą Płock, kiedy chuligani wtargnęli do klubowego autokaru i pobili m.in. azerskiego napastnika oraz Brazylijczyka Luquinhasa. Emreli miał bowiem za złe polskim mediom, że upubliczniły jego zdjęcia z nocnych klubów, na których było widać, że kupuje alkohol.
Według informacji Tomasza Włodarczyka Emreli rozmawiał również z trenerem Legii Aleksandarem Vukoviciem. Serb namawiał go do pozostania, ale w świetle doniesień "Reportu" wydaje się, że nic nie wskórał.
Menadżerowie Azera szukają mu klubu w czołowych ligach Europy, mimo że ich klient wcale nie zachwycił w Ekstraklasie. 24-letni napastnik strzelił na krajowych boiskach zaledwie 2 gole w 15 występach. Znacznie skuteczniejszy był jednak w europejskich pucharach, co może dać mu przepustkę do mocnego zespołu. Emreli w el. LM i LE zdobył w sumie 7 bramek w 14 meczach, zapisując na swoim "rozkładzie" m.in. Leicester City i SSC Napoli.
Kontrakt Emreliego z Legią obowiązuje do końca czerwca 2024 roku. Według informacji węgierskich mediów zawodnikiem interesują się tamtejsze Ferencvaros Budapeszt i Fehervar FC. Wydaje się jednak, że piłkarz mierzy w transfer do silniejszej ligi.
Czytaj także:
bg