Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Jakub Pogorzelski 26.12.2021

Paulo Sousa - jednak bajerant. Odchodzi niepoważny człowiek i przegrany selekcjoner

Każdy się spodziewał, jednak mało kto aż tak bezczelnego sposobu. Paulo Sousa opuszcza reprezentację Polski miesiąc po zakończeniu eliminacji do mistrzostw świata i trzy miesiące przed barażami o awans do Kataru. Główny argument zwolenników trenera, pojawiający się w reakcji na jego krytykę - że trzeba Portugalczykowi dać czas - należy w związku z tym wyrzucić do kosza i stwierdzić wprost: to najgorszy selekcjoner w najnowszej historii polskiego futbolu.

Dziś zostałem poinformowany przez Paulo Sousę, że chce rozwiązać za porozumieniem stron kontrakt z PZPN z powodu oferty z innego klubu. To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera. Dlatego stanowczo odmówiłem - ten twitterowy wpis Cezarego Kuleszy nie pozostawia złudzeń co do prawdziwości pojawiających się informacji. Paulo Sousa rzuca pracę z polską kadrą.

Stracony czas

Przegrane mistrzostwa Europy, przeciętne wyniki w kwalifikacjach do mistrzostw świata - drugie miejsce w grupie było koniecznym minimum, a ledwie jeden punkt w dwumeczu z Węgrami przykrywa choćby remis z Anglią - czy tracone bramki nawet w meczu z San Marino. Praca Paulo Sousy z reprezentacją Polski to nie tylko brak wyników, ale i stracony rok, który jego następca będzie musiał starać się szybko odrobić.

Ogólne nastawienie do portugalskiego szkoleniowca było w większości pozytywne. Pomijając trącące w wielu miejscach kompleksami teorie, że tylko zagraniczny trener jest w stanie prowadzić reprezentację, logicznym argumentem było twierdzenie, że skoro Zbigniew Boniek wybrał trenera, który miał nauczyć Polskę odważnej gry z silnymi przeciwnikami (co było głównym zarzutem do Jerzego Brzęczka), jest to proces, na który Sousa musi mieć czas.

Mimo odpadnięcia w fazie grupowej z Euro 2020 z zaledwie jednym zdobytym punktem, podczas kadencji Sousy istniało kilka przesłanek na potwierdzenie tej tezy. Z Hiszpanią i Anglią graliśmy jak równi z równymi, "odblokowani" dla kadry zostali Lewandowski i Zieliński, Polacy wygrali też kluczowe dla sytuacji w grupie mecze z Albanią. 

Jednak bajerant

- Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy, nie przesłoniły wam minusów - należy dziś powiedzieć cytatem z filmu "Miś". 

Obrońcy Portugalczyka, nazywający siebie często autoironicznie "Kościołem Sousy" wierzyli w słowa selekcjonera i to, co widzieli na boisku - że faktycznie, styl gry często był "jakiś", bardziej wyrazisty, a gdy tylko piłkarze przystosują się do hybrydowej filozofii taktycznej, do "wrażeń artystycznych" dojdą i wyniki.

Szczytem tych nadziei były chwile po meczu z Anglią - Polska zagrała wtedy jeden z lepszych meczów w ostatnich latach. Wicemistrzowie Europy nie potrafili zagrozić naszej bramce przez większość spotkania, a w ostatnich minutach Polacy umieli przełamać znakomicie funkcjonującą defensywę. Niewyrzucenie trenera po fatalnym Euro, a potem kuriozalnym sabotażu w meczu z Węgrami miało to jedno, wygodne dla Portugalczyka alibi: efekty pracy dopiero nadejdą. A gdy zbliżał się czas prawdziwej weryfikacji, ten okazał się "Siwym Bajerantem". 

Sousa może zaszkodzić sam sobie

W podobnym stylu przebiegło jego pożegnanie z poprzednim klubem, Girondins de Bordeaux - praca z naszą kadrą miała być więc dla niego swoistym powrotem na rynek i poprawieniem swoich notowań. Każdy, nawet najbardziej zauroczony nim kibic zdawał sobie sprawę, że z polską reprezentacją popracuje on najwyżej do zakończenia mistrzostw świata w Katarze - o ile Polska tam awansuje. 

Przymykano oko (choć niesłusznie) na brak zainteresowania polskim futbolem i ciągłą pracę z dala od Polski, podnoszono też argument, że dalsza praca Jerzego Brzęczka nie dawała żadnej gwarancji ani lepszych wyników, ani poprawy stylu gry drużyny. Co jednak z tego, skoro do wszystkich braków i błędów Sousy należy dodać ten najważniejszy w każdej pracy: jest nielojalnym i niepoważnym człowiekiem. 

Paradoksalnie, choć dziś jest on wygrany, skoro otrzymał propozycję pracy znacznie powyżej swoich kwalifikacji, w długofalowej perspektywie i jemu ta decyzja może odbić się czkawką. Po pierwsze, brazylijskie kluby nie słyną z cierpliwości do trenerów, a po drugie - każdy prezes klubu sprawdzający dostępne opcje na rynku będzie wiedział, że w kluczowym momencie, może zostać "wystawiony do wiatru" podobnie jak Cezary Kulesza

Najgorszy w najnowszej historii?

To pytanie tylko z pozoru prowokacyjne. Udane występy w meczach o stawkę z Hiszpanią i Anglią dają mu przewagę np. nad Franciszkiem Smudą, Zbigniewem Bońkiem czy nawet Waldemarem Fornalikiem. Wszyscy wymienieni ponieśli jednak klęskę tylko na jednym wielkim turnieju lub eliminacjach do niego, a Sousa oprócz porażki na Euro 2020, przez swoją decyzję radykalnie zmniejszył szansę awansu na kolejną imprezę. Bilans 2:1 działa na niekorzyść byłego piłkarza Juventusu i Borussii Dortmund.

Po deklaracji szefa Polskiego Związku Piłki Nożnej widać wyraźnie, że zakończenie współpracy z Portugalczykiem uzależnione jest już tylko od prawników, a Kulesza musi rozglądać się za barażowym "strażakiem". Pozostaje mieć nadzieję, że weźmie lekcję ze złej decyzji swojego poprzednika i tym razem wybierze człowieka, dla którego praca z reprezentacją Polski będzie wyzwaniem, a nie trampoliną.

Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl